Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzielnice w Gdańsku: Konflikty w radach paraliżują prace na rzecz dzielnic i osiedli

Anna Mizera-Nowicka
Donosy i skargi do Biura Rady Miasta Gdańska, niejasne układy, faworyzowanie swoich czy po prostu robienie sobie na złość to rzeczywistość niektórych z gdańskich rad dzielnic i osiedli. Rad, które miały być najbliżej mieszkańców i najszybciej zabezpieczać ich potrzeby. Tymczasem ostre konflikty paraliżują pracę jednostek pomocniczych.

- Przerażające wieści dochodzą np. z Rady Oliwy i Żabianki - mówi nam nieoficjalnie jeden z miejskich radnych. - W Oliwie grupa radnych zbojkotowała sesję nadzwyczajną. A radni Żabianki skarżą się, że jednemu z nich podpalono samochód. Jestem przerażony.

Władze nie słuchają ludzi. Oblewają egzamin z demokracji

Sami zainteresowani są podzieleni co do opinii na temat funkcjonowania ich rady. Nie brak słów krytyki. - W Oliwie jest spora grupa radnych, którzy się dogadują i działają pod szyldem rady, nie informując o tym pozostałych - mówi Mariusz Andrzejczak, radny osiedla Oliwa. - Wydali kilkadziesiąt tysięcy złotych na park rekreacji dla seniorów, ale przez pół roku nie zorganizowano spotkań z mieszkańcami, na których zapytano by ich, czy jest to potrzebne. Nie wiem też według jakiego klucza przyznawane są pieniądze współpracującym z nami organizacjom. Boję się, że liczą się wzajemne sympatie.

W podobnym tonie, o działalności Rady Oliwy, wypowiada się również inna jej członkini.

- Byłam jedną z inicjatorek powołania tej rady, ale teraz widzę, że ma ona charakter czysto polityczny - nie kryje rozgoryczenia Julia Lewandowska. - Są sytuacje, kiedy zarząd nie współpracuje z resztą radnych. O tym, że przekazaliśmy świąteczne paczki ubogim, dowiedziałam się ze strony internetowej, na której były zdjęcia części radnych w czapeczkach św. Mikołaja. Nie wiem, kto i jak wybierał obdarowane rodziny. Nie wiem też, na jakiej podstawie mamy np. dofinansować zakup sprzętu dla straży pożarnej. Mam też wątpliwości co do protokołów z naszych sesji.

Przeczytaj także:**Dolny Wrzeszcz: Mieszkańcy zdecydują o budżecie obywatelskim. Na co wydadzą 50 tysięcy złotych? FOTO**

Jeden z pracowników Biura Rady Miasta Gdańska przypomina, że gdy grupa radnych złożyła wniosek o zwołanie sesji, przewodniczący Andrzej Osipów nie zwołał jej. - Tłumaczył, że brakuje projektu uchwał. Mimo, że w porządku obrad wcale tych uchwał nie było. Sesję zwołali miejscy radni - relacjonuje.

Julia Lewandowska dodaje, że na zwołaną wreszcie sesję nadzwyczajną przyszli tylko ci radni, którzy o nią wnioskowali oraz przewodniczący rady.
Inaczej tę sytuację ocenia przewodniczący zarządu Rady Osiedla Oliwa.

- Statuty rad osiedli i dzielnic w Gdańsku to jeden, wielki bubel prawny. Stąd różnica w interpretacji przepisów m.in. dotyczących sesji nadzwyczajnej - uważa Tomasz Strug. - Dlaczego na sesję nie przyszła część radnych? Nie wiem. Ja nie mogłem być z przyczyn zdrowotnych.

Strug zapewnia też, że nie ma mowy o żadnych nadużyciach w dysponowaniu budżetem.

- Jest grupa radnych, która chce działać wspólnie na rzecz dobra Oliwy. To osoby znane tu i szanowane - podkreśla. - Sprawy budżetowe omawiane są na otwartych sesjach. Są na nich wszyscy radni, zapraszani są też mieszkańcy. Tu nie ma nic do ukrycia, bo nie może być.

Strug dodaje, że w sprawie placu seniora konsultacje przeprowadzali urzędnicy na miejscu.

Nieprawidłowościom przeczy też przewodniczący rady. - Nie ma konfliktu, rada normalnie pracuje, a różnice zdań są zawsze - ucina Andrzej Osipów. - Działamy zgodnie z prawem, w oparciu o statut.

Nie lepiej Biuro Rady Miasta ocenia sytuację na Żabiance. - Kłócą się, piszą skargi, mówią o podpaleniu samochodu. Tam rozpętała się wojna, a u jej podstaw leżą chore ambicje.

Maria Cholewińska, przewodnicząca Rady Osiedla Żabianka - Wejhera - Jelitkowo - Tysiąclecia, uspokaja, że podczas sesji uchwały zapadają prawie jednogłośnie i nie ma żadnych sporów. Przyznaje jednak, że problemy pojawiają się po wyjściu z sali.

- Do obecnej rady, poza nielicznymi osobami, nie dostała się reszta poprzedniej ekipy - wyjaśnia Cholewińska. - Podczas sesji konfliktów nie ma, ale okazuje się, że potem tych kilku radnych ze starej ekipy pisze setki skarg i donosów.

Małgorzata Szymańska, przewodnicząca zarządu na Żabiance potwierdza: wewnątrz rady problemu nie widać, ale wokół jej działalności radni poprzedniej kadencji rozsiewają wiele plotek. Aby je zdementować, kieruje do mieszkańców apel o zgodę, bo "nie wyobraża sobie dalszej współpracy w atmosferze takiego fałszu". - Ale to nie jest problem jedynie dwóch rad - mówi nam nieoficjalnie jeden z radnych. - W niektórych z nich powszechnie wykorzystuje się niewiedzę reszty i przepycha się tylko swoje projekty.

Raczej dobrze o pracy dzielnicowych radnych wypowiada się tymczasem rzecznik prezydenta.

- Współpracę oceniamy pozytywnie. Oczywiście część rad, szczególnie nowych, jeszcze się uczy swoich uprawnień, ale wszystko idzie ku dobremu - zapewnia Antoni Pawlak. - Skłóconym radnym powiem, że osobiste ambicje nie mogą mieć żadnego znaczenia. Ci ludzie zostali wybrani, by służyć swoim lokalnym społecznościom. I z tego będą rozliczani. Im prędzej ta nieliczna, nadambitna grupa to sobie uświadomi, tym lepiej.

Przeczytaj rozmowę z przewodniczącym Rady Miasta Gdańska oraz politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego na następnej stronie!

Brakuje elementarnej wiedzy

Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska

rady dzielnic, które funkcjonują bardzo sprawnie i przynoszą wiele korzyści mieszkańcom tych dzielnic. Bardzo dobrze, że powstały.
Niestety dochodzą jednak też sygnały o tych, w których nie dzieje się najlepiej. Uważam, że sporo problemów wynika z faktu, że radnym brakuje elementarnej wiedzy na temat podstawowego dokumentu, jakim jest dla nich statut. I wydaje mi się, że nie jest to problem tylko jednej czy dwóch rad.

W takich sytuacjach duże pole manewru mają pozostali radni, którzy mogą wykorzystywać niewiedzę swoich kolegów. Dlatego apeluję do wszystkich radnych, aby utworzyli swoje regulaminy. Proszę też, by wnikliwie zapoznali się ze statutem i na jego podstawie działali. Bo jest to wiedza konieczna do funkcjonowania w radzie.

Nie może też być tak, że prace rad paraliżowane są przez konflikty na tle personalnym. Apeluję, by częściej dążono do kompromisu. W razie wątpliwości zapraszam dzielnicowych radnych do biura Rady Miasta, gdzie na pewno znajdą pomoc.

Podczas sesji nie ma konfliktów - mówi przewodnicząca Rady Osiedla Żabianka. - Później jednak kilku radnych ze starej ekipy pisze setki donosów

Rady dzielnic się upartyjniają

Dr Jarosław Och, politolog UG

Zgodnie z ideą, rady dzielnic i osiedli miały być strukturami odpartyjnionymi. Szczególnie w dużych miastach praktyka jednak pokazuje tendencję odmienną. Okazuje się, że rady dzielnic są organami zawłaszczanymi przez partie polityczne, oczywiście nie na takim poziomie jak struktury samorządu, rady gmin czy sejmiki wojewódzkie. Ale w radach dzielnic też toczą się boje partyjne. To jest pierwszy powód, dla którego rady przestają być funkcjonalne. Bo dochodzi do sporów czysto politycznych, które nie prowadzą do porozumienia, lecz paraliżują dalsze działania.

Po drugie konflikty mogą wynikać z tego, że w radach zasiadają ludzie, którzy mają różne, nierzadko całkowicie odmienne wizje rozwoju dzielnicy. Jeżeli nie są skłoni do kompromisu, o paraliż pracy nietrudno.

Po trzecie, mała funkcjonalność tych struktur może wynikać z tego, że są tam osoby, które nie mają jeszcze doświadczenia w polityce i traktują rady jako podmioty, w których nauczą się rzemiosła politycznego. Nie zapominajmy, że te struktury nie mają długiej historii i uczą się jeszcze demokracji.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto