Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Arka strzela, ale nie wygrywa

Patryk Szczerba
Patryk Szczerba
Piłkarzom Arki Gdynia wreszcie udało się strzelić gola na własnym stadionie. Mimo, że gdynianie prowadzili, po raz kolejny nie udało się zdobyć kompletu punktów.

Mecz pokazał, jak bardzo nieprzewidywalna i momentami absurdalna potrafi być polska Ekstraklasa piłkarska. W pierwszej połowie, rozgrywanej w słonecznej pogodzie, piłkarze grali gorzej niż w drugiej, kiedy nad Olimpijską nadciągnęły deszczowe chmury, z których wkrótce potem zaczął padać deszcz.

Stałe fragmenty gry

Trener Dariusz Pasieka mówił na konferencji prasowej przed meczem, że stałe fragmenty gry to element, który powinien być silnią bronią Arki. I rzeczywiście takim okazał się już w 19. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu Budzińskiego skutecznym strzałem głową popisał się Szmatiuk. 1:0 dla Arki i kibice, którzy przez całą pierwszą połowę, w geście protestu przeciwko PZPN-owi, nie dopingowali żadnej z drużyn, mogli wreszcie cieszyć się z bramki na własnym stadionie.

W Arce od samego początku bardzo aktywni byli Wachowicz i Ława i to z nimi największe problemy mieli goście, którzy raz po raz byli zmuszeni do przecinania ich podań lub blokowania strzałów. W Lechu zagrożenie czyhało za strony Roberta Lewandowskiego i Tomasza Mikołajczaka. Zwłaszcza ten drugi zawodnik był niespodziewanie groźny dla gdynian.

To, co potrafi pokazał w końcówce pierwszej połowy. Najpierw "wkręcił w ziemię" obrońców Arki niczym sam Cristiano Ronaldo, a chwilę później mógł zdobyć bramkę do szatni dla Lecha, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Arka także atakowała, jednak debiutujący w bramce Lecha Jasmin Buric pewnie wyłapywał większość strzałów, bądź tak kierował obroną, by nie dopuścić do zagrożenia bramki.

Prawie na deskach...

Na początku drugiej połowy losy meczu mogły być przesądzone. Świetne dośrodkowanie Sakalieva, strzał szczupakiem Marcina Wachowicza, jednak bramkarz Lecha popisał się fantastyczną interwencją, chroniąc zespół Lecha przed utratą drugiej bramki. - Gdybyśmy strzelili tę bramkę, myślę, że byłoby już po meczu - mówił po zakończeniu spotkania Maciej Szmatiuk.

Jednak mecz miał trwał nadal, a piłkarze wspomagani wreszcie przez kibiców zaczęli grać składniej i ciekawiej. Kilka chwil później Bledzewski wygrał pojedynek "sam na sam" z reprezentantem Polski, Robertem Lewandowskim, co zwiastowało poważne kłopoty. Tymczasem kolejną "piłkę meczową" dla gdynian miał w 59. minucie Sakaliev mający przed sobą tylko bramkarza gości. Niestety napastnik Arki zawahał się i zamiast pewnie podbić piłkę, musnął ja na tyle lekko, że Buric zatrzymał futbolówkę.

W 76. minucie do dośrodkowania z lewej strony najwyżej wyskoczył Lewandowski, który uprzedził defensorów żółto-niebieskich i wychodzącego do tego zagrania Bledzewskiego i skierował piłkę do siatki. Lech po tym golu odżył, próbując zadać decydujący cios, jednak do końca meczu wynik nie uległ zmianie.

Arka Gdynia  1:1  Lech Poznań

Bramki: Szmatiuk (19') - Lewandowski (76')


Arka: Bledzewski - Kowalski, Siebert (Płotka 69'), Szmatiuk, Bednarek - Budziński (Sokołowski 88'), Mrowiec, Ława, Lubenov (Burkhardt 78') - Wachowicz, Sakaliev.

Lech: Burić - Kikut, Bosacki, Djurdjević, Gancarczyk - Peszko, Injac, Zapotoka (Stilić 46'), Wilk (Cueto 77') - Lewandowski, Mikołajczak (Chrapek 66').

Żółte kartki:
Budziński, Kowalski, Bednarek (Arka) oraz Lewandowski (Lech).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 7500.

Piłkarska Ekstraklasa -**Arka Gdynia i Lechia Gdańsk - wideo, zdjęcia**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto