Dominet Ekstraliga. Polpharmę czeka kolejne ciężkie zadanie

Jesteśmy z tym zespołem Polpharmy jak rzep z pism ogonem - nie damy się tak łatwo odczepić. Porażki nas nie zrażają, nie żądamy od razu głów, jak niektórzy kibice. Co prawda, to ich prawo, ale ciało bez głowy wygląda nieciekawie. Ze swoją drużyną trzeba być i w złych momentach.
Jakbyśmy i my chcieli, by podopieczni Jerzego Chudeusza zaczęli wygrywać. W najgorszym stylu, takim szczęśliwym jednym punkcikiem. Może z tym Basketem Kwidzyn jutro...
No tak, tylko że kwidzynianie ograli ostatnio i to na wyjeździe Polpak Świecie. Ten sam zespół, który wygrał w Starogardzie. Pewnie, wręcz na małym luzie. Trener Chudeusz już wie, że bez wzmocnień, a raczej bez zmian w składzie, tej ligi to on nie zawojuje. Zamiast walki o szóste miejsce, będzie się martwił, czy nie znajdzie się nagle w strefie spadkowej. Bo z kim w tej lidze tak naprawdę z tym składem wygrywać? Z Kotwicą Kołobrzeg także się nie udało. Porażka 82:87 na wyjeździe nie przynosi ujmy, ale tak naprawdę nie ma znaczenia, czy się przegrywa pięcioma, czy dwudziestoma punktami. W grach zespołowych punktów za wrażenie artystyczne się nie przyznaje. Trener starogardzian był po meczu w Kołobrzegu zwyczajnie zły. Wie, że jest coś nie tak, że ci obcokrajowcy trochę go zawodzą.
- Z drugiej strony Hall miał być tylko zmiennikiem dla środkowego - zdradza Chudeusz.
Lubeck ciągle nie może sobie znaleźć miejsca na boisku. Nawet mu się chce grać, zaangażowania trudno mu odmówić, ale co z tego. Za wrażenia artystyczne także pojedynczy koszykarze dodatkowych punktów nie zdobędą. To samo jest z Diesem. Dobrze, że jest ten Copeland. Nadrabia za wszystkich, lecz on nie ma nadrabiać. Ma być taką wartością dodaną do całego zespołu. Nie tylko do młodego Leończyka, który robi kolosalne postępy. Aż się o to martwimy. Kitzinger także je robił w stolicy Kociewia. Gra już dla innych.
Mecz z Basketem Kwidzyn rozpocznie się o godz. 17. Najwyższy czas na pierwsze zwycięstwo.