MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dominet Bank Ekstraliga. Polpharma gra z AZS-em Koszalin

[email protected]
To będzie niezwykle ważny mecz dla Polpharmy Starogard Gd., w dodatku z podtekstami. Trenerem AZS-u Koszalin jest przecież Dariusz Szczubiał, który dwa sezony temu sam prowadził starogardzian.

To będzie niezwykle ważny mecz dla Polpharmy Starogard Gd., w dodatku z podtekstami. Trenerem AZS-u Koszalin jest przecież Dariusz Szczubiał, który dwa sezony temu sam prowadził starogardzian. Zapewne będzie chciał coś udowodnić. Jerzy Chudeusz, obecny opiekun Polpharmy, także ma co udowadniać.

Spotkanie rozpocznie się o godz. 17. Z kuponem, który zamieszczamy obok, bilety są tańsze. Kto jest faworytem? Naszym zdaniem, jednak gospodarze. Polpharma gra nieco lepiej, niż na początku sezonu, ale przede wszystkim - tak się wydaje - limit pecha już się wypełnił. W dodatku AZS Koszalin to jeden z ostatnich średniaków, z którymi starogardzianie zagrają w pierwszej rundzie. Gdzie szukać zwycięstw, jak nie w takim spotkaniu?
Nie może się już powtórzyć sytuacja z Wałbrzycha, gdzie starogardzianie wypuścili z rąk praktycznie pewną wygraną w spotkaniu z beniaminkiem. Tylko przez pierwsze cztery minuty gościom gra się nie układała. Później było coraz lepiej. Po celnych rzutach Copelanda i Majewskiego na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty starogardzianie objęli prowadzenie 18:14. Co prawda Wichniarz natychmiast trafił za trzy punkty, ale szybko tym samym odpowiedział Lubeck, dwa punkty dorzucił Hall i podopieczni Chudeusza prowadzili po 10 minutach 23:17. Grali zupełnie inaczej niż dotąd. Amerykanie wzięli wreszcie ciężar gry na swoje barki, nie tylko Copeland. Świetnie grał Hall. Trener mówi, że walczył gdzie się tylko dało na tym boisku. Zupełnie inaczej grał też Lubeck, jak była potrzeba - sprawdzał się nawet na pozycji numer cztery. Właśnie to stwarzało nadzieję na odniesienie pierwszego zwycięstwa na wyjeździe. I niech to będzie pewną wskazówką dla kibiców. Z Koszalinem warto od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziów dopingować wszystkich koszykarzy. Z tego Lubecka może wtedy całkowicie zejdzie napięcie i nagle stanie się na stałe silnym punktem drużyny. Pod jednym wszak warunkiem.

Ten zespół nie może tak frajersko zaczynać kolejnych kwart. W Wałbrzychu początki były wręcz do niczego. Tak przez cztery minuty, aż ktoś ze starogardzian zaskoczył. W drugiej kwarcie był to Copeland i na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Polpharma prowadziła 35:28. Po "trójce" Zakrzewskiego nawet 41:32. Dosłownie w ostatnich sekundach za trzy punkty trafił Zabłocki, zmniejszając przewagę. Niestety, ten sam koszykarz identycznie zaczął trzecią kwartę i z pięknej różnicy zostały tylko trzy punkty. Na szczęście Polpharma tym razem szybciej opanowała rozluźnienie i po celnych rzutach wolnych Witosa prowadziła 49:40 - w 25 minucie. Wtedy właśnie przyszła pierwsza wielka słabość w tym meczu. Niewytłumaczalna. W ciągu trzech minut wałbrzyszanie zdobyli 10 punktów, starogardzianie ani jednego. Nagle zrobiło się 50:49 dla Górnika. Dopiero Lubeck przełamał tę niemoc, ale po trzech kwartach podopieczni Chudeusza prowadzili już tylko 57:55. Znowu nie był to wielkie mecz, po spotkaniu przyznali to obaj trenerzy, ale Górnik grał tak, jak mu Polpharma pozwalała. Przez trzy kwarty na niewiele, przez kolejne dwie minuty na nic. Po celnych rzutach Hunta (za trzy) Lubecka (kolejny raz!) starogardzianie prowadzili 64:57 i nic nie wskazywało na to, by miało ich spotkać coś złego.

- Niestety, nie wytrzymali w końcówce presji - mówi Chudeusz. - Nie poradzili sobie z niezwykle agresywną obroną gospodarzy i z oszałamiającym dopingiem.
Kilka głupich strat w środku boiska, świetna gra Clarksona pod koszem, kolejna trójka Zabłockiego i na niespełna cztery minuty przed końcem gospodarze nagle wyszli na prowadzenie - na 70:66. Oni zdobyli trzynaście punktów, gdy starogardzianie zaledwie dwa. To był drugi tak katastrofalny dla gości fragment tego spotkania. Te cztery minuty wręcz wstrząsnęły starogardzianami. Doliczając pierwsze trzy, przegrane 0:10, można się załamać. Gdyby spotkanie w Wałbrzychu trwało 33 minuty, Polpharma wygrałaby je 72:53. No i na koniec ta dobitka Clarksona. Tylko się popłakać. Trener Chudeusz coś musi na ten Koszalin wymyślić. Niby to proste, wystarczy wyeliminować błędy z Wałbrzycha, tylko że Szczubiał też myśli, jak tu wykorzystać te słabe strony. Ale może już zagra Steve Thomas. Środkowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto