MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Egzotyczne wędrówki w nieznane: Nepal widziany oczyma mieszkańca Pelplina

KRYSTYNA PASZKOWSKA
Na ulicach Nepalu często tak obładowani chodzą 12-letni chłopcy.
Na ulicach Nepalu często tak obładowani chodzą 12-letni chłopcy.
Nepal to kraj kontrastów. Chętnie odwiedzany, wciąż zaskakuje Europejczyków swoją odrębnością kulturową, podejściem do życia... To jeden z najbardziej obleganych przez miłośników wspinaczki szlaków.

Nepal to kraj kontrastów. Chętnie odwiedzany, wciąż zaskakuje Europejczyków swoją odrębnością kulturową, podejściem do życia... To jeden z najbardziej obleganych przez miłośników wspinaczki szlaków. Na taką wyprawę w nieznane po Nepalu wybrała się piątka miłośników przygody z Gdańska Starogardu Gd. i Pelplina.

- Tutaj zupełnie inaczej patrzy się na cierpienie człowieka - opowiada Adam Iwanowski z Pelplina. - Nie tak jak u nas - przez pryzmat gospodarki. Nepal stanowi inny krąg kultury, cywilizacji o odmiennym pojmowaniu perspektyw spojrzenia na społeczne role, wartościowanie, estetykę. Nas - turystów porusza zwykła ludzka bieda, którą można spotkać na każdym kroku. To ubogi kraj trzeciego świata.
Pelplinianin podkreśla, że na współczesność Nepalu nakłada się zderzenie kultury lokalnej z zachodnią, niepokoje polityczne i wewnętrzne migracje zarobkowe. - Tutaj wszystko jest kontrastem - podkreśla mężczyzna. - Wynika to m.in. z położenia. Na nizinach, gdzie występuje klimat subtropikalny społeczność jest bardziej zamożna niż na wyżynach i w górach. Kwitnie rolnictwo - żniwa zbiera się trzy razy do roku. Inaczej jest w górach. Tam wciąż się walczy. Powyżej 4000 m n.p.m. praktycznie kończy się wszystko co można pozyskać z przyrody, oprócz kamienia.
Uwarunkowania geograficzne odcisnęły się również na mentalności mieszkających tam ludzi. Aby poznać, co tak naprawdę myślą nie wystarczy znajomość języka angielskiego.

- Co prawda w szkołach uczą angielskiego, ale bariera językowa i tak jest duża - podkreśla Adam Iwanowski. - Na nizinach po angielsku można się dość łatwo dogadać, chociaż melodyka języka jest całkiem inna. Jednak to akurat nie dziwi. Przecież te tereny przez 200 lat okupowane były przez Brytyjczyków.
Ludność miejscowa, zwłaszcza w biednych rejonach jest bardzo otwarta, ale tylko na tych, którzy rzeczywiście się interesują ich życiem.
- W sezonie można przejść szmat drogi i nie być przez nikogo "zauważonym" - zauważa pelplinianin. - Wystarczy jednak zainteresować się ich życiem, a chętnie opowiedzą jak wygląda. Wówczas rozmowa może trwać nawet godzinę.
O jednym warto pamiętać - w Nepalu trzeba się targować. - Handel jest ważny - podkreśla A. Iwanowski. - Miejscowi są bardzo dobrzy w targowaniu się. Potrafią nawet "obedrzeć ze skóry".
Kiedy mowa o podróżowaniu, to uczestnikom wyprawy przypominają się obrazki rodem z powojennych filmów, kiedy to autobusami na 40 miejsc podróżowało skromnie jeszcze tylu ludzi, a do tego rowery, kury, kosze z jajkami. Na dachach też nie brakuje pasażerów. - Nasz kontynent miejscowi postrzegają, jako nudny, zbyt uporządkowany - zauważa pan Adam. - Europa jest dla nich monochromatyczna czarno-biała.

W Nepalu najpierw w latach 60. ub. wieku schronienia szukało ponad 100 tys. uchodźców z Tybetu. Potem w latach 80. , tyleż samo "uciekinierów" z Buthanu.
- Nepal obecny, w dobie ekonomicznych przekształceń, byłby skazany na niepowodzenia, gdyby nie góry, które przyciągają turystów z zamożnego Zachodu setkami tysięcy każdego roku - uważa pelplinianin. - Obszarowo jest zbliżony do Polski, choć mniejszy. Mieszka tam około 25 mln ludzi. To 60 grup etnicznych ze swoimi językami, to różne oblicza religijne. Hinduizm przeplata się tu z buddyzmem, a do tego tantryzm, szamanizm, bardzo archaiczne wierzenia...
Nepal tworzą różne enklawy kulturowe. - Najładniejsze w tym to: poetyckość, magia, wyrażenie religijności - mówi pan Adam. - Na przydrożnych szlakach stoją stupy, to takie nasze Boże Męki. Mijając je, trzeba obrócić umocowany w nich kołowrotek, na którym wygrawerowane są słowa modlitw. Na świątyniach zaś i domostwach, nawet na hotelach w większych miastach, zawieszane są wielobarwne proporczyki z materiału. Każdy kolor, to innego rodzaju emocje. Nepalczycy mówią, że wiatr je porusza, zabiera ich modlitwy...

Do szkoły idzie się albo dwie godziny, albo nawet przez cały dzień. Nie jest kwestia odległości, ale stopnia trudności drogi, jaką trzeba pokonać. Nepal to trzy-cztery duże miasta, kolosem wśród nich jest Katmandu, gdzie los dzieci jest opłakany.
- Dzieci żebrzą, pracują jako pucybuci, tragarze, zaś w górach, jako szerpowie - mówi ze smutkiem mężczyzna. - Aż żal patrzeć, jak 12-latki dźwigają nawet po 20-kilogramowe ciężary, którymi obarczają je turyści z Zachodu.
Co utkwiło w sercu pelplinianina z tej podróży? Wspaniałe góry, rozpościerający się z nich cudowny krajobraz, patos dali.
- To było wielkie przeżycie - podkreśla pan Adam. - Powrót tam jest przesądzony.

• Zdjęcia Adam Iwanowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto