Eksmisja w płomieniach

Zdesperowana 81-letnia kobieta oblała się benzyną i podpaliła na znak protestu przeciwko eksmisji jaką miał wykonać jeden ze słupskich komorników na jej rodzinie. W bardzo ciężkim stanie, z poparzeniami 70 procent ciała trafiła do słupskiego szpitala. Komornik wstrzymał eksmisję na miesiąc.

Do zdarzenia doszło w czwartek w południu na dachu budynku mieszkalnego przy ul. Deotymy w Słupsku. 81-letnia kobieta decyzja sądu rejonowego miała być wyeksmitowana wraz z rodziną do lokalu zastępczego. Komornik poprosił o asystę policjantów. To oni wezwali straż pożarną.
- Kobieta groziła, że podpali się, dlatego nie czekając wezwaliśmy straż i pogotowie - mówi podkomisarz Marek Kunkel, zastępca komendanta I Komisariatu Policji w Słupsku. - Nie chciała nas wpuścić do mieszkania. Gdy strażacy wjeżdżali na podwórko podpaliła się. Musieliśmy wywarzyć drzwi.
Właśnie wtedy kobieta wylała na siebie benzynę i podpaliła się trzymaną w ręku zapalniczką. Wtedy strażacy siłą wdarli się do mieszkania, weszli na dach budynku i ugasili płomienie. Kobieta trafiła do szpitala.
- Stan jest bardzo ciężki, bo ma poparzone 70 procent powierzchni ciała - twierdz lekarze. - Zostanie przewieziona do szpitala leczącego oparzenia w Gryficach.
Rodzina staruszki jest w ciężkim szoku. Andrzej Michaluk twierdzi, że jego matka nie mogła pogodzić się z eksmisją z mieszkania, które otrzymała w nagrodę za pracę w słupskich fabrykach mebli.
- To była trzecia próba eksmisji - twierdzi. - Czynsz był płacony na czas. Budynek jednak sprzedano z inwentarzem. Nowy właściciel chce nas wyrzucić i dać lokal zastępczy, mniejszy i bez ogrzewania. Niestety nie udało nam się dopilnować mamy. Wcześniej groziła, że to zrobi.
Z komornikiem nie udało nam się porozmawiać. Stwierdził, że interesantów przyjmuje w poniedziałki.
Marcin Kamiński
[email protected]