Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziwne przypadki mecenas Renaty H.

(wrób)
Była prokurator, a obecnie znana trójmiejska adwokat Renata H., jest podejrzewana o próbę przekazania telefonu komórkowego jednemu z osadzonych w gdańskim Areszcie Śledczym.

Była prokurator, a obecnie znana trójmiejska adwokat Renata H., jest podejrzewana o próbę przekazania telefonu komórkowego jednemu z osadzonych w gdańskim Areszcie Śledczym. Sprawę wyjaśniają prokuratura oraz Służba Więzienna.

"Dziennik" ustalił, że telefon znaleziono przedwczoraj przy jednym z aresztantów po jego spotkaniu z mecenas Renatą H. Przed widzeniem z adwokatem, jak każdy aresztant, mężczyzna był przeszukiwany.

- Jeżeli przed widzeniem nic nie miał, a po widzeniu miał, to ktoś musiał mu to dać. Bliższych szczegółów tego zdarzenia nie ujawniamy - powiedział nam wczoraj major Jarosław Kardaś, dyrektor Aresztu Śledczego w Gdańsku.

Renata H. tuż po zdarzeniu stanowczo zaprzeczyła, że ma cokolwiek wspólnego z przekazaniem aresztantowi telefonu.

- Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury, która wyjaśni, jak doszło do tej sytuacji - dodaje major Kardaś.
Wyjaśnień zażądali także szefowie gdańskiej Służby Więziennej.

- Potwierdzam, że było takie zdarzenie. Nastąpiła próba przekazania aresztantowi niedozwolonych przedmiotów - powiedział nam pułkownik Marian Pińczewski, zastępca dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Gdańsku. - Poleciłem przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. Zbierane są materiały, weryfikowane informacje. W zależności od ustaleń postępowania podejmiemy odpowiednie kroki.

Wewnętrzne postępowanie ma też wykazać, czy któryś z funkcjonariuszy lub pracowników aresztu nie pomagał w próbie dostarczenia telefonu aresztantowi. Major Kardaś oraz pułkownik Pińczewski odmawiają odpowiedzi na pytanie, kim jest aresztant, u którego znaleziono telefon komórkowy.

O Renacie H. było głośno już trzy lat temu, kiedy była jeszcze prokuratorem w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Północ. Na jaw wyszło bowiem, że prokurator H. "przerzedziła" akta jednego z prowadzonych przez siebie śledztw. Usunięte z akt dokumenty ukryła w swojej szafie i zarejestrowała sprawę jako "umorzoną". Toczyło się wtedy w tej sprawie zarówno postępowanie dyscyplinarne, jak i karne (prowadziła je prokuratura toruńska z artykułu o zniszczenie dokumentów). Prasa sugerowała, że za dziwnym umorzeniem postępowania może kryć się łapówka. Renata H. zaprzeczała, ale zrezygnowała z pracy w prokuraturze i podjęła praktykę adwokacką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto