Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duże problemy właścicielki salonu Livia. Liczba poszkodowanych kobiet rośnie. Czy uda się odzyskać pieniądze lub... suknie ślubne?

Krzysztof Dunaj
Krzysztof Dunaj
Nie milkną echa sprawy kilkudziesięciu poszkodowanych kobiet, które mimo wpłaty zaliczki na zakup wymarzonych sukni ślubnych, ostatecznie swoich kreacji się nie doczekały. "Dziennikowi Bałtyckiemu", jako pierwszym mediom udało się porozmawiać z właścicielką gdańskiego salonu sukien ślubnych Livia, Idą Listewnik oraz jej pełnomocnikiem, Filipem Grzegorkiem.

Spis treści

Salon Ślubny Livia w Gdańsku - nagłe zamknięcie firmy

7 stycznia 2023 roku właścicielka "Livia Salon Ślubny" brała jeszcze zadatki, a 20 stycznia zamknęła interes. Ida Listewnik powiadomiła wszystkie panie, które czekały na swoje wymarzone suknie, że salon zostaje zamknięty.

- Z przykrością informuję, że Livia Salon Ślubny z siedzibą w Gdańsku został zamknięty. Powodem ustania działalności salonu jest niewypłacalność firmy będąca następstwem sytuacji geopolitycznej w kraju i na świecie - napisała w oświadczeniu 20 stycznia 2023 roku właścicielka Livia Salon Ślubny, Ida Listewnik.

Co dokładnie doprowadziło do takiej sytuacji? Kiedy zaczęły się problemy z prowadzeniem salonu?

- Problem zaczął się tak naprawdę podczas pandemii Covid – wesela przestały się odbywać - powiedziała "Dziennikowi Bałtyckiemu" Ida Listewnik. - Klientki nie chciały odbierać swoich sukni. Miałyśmy z tym duże problemy prawne – zwróciłyśmy się też w tamtym czasie o pomoc do pani prawnik. Pomogła nam odnaleźć się w tej sytuacji. Klientki podpisywały aneksy, ale płatności zaczęły się przesuwać. Nie było jednocześnie świeżych klientek, które chciałyby kupować suknie. Nikt nie planował wesela, jeśli tak naprawdę nie wiadomo było, kiedy będzie można je znowu robić. Nasza sytuacja już wtedy zaczęła się pogarszać. Jako salon nigdy nie dostałyśmy też żadnej pomocy w formie dotacji.

Radca prawny szybko sprostował, że w tym czasie "Livia" dostała wsparcie w wysokości 5 tys. zł. Filip Grzegorek zaznaczył, że salon nie otrzymał żadnego więcej wsparcia - nie kwalifikował się - mimo tego, że straty były bardzo duże.

- Jedyne wsparcie to bezzwrotna pożyczka w wysokości 5 tys. zł, która faktycznie została przyznana i której nie trzeba było zwracać - dodał Filip Grzegorek, pełnomocnik właścicielki salonu sukni ślubnych.

Przez ten cały czas rosło zadłużenie w urzędzie skarbowym.

- Działam w ciężkich czasach - mówi nam Ida Listewnik. - 2 lata pandemii mocno dało w kość. Gdy zaczął się nowy rok i byłyśmy już dobrej myśli, jako salon, zespół - że w tym roku będzie już lepiej, przyszła wojna na Ukrainie. Dużo naszych sukni było sprowadzanych właśnie od ukraińskich producentów. Znowu zaczął się problem, bo klientki zwyczajnie bały się te suknie zamawiać. To znów spotęgowało problemy z ruchem, decyzyjnością klientek, z naszą sytuacją. Ceny się zmieniły, bo wszystko poszło w górę. Wiadomo, że koszty narastały. Każdy te koszty dzisiaj podnosi, natomiast budżet klientów jest niestety coraz niższy i na to wpływ ma kolejny czynnik, który pojawił się po wybuchu wojny, czyli inflacja - myślę, że zaczęła przytłaczać wszystkich z każdej strony. Chociażby rosnące koszty prądu.

Niepłacenie podatków i zajęcie sukien ślubnych przez Urząd Skarbowy w Gdańsku

Pod koniec grudnia 2022 roku rata nie została zapłacona w terminie (trzeba było to zrobić do 20 grudnia r.) i układ ratalny z US został rozwiązany, choć był negocjowany od końca 2019 roku.

- Jeżeli są przesłanki, że przedsiębiorca rokuje, że spłaci ratalnie takie zobowiązanie, to urząd skarbowy zawiera układ ratalny. Taki układ ratalny był tutaj zawarty - mówił radca prawny Idy Listewnik.

- Niestety, pod koniec roku [2022 - red.] układ ratalny padł z uwagi na to, że spadek ilości klientek i obrotów cały czas postępował. Salon mimo wszystko starał się nad tym pracować. To nie jest tak, że nie robiliśmy w tym kierunku żadnych kroków. Salon normalnie pracował, obsługiwałyśmy klientki. Zaczęłyśmy skupiać się troszkę inaczej na rynku, żeby faktycznie się odnaleźć i dostosować ceny do klientek, niemniej jednak to nie przynosiło oczekiwanego efektu. Pieniędzy na spłaty tego ratalnego układu z urzędem skarbowym po prostu zabrakło. Tutaj rzeczywiście był z tym problem - powiedziała Ida Listewnik.

Niezapłacona rata wiązała się z tym, że 12 stycznia 2023 roku do budynku na Obrońców Wybrzeża 9 w Gdańsku przyszli pracownicy urzędu skarbowego. Dzień później (13.01.2023 r.) na drzwiach salonu widniała kartka z napisem: "W dniach 13-22 stycznia 2023 roku salon nieczynny". Czy świadomie pisząc kartkę i wieszając na drzwiach informacje o nieczynnym salonie, właścicielka wiedziała, że "Livia" już nie zostanie ponownie otwarta?

- Wtedy jeszcze nie do końca - odpowiada nam Ida Listewnik. - Zakładaliśmy, że może uda porozumieć się z urzędem skarbowym, żeby egzekucja dotyczyła np. połowy sukien lub żeby rachunek w połowie został zajęty.

- Takie możliwości są, ale w żaden sposób pani Idzie Listewnik nie udało się tego postępowania egzekucyjnego zatrzymać - oznajmił w trakcie rozmowy radca prawny Filip Grzegorek. - Nie było w tym momencie możliwości dalszego prowadzenia tej działalności, zakończyło się to poprzez zamknięcie salonu.

Na kartce widniał również dopisek - "Obsługujemy tylko umówione spotkania". W tym czasie łącznie wydano około 20 sztuk sukni, które były już opłacone całkowicie przez klientki i nie zostały zajęte w ramach egzekucji. Były one wręczane bezpośrednio lub wysyłane - radca prawny przedstawił dowody.

Kontakty z przedstawicielami

- Dzwoniłam do współpracujących ze mną producentów. Niestety dowiedziałam się od nich, że niektóre z klientek już niemal na drugi dzień pojechały bezpośrednio do producentów i zakupiły suknie od nowa, mimo tego, że tak naprawdę ja nie zdążyłam jeszcze porozmawiać z producentami. To wszystko działo się bardzo szybko. Z drugiej strony producenci niekoniecznie wyrazili chęć pomocy w zrealizowaniu tych umów - tłumaczyła Ida Listewnik. - Prosiłam ich, żeby za cenę pozostałą do zapłaty producentowi, która nie przekroczyłaby jednocześnie ceny pozostałej do zapłaty zgodnie z umową zawartą pomiędzy klientką a moim salonem, po jej zapłacie przez klientkę bezpośrednio producentowi, dana suknia została przez niego uszyta i odebrana przez nią. Chodziło o to, że klientka zapłaciłaby, to co zostało do zapłacenia, a producent zrealizowałby zamówienie i wysłał je bezpośrednio do klientki. Niestety producenci nie wyrazili na to zgody. Ja jednocześnie dołożyłam wszelkich starań, aby zrealizować przynajmniej te zamówienia, które mogłam. Suknie klientek, które były już uszyte, opłacone i czekały na odbiór, zostały im wydane.

Po wydaniu oświadczenia właścicielki salonu klientki próbowały się skontaktować z Idą Listewnik, lecz bezskutecznie. W związku z zaistniałą sytuacją poszkodowane zaczęły również pisać bezpośrednio do projektantów sukien ślubnych, które miały otrzymać od salonu Livia. W pytaniu do jednej z marek ślubnych padła data. Czy gdański salon składał zamówienia od września 2022 roku do stycznia 2023 roku? Jak się okazało, Livia nie zamawiała niczego w pewnej firmie od 2021 roku.

- My współpracujemy z ludźmi, którzy nam te suknie przywożą do salonu, sprzedają. Pracujemy z nimi 10 lat i dostajemy informacje, że to są takie, a nie inne suknie. Ja nie widzę tutaj powodu, żeby firma twierdziła, że ja ich nie kupuję, skoro taką informację od producentów czy osób, które do nas przyjeżdżały do salonu, dostaję i mamy mnóstwo zamówień ze wszystkich lat - wyjaśniała Ida Listewnik.

- Pani Ida nabywała suknie od producenta przez pośrednika – dodał mec. Grzegorek.

Jak wyglądał termin zamawiania tych sukni? Czy klientka mogła oczekiwać, że zawierając umowę, ta suknia będzie automatycznie zamówiona u producenta?

- Nie. My jesteśmy w stałym kontakcie z producentami i składamy zamówienia w późniejszych terminach, gwarantujących jednak terminową realizację zamówienia. Wynika to z wielu czynników. Po pierwsze, część z klientek ma w umowie zapis o korekcie miary - czyli zakup sukni nie jest realizowany, dopóki nie zmierzymy kogoś drugi raz, bo klientka np. odchudza się, planuje ciążę albo jest po ciąży. Po drugie wysyłamy zamówienia zbiorczo, a nie pojedynczo. Inaczej robiłby się po prostu bałagan. Taki system współpracy z producentami działał - żadna z klientek nigdy nie była postawiona w sytuacji, w której jej ślub i wesele nie odbyły się, bo któraś z sukni nie została dostarczona przez producenta na czas ze względu na zbyt późne złożenie zamówienia.

Jaka jest szansa na spłacenie długu w urzędzie skarbowym? Co z zadatkami poszkodowanych?

7 lutego 2023 roku w II Urzędzie Skarbowym w Gdańsku odbyła się licytacja 92 sukni ślubnych z salonu Livia. Wartość szacunkowa sukien wahała się od 3 tys. zł do 7 tys. zł. Natomiast cena wywoławcza rozpoczyna się od 1 875 zł.

- Środki, które zostaną pozyskane ze sprzedaży tych sukni, zostaną przeznaczone na spłatę długu pani Idy. Jeżeli te środki nie wystarczą, to pani Ida będzie zobowiązana do tego, żeby resztę środków zapłacić - zaznaczył radca prawny Filip Grzegorek.

Jak się okazało, podczas licytacji została sprzedana tylko jedna suknia. W związku z tym urząd skarbowy ponownie zorganizował licytację. Odbyła się ona 16 lutego 2023 roku. Cena wywołania w drugiej licytacji wynosiła połowę wartości szacunkowej. Wcześniej było to 75%. Łączna wartość szacunkowa wszystkich sukni wynosi około 394 tys. zł.

W czwartkowej (16.02.2023 r.) licytacji sprzedano dwie ślubne kreacje. To była ostatnia licytacja, teraz odbędzie się sprzedaż z wolnej ręki. Wartość prawdopodobnie będzie wynosiła około 1/10 wartości oszacowanej. Nie ma wyznaczonego terminu rozpoczęcia sprzedaży, ale będzie ona długotrwała.

Ile salon jest winny urzędowi skarbowemu? Jaka jest szansa na spłatę zadłużenia? Kwotę będzie bardzo trudno spłacić.

- W pierwszej kolejności należy podkreślić, że licytacja prowadzona przez urząd skarbowy ma na celu zaspokojenie roszczeń wynikających z zadłużenia, które salon ma wobec urzędu skarbowego. Nie jest mi znana kwota ani podstawa tego zadłużenia, niemniej jednak biorąc pod uwagę fakt, że już doszło do tej licytacji, pieniędzy z niej może nie starczyć na zaspokojenie innych roszczeń, w tym o zwroty zadatku - podkreśliła 6 lutego 2023 roku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" poszkodowana adwokat, Magdalena Łukasiak.

Jakie dalej mogą podjąć działania właścicielka salonu wraz z adwokatem?

- Jeżeli pozyskane środki nie starczą na spłacenie zadatków lub na całość długu wobec urzędu skarbowego, pani Idzie pozostaną nam dwa rozwiązania. Jedno z nich to stopniowe spłacanie przez panią Idę wszystkich należności. Jeżeli jednak nie będzie to możliwe, istnieje instytucja upadłości konsumenckiej. Pani Ida może złożyć wniosek o przeprowadzenie wobec niej postępowania upadłościowego, z tego względu, że nie jest w stanie spłacić swoich wymaganych zobowiązań. Decyzja, którą z dróg Pani Ida wybierze, zostanie podjęta po uzyskaniu informacji, ile zajętych przez Urząd Skarbowy sukien ślubnych się sprzedało i za jaką kwotę - powiedział mec. Grzegorek.

Jak wygląda proces upadłości? Filip Grzegorek wyjaśnił, że jeżeli sąd taką upadłość otworzy, to pojawia się syndyk, który jest zobowiązany do tego, aby spisać wszystkich wierzycieli.

- Czyli wszystkie podmioty, które domagają się od pani Idy pieniędzy. Zadaniem syndyka jest spisanie majątku dłużnika, jego sprzedaż i spłacenie z pozyskanych środków pieniężnych wierzycieli posiadających wobec dłużnika roszczenia. Roszczenia wierzycieli pozostałe do spłaty po sprzedaży majątku dłużnika, w zależności od decyzji sądu, mogą być umorzone lub rozłożone na raty. To wszystko zależy od okoliczności, od tego ile środków uda się pozyskać z majątku dłużnika, jaka kwota zostanie do spłaty i jakie będą możliwości zarobkowe pani Idy - tłumaczył pełnomocnik Idy Listewnik.

Jak wcześniej wspomnieliśmy, 20 stycznia br. została wysłana do klientek informacja o zamknięciu salonu. Od tamtej pory poszkodowane miały problem ze skontaktowaniem się z właścicielką - nie odpisywała na wiadomości oraz nie odbierała telefonu. Kobiety zadawały m.in. pytania, co z ich zadatkami, które wpłaciły na suknie.

- To nie jest tak, że ja się nie kontaktowałam z klientkami i myślę, że też jest na to sporo dokumentów. Chociażby w samym telefonie firmowym, bo kontaktowałam się z dużą ilością klientek. Natomiast, być może, faktycznie nie ze wszystkimi udało mi się skontaktować. Tych telefonów było tak dużo, że nie było możliwości, żebym je odbierała. To po prostu było niewykonalne. Tych telefonów i SMS-ów było po 150-200 dziennie - podkreśliła Listewnik.

Wezwania do zapłaty

Jedną z ofiar jest adwokat, która w imieniu poszkodowanych napisała wspólne wezwanie do zapłaty. Pismo zostało wysłane z kancelarii reprezentującej przyszłe panny młode.

- Wiem, że dziewczyny - tak samo, jak ja - przeszły ogromny stres związany z tą informacją, więc chcę je odciążyć, skoro mam taką możliwość i wiedzę - powiedziała 25 stycznia 2022 roku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" poszkodowana adwokat, Magdalena Łukasiak - Jednocześnie zamierzamy też złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Udało nam się zdobyć informacje od dostawców [ze względu na bezpieczeństwo nie podajemy danych - red.], że co najmniej od wakacji, pomimo tego, że przyjmowano w salonie zamówienia na suknie, nie były one przekazywane dalej. Osoby te chcą zeznawać w sprawie.

Magdalena Łukasiak wysłała wezwanie do zapłaty 26 stycznia 2023 roku.

"Niniejszym informuję, iż następujące osoby ustanowiły mnie pełnomocnikiem w sprawie zwrotu zadatku z tytułu niewykonania umowy" - tak brzmi początek pisma skierowanego do właścicielki salonu Livia, Idy Listewnik.

Łącznie w piśmie znalazły się 43 rachunki bankowe, na które wezwana ma zwrócić pieniądze. 1 lutego br. Ida Listewnik wystosowała odpowiedź na wezwanie do zapłaty. Takie pismo doszło do poszkodowanej adwokat 7 lutego.

- W odpowiedzi na Pani pismo z dnia 26 stycznia 2023 r. w pierwszej kolejności zapewniam, że jest mi niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji i przepraszam Pani mocodawczynie za nieprzyjemności, na które zostały narażone. Trudności związane z wykonaniem przeze mnie zawartej pomiędzy nami umowy nie wynikają z mojej złej woli, a w dacie jej zawarcia nie istniały przesłanki wskazujące na brak możliwości jej wykonania, sama możliwość prowadzenia salonu została mi bowiem odebrana z dnia na dzień, bez jakichkolwiek wcześniejszych zapowiedzi. Doskonale rozumiem powagę sytuacji, wiem, jak ważnym wydarzeniem jest ślub, zapewniam Panią, że podejmuję obecnie wszelkie możliwe kroki pozwalające na rozwiązanie tej trudnej dla wszystkich sytuacji. Niezależnie od Pani pisma pragnę pomóc Pani mocodawczyniom w otrzymaniu zamówionych przez nie sukni ślubnych bezpośrednio od producenta, za cenę wynikającą z umowy, pomniejszoną o kwotę wpłaconego zadatku. W razie potrzeby jestem też w stanie wskazać im zakład krawiecki właściwy do wykonania ewentualnych modyfikacji sukni po jej odbiorze. W przypadku zdecydowania się przez Pani mocodawczynie na takie rozwiązanie uprzejmie proszę o dalszą korespondencję na adres e-mail wskazany w piśmie - czytamy odpowiedź Idy Listewnik na wezwanie.

Policja wraz z prokuraturą ustalają szczegóły sprawy

Grupa "Livia Poszkodowane" liczy około 70 osób. Straty z zadatków klientki podsumowały na ponad 175 tys. zł. 17 lutego oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku, mł. asp. Marek Kobiałko poinformował, że od 23 stycznia policjanci odebrali 43 zgłoszenia w sprawie jednego z gdańskich salonów sukien ślubnych.

- Jak do tej pory osoby zgłaszające wyceniły straty na około 120 tys. zł. Policjanci w tej sprawie pod nadzorem prokuratury prowadzą postępowanie pod kątem oszustwa i ustalają dokładne szczegóły i okoliczności tej sprawy. Funkcjonariusze między innymi przesłuchują świadków, osoby pokrzywdzone i gromadzą niezbędną dokumentację. Za przestępstwo oszustwa grozi do 8 lat więzienia - zakończył mł. asp. Marek Kobiałko.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto