Dzik jest dziki

W okolicach Udorpia kierowcy nagle hamowali, a piesi zatrzymywali się przerażeni. Na poboczu drogi siedział sobie bowiem dzik.

Wyglądał, jakby za chwilę miał wybiec na jezdnię. Później jednak dzik w tajemniczy sposób zniknął, aby po kilku minutach pojawić się znowu. Tym razem już bliżej centrum Udorpia. Wyglądał zdecydowanie spokojnie, już nie siedział, a jedynie leżał na poboczu drogi. Mimo to nadal budził strach. Szczególnie przestraszone, ale i zaciekawione zwierzęciem były dzieci.

- Czy ten dzik nic nam nie zrobi - dopytywały, mimo strachu próbując podejść jak najbliżej.

Nie było też kierowcy, który na widok leżącego na poboczu dzika przynajmniej lekko by nie przyhamował. Kierowcy w powiecie bytowskim z dzikimi zwierzętami mają do czynienia bardzo często. Nie ma praktycznie tygodnia, w którym nie doszłoby do wypadku z udziałem jelenia, sarny, czy też właśnie dzika. Najczęściej auto po takim zderzeniu musi być odstawione do warsztatu. Po kilkudziesięciu minutach ktoś w końcu zdecydował się podejść do zwierzęcia, które wyglądało na martwe. Panika okazała się niepotrzebna. Dzik był bowiem... wypchany. Ktoś dla żartu przenosił go z miejsca na miejsce podrzucając przy drodze.
O wypchanym dziku najpierw zawiadomiono Zarząd Dróg Powiatowych w Bytowie, a następnie Komendę Powiatową Policji.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że na poboczu leży dzik - mówi oficer dyżurny bytowskiej policji. - Z tego co wiemy, mieli go zabrać pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego i wywieźć na wysypisko śmieci.

Do kogo należało zwierzę, nie wiadomo. Policja tą sprawą nie będzie się zajmować, gdyż nie popełniono przestępstwa. Osoba, która podrzucała wypchanego dzika, może być jedynie ukarana mandatem za zaśmiecanie pobocza drogi.