Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dożywocie za zamordowanie Magdy i Marcina

Łukasz Wróblewski
Leszek Burczyk (w głębi) spędzi za kratami co najmniej 45 lat.Fot. Robert Kwiatek
Leszek Burczyk (w głębi) spędzi za kratami co najmniej 45 lat.Fot. Robert Kwiatek
Ta zbrodnia wstrząsnęła Pomorzem. W styczniu 2000 roku policjanci znaleźli zmasakrowane ciała Magdaleny J. i Marcina B., zakopane w dole w miejscowości Wysin koło Skarszew.

Ta zbrodnia wstrząsnęła Pomorzem. W styczniu 2000 roku policjanci znaleźli zmasakrowane ciała Magdaleny J. i Marcina B., zakopane w dole w miejscowości Wysin koło Skarszew. Wczoraj gdański Sąd Okręgowy wydał wyrok w sprawie bestialskiej zbrodni.

Historia zbrodni

Magda i Marcin, 20-latkowie ze Starogardu Gdańskiego prowadzący hurtownię chemiczną, zaginęli 30 listopada 1999 roku. Prowadzone przez kilka tygodni poszukiwania nie przynosiły efektów. Dramatycznego odkrycia dokonał później mieszkaniec Wysina. Znalazł zakrwawioną koszulę i świeżo wzruszoną ziemię na skraju lasu. Na głębokości 1,5 metra leżały zwłoki Magdy i Marcina. Śledztwo potoczyło się błyskawicznie. Zatrzymano Leszka Burczyka, Pawła Węsaka i Macieja Misiaka. Ustalono, że parę przedsiębiorców zwabił na miejsce zbrodni pod pozorem transakcji Leszek Burczyk. Bandyci wykopali dół. Nie dali ofiarom żadnych szans. Magdalenę J. zadźgali nożem, Marcinowi B. roztrzaskali głowę łomem. Zabrali ofiarom pieniądze, biżuterię i telefon komórkowy. Próbowali sprzedać ich samochód. Po dokonaniu zabójstwa udali się ze swoimi dziewczynami na zabawę andrzejkową.

Uśmiech oprawcy

Prowadzony przed gdańskim sądem proces od początku bulwersował opinię publiczną. Szokowało zachowanie głównego oskarżonego - Leszka Burczyka. W przeciwieństwie do swoich kompanów nie wykazał nawet cienia skruchy. Często się uśmiechał, komentował wypowiedzi sędziego i prokuratora. Apogeum nastąpiło jednak wczoraj. Burczyk, mający wygłaszać swoje ostatnie słowo, rzucił się na Pawła Węsaka, próbując go pobić. Oskarżonych rozdzielili policjanci. Potem wyzywał przewodniczącego składu sędziowskiego Włodzimierza Brazewicza. Sędzia spokojnie dyktował kolejne obelgi do protokołu, pozwolił Burczykowi dokończyć mowę, a następnie zapowiedział ogłoszenie wyroku.

- Trudno wyobrazić sobie większą brutalność. Marcin B. będąc poraniony, zdołał uciec z miejsca, gdzie wrzucono go już do dołu. Został przez nich jednak złapany, ponownie wrzucony do dołu, a następnie łomem rozbito mu czaszkę. Oskarżeni komentowali to mówiąc ,ale miękko poszło, ale łatwo poszło". To świadczy o wyjątkowej perfidii i demoralizacji tych ludzi - uzasadniał surowość wyroków sędzia Włodziemierz Brazewicz.

Może wyjść za 45 lat

- Kara dożywotniego więzienia zastępując dawną najsurowszą karę powinna być taka, aby oskarżony nigdy, nigdzie, nikomu nie zagrażał. Sąd, pamiętając o prawie mówiącym, że osoba skazana na dożywotnie więzienie, może być przedterminowo zwolniona, po odbyciu nie mniej niż 25 lat kary, uznał, że jest to rygor zbyt mało surowy - stwierdził Brazewicz, odnosząc się do wyroku dla Leszka Burczyka. Skazany nie będzie się mógł ubiegać o skrócenie kary przed upływem 45 lat od wyroku.

Węsak i Misiak otrzymali łagodniejsze kary, sąd dał bowiem wiarę ich wyjaśnieniom, iż działali pod wpływem Burczyka i bali się go. Jako okoliczność łagodzącą przyjęto też ich młody wiek.
Matka Magdaleny J., zapytana po rozprawie przez dziennikarzy, czy chciałaby kary śmierci dla Burczyka, stwierdziła:

- Tak. On żyje, a moja córka nie.

Rodzice Marcina B. uznali wyrok za sprawiedliwy. Przez łzy mówili, że żadna kara nie zwróci życia Marcinowi.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto