Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Grilla, czyli... niech się święci 1 Maja

Ryszarda Wojciechowska, (PIW)
Niech się święci 1 Maja. Nad jeziorem, nad morzem i w lesie. Na rowerze i przy grillu. Będzie można pospać, poleniuchować, pospacerować. Nic dziwnego, że niektórzy ten dzień nazywają... Dniem Grilla.

Niech się święci 1 Maja. Nad jeziorem, nad morzem i w lesie. Na rowerze i przy grillu. Będzie można pospać, poleniuchować, pospacerować. Nic dziwnego, że niektórzy ten dzień nazywają... Dniem Grilla. Swojsko i chyba prawdziwie. Świętowanie przez leniuchowanie to zresztą nasza specjalność.

Ekonomiści podliczają już, ile straci budżet przez taki długi weekend. A posłowie... Ci nawet próbowali dokonać zamachu majowego, wysuwając propozycję likwidacji tego święta. A co za tym idzie - odebrania nam dnia wolnego...

Szczęśliwie o dawnych masowych obchodach, wiecach i pochodach nikt już nie pamięta. I nikt chyba za nimi nie tęskni.
A przecież w czasach PRL człowiek roboczy miał ten dzień przez władzę dokładnie zaplanowany.
Do południa — obowiązkowy pochód. I kłótnie — kto poniesie szturmówkę, a kto portret sekretarza czy innego przywódcy narodu. Jedni się do tego rwali. Inni unikali. Na trybunach puszyła się władza. Młodzież ze śpiewem na ustach i radością w oczach wznosiła przed trybunami owacyjne, niemilknące okrzyki na cześć I sekretarza partii, nierozerwalnej więzi ze Związkiem Radzieckim i Komsomołem. Ze sztandarami kroczyli przodownicy pracy.
No i te hasła, jakie niesiono na transparentach. W różnych latach różne. Na przykład z 1953 roku jedno z nich brzmiało tak: "To jest nauka imperialistów — wojna bakteriologiczna i gazy trujące. A to nasza nauka — zraszanie pól, walka z epidemiami i lecznictwo“. Rok 1960: „Młodzieży! Socjalizm to przyszłość". 1980: "Niech żyje niewzruszona jedność ruchu komunistycznego". Jakże przewidujące. Czasami pochody przybierały formy inscenizacji i przebieranek, jak w latach 50., kiedy pochód pracowników i studentów Politechniki Warszawskiej poprzedzała "menażeria" z transparentem pod hasłem "Co nam zostało z tych lat". A pytali o to kołtun i kułak, wiezieni przez osła. W "menażerii" nie brakowało też bumelantów, bikiniarzy i brakorobów.
Po południu zaś 1 Maja odbywały się liczne festyny, na których można było kupić zarówno deficytową kiełbaskę, jak i wiecznie wtedy pożądane przez kobiety rajstopy.
Nic dziwnego, że to święto Polakom obrzydzono. Było bowiem świętem władzy, a nie ludzi pracy.
Czyli stało się ono tym, czym nie miało być. Bo 1 Maja narodził się z buntu przeciwko rządzącym i bogatym. I przywędrował do Europy ze Stanów Zjednoczonych. Święto zaproponowała II Międzynarodówka w 1889 roku, w rocznicę strajków robotników w Chicago, którzy żądali m.in. 8-godzinnego dnia pracy. Strajk zakończył się rozlewem krwi. Ofiary były zarówno po stronie robotników, jak i policjantów, którzy tłumili robotniczą rewoltę.
Prof. prawa Jerzy Zajadło przypomina, że w PRL 1 Maja świętem państwowym ustanowiono 26 kwietnia 1950 roku. Pod tą ustawą podpisali się m.in. prezydent Bolesław Bierut i prezes Rady Ministrów Józef Cyrankiewicz.
Preambuła do tej ustawy brzmiała tak: Dla udokumentowania osiągnięć i zwycięstw klasy robotniczej, przodującej siły Narodu, budującego socjalizm jako wyraz umocnienia się władzy ludowej, w hołdzie dla tysięcy bojowników wolności i postępu, dla zamanifestowania solidarności Narodu Polskiego z siłami postępu i pokoju na całym świecie“.
Ta preambuła - mówi Jerzy Zajadło - została zmieniona 12 stycznia 2007 roku.
Samo święto więc zostało. Zmieniło się tylko uzasadnienie.
Po zmianach preambuła do ustawy o święcie 1 Maja brzmi tak: W hołdzie wszystkim tym, którzy swoją pracą tworzyli wielkość Naszej Ojczyzny, wspierali jej rozwój i budowali przyszłość dla następnych pokoleń, dla podkreślenia wartości pracy ludzkiej — rozumianej jako moralny obowiązek człowieka, ale też jako doskonalenie świata nas otaczającego — dokonującej się poprzez wszechstronny rozwój osoby ludzkiej, w trosce o zachowanie godności pracy ludzkiej i wiążącej się z tym wolności i mądrości.
Pod tą zmianą podpisał się prezydent Lech Kaczyński.
Zanim prezydent ją podpisał, w parlamencie przeszła burza pod hasłem - zlikwidować to święto.
Tego rodzaju zakusy prezentowali posłowie LPR i PiS. Niezwykle aktywna w tej sprawie była posłanka Małgorzata Bartyzel (wcześniej PiS, ostatnio Prawica Rzeczpospolitej Marka Jurka).
Posłanka Bartyzel z mównicy pytała dramatycznie, czy 1 Maja ma sens. I czy należy mu nadawać taką rangę. Sugerowała w swoim wystąpieniu, że to data symboliczna, zmitologizowana. Ponieważ strajki w Chicago nie odbywały się 1 maja, tylko kilka dni później, i jej zdaniem, wcale nie zostały one krwawo stłumione przez policję. Jest nawet w Chicago pomnik policjanta, który wówczas zginął - dowodziła. Powoływała się też na wprowadzenie przymusu obchodzenia święta 1 Maja w Trzeciej Rzeszy przez Adolfa Hitlera oraz we wszystkich krajach podległych Trzeciej Rzeszy. Więc w tym przypadku my też byliśmy przymusowymi uczestnikami tego świętowania.
Dalej posłanka sugerowała, że wchodzimy w erę postindustrialną, w której 80 procent stanowią usługi, a tylko 20 procent przemysł. Więc robotnicy, jak dowodziła, to tylko drobna część społeczeństwa. Skoro drobna, to po co im Święto Pracy?
W opozycji byli oczywiście posłowie SLD. Joanna Senyszyn mówi, że na razie tego święta nie zlikwidowano. Ale jej zdaniem, gdyby do tego doszło i zabrano by ludziom ten wolny dzień, to byłyby ogólnopaństwowe manifestacje.
A zlikwidować można w prosty sposób. Najpierw musi być projekt ustawy o likwidacji. A potem ten projekt powinien uzyskać w Sejmie zwykłą większość w głosowaniu.
Historyk prof. dr hab. Marek Andrzejewski obstaje przy tym, że to święto powinno zostać. Po co je likwidować? Warto mu tylko nadać inną formę. Odciąć się od tego, co było w PRL. Kiedyś 1 Maja był podlany sosem propagandy. I był właściwie pokazem siły władzy. Przymusem, z listami obecności. Dzisiaj ten dzień można i trzeba potraktować jako odpoczynek od pracy.
Zwłaszcza że to święto jest obchodzone w wielu krajach Europy Zachodniej. Nie powinniśmy więc być, jak w porzekadle, bardziej papiescy. I likwidować coś, co świętuje Europa.
Satyryk Krzysztof Piasecki, kiedy słyszy o 1 Maja, od razu odpowiada: - Ja już jestem chory od długich weekendów. Więc nie jestem za tym świętem (śmieje się). A tak poważnie, to mam nadzieję, że do pochodów już nie wrócimy. W tym święcie chodzi o to, że jest maj, wiosna się budzi do życia, człowiek sobie robi grilla z rodziną, opala się, gdzie popadnie.
Zwłaszcza w czasach kiedy o pracę tak trudno i tak ciężko się pracuje, to święto ma jednak sens, jego zdaniem.
Ale jak to satyryk, podsuwa pewien pomysł na obchody. Może by tak zrobić, żeby 1 Maja ci, którzy mają pracę, odpoczywali. A na ten jeden dzień przyjąć na ich miejsce tych, którzy jej nie mają. I wszyscy ten dzień będą świetnie pamiętać. Bo ci, którzy pracują normalnie, będą się bali, że tamci przypadkiem okażą się od nich lepsi i zajmą im miejsca. A tamci będą się cieszyć, że mają robotę chociaż na jeden dzień. Gospodarka będzie się rozwijać jeszcze szybciej, co i tak wydaje się prawie niemożliwe.
Krzysztof Piasecki potwierdza, że słyszał o zakusach posłów zmierzających do likwidacji tego święta. Ale spokojnie na to reaguje. - Ze wszystkich rzeczy, które oni zmieniają, ta strata byłaby najmniejsza - mówi.
A naród? Naród sobie ostatnio żartuje, że jest pomysł na przyszłoroczne obchody pierwszomajowe. Wszyscy wezmą udział w czynie społecznym przy budowie stadionów.
Pomysł jest. Ale czy święto się ostanie?

Powróćmy jak za dawnych lat
Trzy pochody oraz jeden wiec zgłoszono na 1 Maja z okazji Święta Pracy w Warszawie. Organizatorami są: OPZZ, Nowa Lewica, Polska Partia Socjalistyczna oraz Związek Syndykalistów Polski. Przewiduje się, że największy przemarsz zorganizuje OPZZ (koło 2 tysięcy ludzi).
W Trójmieście też zgłoszono pojedyncze pochody. W Gdyni, na przykład, chęć przemaszerowania ulicami zgłosiły dwie organizacje: Sojusz Lewicy Demokratycznej (około 200 osób) i Narodowe Odrodzenie Polski (150 osób).
SLD będzie 1 Maja świętował zarówno Święto Pracy, jak i rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej. W Gdańsku o godz. 10 pod pomnikiem „Tym co za Polskość Gdańska“ działacze złożą kwiaty, a potem przejdą na Targ Rybny. Manifestacji ani pochodu w tym roku nie będzie.
W Tczewie sympatycy lewicy, i nie tylko, spotkają się 1 maja o godz. 11 przy pomniku - miejscu męczeństwa i śmierci mieszkańców ziemi tczewskiej, przy jednostce wojskowej. Złożą kwiaty i oddadzą hołd poległym.W Starogardzie Gd. komitet organizacyjny święta zaprasza starogardzian i mieszkańców okolicznych miejscowości na wiec pod pomnik Harcerza przy ul. Mickiewicza, o godz. 10. W regionie 1 Maja to po prostu wielka majówka. Nie ma uroczystych obchodów, za to mieszkańcy i turyści Święto Pracy mogą uczcić na imprezach rekreacyjnych, festynach, koncertach...

Krystyna Sidoryk, mieszkanka Gdyni, bezrobotna, 49 lat, wykształcenie średnie:

- Nigdy nie traktowałam poważnie święta 1 Maja. Utarło się, że to święto komunistyczne i kiedyś, choćby z przekory, człowiek traktował je z przymrużeniem oka. Teraz w ogóle człowiek nie myśli o 1 Maja, szczególnie, jak jest bezrobotny. Dziwię się jednak, że obecne władze nie zlikwidowały jeszcze tego święta, albo nie zmieniły chociaż jego nazwy.


Krystyna Szczawińska, 39 lat, pracownik fizyczny z Łęgowa:

Pierwszy maja kojarzy mi się z odpoczynkiem. Cały miesiąc trzeba pracować, to chociaż przez ten jeden dzień człowiek może sobie wypocząć. Mile wspominam pierwszomajowe pochody, na które jako dziecko jeździłam specjalnie do Pruszcza - konkursy, śpiewanie defilady, do których przygotowywaliśmy się w szkole całymi tygodniami. Wtedy pierwszy maja różnił się od pozostałych, coś się działo i można było oderwać się od rzeczywistości, odpocząć tak naprawdę. Żal, że ta tradycja zanikła już zupełnie. Mogłoby to powrócić. Teraz to po prostu część długiego weekendu, do którego zwłaszcza młodzi ludzie zdążyli się przyzwyczaić. W tym roku tego dnia popracuję w ogródku, a może pojadę z rodziną na łąkę, albo na rowerową przejażdżkę.


Magdalena Poborca, 27 lat, studentka i instruktorka fitness z Gdańska:

Wydaje mi się, że Święto Pracy nadal traktowane jest przez starsze pokolenie jako tradycja, chociaż sposób świętowania bardzo się zmienił, czy raczej „rozleniwił”... Chociaż wiele osób z przejęciem wspomina pierwszomajowe pochody ulicami miasta, dla młodych jest to raczej wymarzony dzień wolny, odpoczynek od codziennych obowiązków, bieganiny. Tym bardziej, że to pierwszy dzień zwykle długiego, a nawet bardzo długiego weekendu, na który czeka się już od początku wiosny. To okazja, aby spędzić trochę czasu z rodziną czy przyjaciółmi. Nie mam sprecyzowanych planów na ten dzień. Wszystko zależy od pogody. Jednak na pewno będzie to czas spędzony w gronie przyjaciół.
Fot. Piotr Weltrowski

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto