Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Działka w Gdańsku za 29 milionów!

Irena Łaszyn
Rekordowo cenna działka na Targu Rybnym w Gdańsku. Ma na niej stanąć luksusowy hotel.Fot. Robert Kwiatek
Rekordowo cenna działka na Targu Rybnym w Gdańsku. Ma na niej stanąć luksusowy hotel.Fot. Robert Kwiatek
Najcenniejszy gdański trawnik znajduje się nad Motławą, tuż za Basztą Łabędź. Ma niespełna 2000 metrów kwadratowych i nowego właściciela, który od kilku dni nie może się opędzić od dziennikarzy.

Najcenniejszy gdański trawnik znajduje się nad Motławą, tuż za Basztą Łabędź. Ma niespełna 2000 metrów kwadratowych i nowego właściciela, który od kilku dni nie może się opędzić od dziennikarzy. Bo to nie jest zwyczajny trawnik. Ani zwyczajny nabywca.

- Od trzech lat patrzyłem na tę działkę łakomym okiem - nie ukrywa Jan Wójcikiewicz, właściciel hotelu Hanza, położonego 300 metrów dalej. - Gotów byłem walczyć o nią jak lew, a nawetÉ przepłacić. Bo ja nie jestem typowym materialistą. Nie chcę budować byle czego, dla szybkiego zysku. Nie chcę tłuc pieniędzy. Ja mam wizję. Marzenie. Chcę stworzyć na Targu Rybnym najlepszy hotel w Gdańsku. Może to będzie Hilton?
Tej działki Wójcikiewicz w zasadzie nie kupił, on zyskał jedynie prawo wieczystego użytkowania. Za 29 milionów złotych! Podczas organizowanego przez miasto przetargu, do którego stanął tuzin biznesmenów, głównie znanych deweloperów, wyjściową cenę przebił siedmiokrotnie.
Wójcikiewicz przyznaje, że nawet dla majętnego człowieka są to duże pieniądze. Na szczęście, przed podpisaniem aktu notarialnego musi wyłożyć jedynie ćwierć wylicytowanej kwoty, trochę ponad siedem milionów, resztę będzie spłacał latami.
- Pestka w porównaniu z budową luksusowego hotelu - zauważa. - Ta inwestycja pochłonie bowiem 10-15 milionów euro!
Na pytanie, skąd majętny człowiek ma pieniądze, odpowiada, że z banku.
- Banki mnie lubią - podkreśla. - A ja nie boję się kredytów. Pierwszy hotel, w Juracie, zbudowałem w 1988 roku, mając w portfelu tyle, co 99 procent społeczeństwa, czyli nic. Ale już wtedy miałem wizję, wymyśliłem wczasy odchudzające. Byłem pierwszym prywatnym hotelarzem w Polsce. To ja przecierałem szlaki, Gołębiewski i inni pojawili się za mną. Do dziś pracuję po kilkanaście godzin, nieraz do czwartej rano. Ciężko i uczciwie zarabiam pieniądze. A po nocach studiuję stare książki kucharskie, bo dobry hotelarz musi znać się i na inwestycjach, i na kuchni.
Kolejny przetarg na atrakcyjne gdańskie grunty odbędzie się 8 czerwca. Deweloperzy szykują się do natarcia, ale już z mniejszym, niż poprzednio, zapałem. Działka na Targu Rybnym, która jest do wzięcia, ma raptem 375 metrów. A więc 29 milionów raczej nie osiągnie.
- To był rekord - potwierdza Beata Bielecka z Wydziału Skarbu Urzędu Miejskiego, przewodnicząca komisji przetargowej. - Niemal 15 tysięcy złotych za metr! Nikt inny tyle nie dał, ani u nas, ani w miastach ościennych. I myślę, że szybko nie da, choć Jan Wójcikiewicz wysoko podniósł poprzeczkę. To zapewne nie pozostanie bez wpływu na kolejne transakcje i ceny gruntów, ale nowych rekordów szybko się nie spodziewam. Drugiej działki, tak pięknie położonej i tak dużej, nie mamy.
Poprzedni rekord padł sześć lat temu. Za metr kwadratowy niewielkiej działki przy ulicy Za Murami nowy właściciel zapłacił 4 tysiące złotych.
Ale to i tak nie ona budziła wówczas największe emocje. Zdecydowanie większe towarzyszyły przetargowi na trzy działki przy ul. Polanki, w sąsiedztwie prezydenta Lecha Wałęsy. Zwłaszcza że tę graniczącą z prezydencką rezydencją chciał kupićÉ Jerzy Urban. Żeby, jak wyznał, zbudować wieżę i podglądać sąsiadów. Naczelny ,Nie" w końcu do przetargu nie przystąpił, ale krwi napsuł co niemiara. Inni potencjalni nabywcy gotowi byli się wycofać, a jeden - zmęczony tłumem reporterów i błyskiem fleszy - zasłabł. Działka została sprzedana z niewielkim, bo 7 tysięcznym przebiciem.
Nieruchomości w Oliwie, przy zacisznych uliczkach, blisko lasu, nadal są w cenie. Ale bardziej przyciągają gdańszczan niż mieszkańców stolicy.
Bogaci warszawiacy - podobnie jak Polacy z zagranicy - którzy coraz chętniej lokują w Trójmieście pieniądze, szukają luksusowych apartamentów blisko morza. Niektórzy gotowi są zapłacić każdą cenę. Pod warunkiem, że budynek (koniecznie - kameralny) spełnia najwyższe standardy: Ma monitoring, ochronę, podziemny garaż, saunę, siłownię, taras na dachu. I windę, nawet gdy w domu są tylko trzy piętra.
- Cena metra kwadratowego takiego mieszkania wynosi od 7 tysięcy wzwyż - informuje Marzena Waszkiewicz z biura Tyszkiewicz-Nieruchomości. - Im bliżej morza, tym drożej. Za 80-metrowy apartament na Wzgórzu św. Maksymiliana pewien klient zapłacił milion dwieście.
- Zwykły Kowalski?
- Zwykły-niezwykły. Ktoś z pogranicza polityki i biznesu. Zwykły Kowalski pyta o cenę, siada w fotelu i zapada się. Dziś już nawet za 250 tysięcy trudno coś kupić. Kawalerka na Oruni, w sąsiedztwie lisiej fermy, kosztuje 112 tysięcy!
W biurach nieruchomości zauważają, że teraz ludzie dzielą się na tych, którzy nie mają nic, i na tych, którzy mają dużo. Pierwsi nawet na dwa podniszczone pokoje w falowcu nie mogą wziąć kredytu, bo według banków są niewypłacalni. Drudzy - lekką ręką wykładają kilkaset tysięcy na mieszkanie, do którego wpadają kilka razy w roku.
- Przeważnie stanowi ono lokatę kapitału - mówi Jacek Krawczykowski, pośrednik z sopockiego biura Akme S.C. - O luksusowe apartamenty, blisko morza, pytają klienci z głębi Polski i z Europy. Ostatnio sprzedaliśmy 600 mieszkań na osiedlu Neptun Park w Jelitkowie, sto metrów od plaży. Poszły na pniu, choć cena metra wynosiła od 6 do 9,5 tysiąca.
Najwięcej osób pyta jednak o lokale w Sopocie. Bo Sopot jest modny tak jak Zakopane. Tutaj cena 10-12 tysięcy za metr w apartamentowcu nie odstrasza. Bo skoro w bloku z lat sześćdziesiątych metr kosztuje 6 tysięcy? A domek do kapitalnego remontu ponad milion?
Działki też bywają w cenie. Deweloperzy je sobie wyrywają, zachowując przy tym zdrowy rozsądek.
- Podczas ostatniego przetargu działka przy ulicy Polnej, 3276 metrów, poszła za 9,45 miliona - informuje Agnieszka Pyrzanowska z Biura Informacji i Promocji Miasta w Sopocie. - Kupiła je firma BRE.locum, żeby zbudować kolejne mieszkania.
Niektórzy przeliczają: Koszt wybudowania metra kwadratowego mieszkania to 2-3 tysiące złotych plus cena metra kwadratowego gruntu, co razem daje 4-5 tysięcy. A deweloper dostaje 6-12 tysięcy. Czysty zysk. Bo apartament na pewno się sprzeda, przeważnie zanim jeszcze zostanie zbudowany. Nawet ten oddalony od morza. Głównie dlatego, że tańszy.
Weźmy kompleks Nowa Lastadia, w samym sercu Gdańska. Ceglane elewacje, stal, szkło, bajery. Sala fitness, sauna, kamery i panic buton, czyli system antynapadowy - gdy jesteś w niebezpieczeństwie, włączasz przycisk i portier już to wie. Mieszkanie 52-metrowe, bez garażu, ale z piwnicą, kosztuje ok. 266 tysięcy. A 43 metry w Jelitkowie, przy plaży, w budynku o podobnym standardzie, już o 100 tysięcy więcej. Jeszcze więcej - w Gdyni. Bo ostatnio Gdynia staje się modniejsza od Sopotu, o Gdańsku nie wspominając.
- Ona jest pakowna - zachwyca się Joanna Grajter, rzecznik Urzędu Miasta. - Ma las i morze na wyciągnięcie ręki, Skwer Kościuszki i bulwar, znakomite powietrze, świetne szkoły i oferty kulturalne. Rynek jest najlepszym papierkiem lakmusowym. Klient wie, co dobre. Dlatego mieszkańców nam przybywa, z Gdyni nikt nie ucieka na wieś.
Tutaj szybko więc znajdzie właściciela apartament za milion w kameralnym budynku i penthouse za ponad pięć milionów na najwyższej kondygnacji potężnego molocha.
Bogaci ludzie nie mają lęku wysokości, zwłaszcza gdy chcą mieć świat u stóp. Najlepszym dowodem, że w Marina Primore, budowanym właśnie wysokościowcu na gdańskim Przymorzu, mieszkania na najwyższych piętrach poszły w pierwszej kolejności. Teraz można kupić już tylko te tańsze, od siódmej kondygnacji w dół, po 5,4 tysiąca za metr kwadratowy. Jeśli więc bogaty człowiek sięga marzeniami chmur, powinien pojechać do Gdyni i zapytać o Sea Towers, zwane Dwoma Wieżami. To dwa apartamentowce przy nabrzeżu Prezydenta, ponoć najwyższe i najdroższe w Polsce. Jeden mieć będzie 28 kondygnacji, drugi - 36. I 138 metrów wysokości. Będzie, bo na razie inwestycja jest w powijakach, w trakcie projektowania. Oficjalnie, sprzedaż mieszkań ruszy w połowie maja. Mniej oficjalnie, zaczęła się dawno temu. Nawet klimatyzowane penthouse`y, najbardziej luksusowe, na najwyższych piętrach, poszły. Ale jeden został. Ten najdroższy właśnie, za 5,2 miliona. Bagatela, 235 metrów kwadratowych, z widokiem na Zatokę Gdańską i lepsze życie.
W Sea Towers znajdą się bowiem dwa baseny pod szklaną kopułą, jacuzzi, sauny i solarium, salony pielęgnacji i odnowy biologicznej, siłownia, sale do gry w squasha, do aerobiku i fitness, bar i ogród zimowyÉ
Mniej majętni też mogą tam zamieszkać. W 64-metrowym apartamencie na 25 poziomie, za 858 tysięcy, w 59-metrowym, na szóstym poziomie, za 750 tysięcy. Jeszcze wczoraj mieszkania były. Przynajmniej wirtualnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto