Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Korona wyrwała punkty w Gdańsku

Redakcja
Niewykorzystane sytuacje się mszczą. To zdanie idealnie pasuje ...
Niewykorzystane sytuacje się mszczą. To zdanie idealnie pasuje ... MP
Niewykorzystane sytuacje się mszczą. To zdanie idealnie pasuje do wczorajszego, 6 listopada, meczu Lechii z Koroną. Gdańszczanie strzelili bramkę, mieli kolejne sytuacje, ale fatalnie marnowane. Drużyna z Kielc strzeliła wyrównującego gola i Lechia straciła pewne trzy punkty.

Mecz z animuszem rozpoczęli biało-zieloni, którzy obserwowani byli z trybun przez premiera Donalda Tuska, od dawna fana Lechii. Najpierw ładnie złożył się do strzału Marcin Pietrowski, ale piłkę zablokowali obrońcy Korony. Później kolejną sytuację zmarnował Buzała, który zagubił się w polu karnym i stracił piłkę.

Jednak już w 10. minucie mogło być 0:1. Ładną akcję przeprowadził Buśkiewicz, ale na szczęście dla Lechii, piłka trafiła w słupek. Chwilę później uderzał Kiełb, ale lepszy okazał się Paweł Kapsa. W 27. minucie, kilka metrów przed polem karnym Kal sfaulował Buzałę i do piłki podszedł Kaczmarek. Obrońca Lechii mocnym strzałem po ziemi nie dał szans Cierzniakowi, który był bardzo źle ustawiony i ułatwił zadanie byłemu piłkarzowi Korony.

Po zdobytym golu biało-zieloni ruszyli do kolejnych ataków. Swoje sytuację mieli Lukjanovs, Zabłocki i Nowak, ale najlepszą zmarnował Buzała, który z dziesiątego metra strzelił pół metra nad bramką.

Po przerwie Lechia nadal przeważała, momentami spychała Koronę do rozpaczliwej obrony. Niestety za każdym razem brakowało ostatniego podania, dobrego wykończenia a czasami po prostu szczęścia. Na duże słowa krytyki zasługuje przede wszystkim Paweł Buzała, który zmarnował przynajmniej trzy dogodne sytuacje. Drugi gol podłamałby kielczan i ustawił spotkanie, a tak w 79. minucie Korona doprowadziła do remisu.

Na prawym skrzydle ładnie przedarł się Kal, zagrał wysoką piłkę do Cezarego Wilka, który strzałem głową pokonał Kapsę. Środkowy pomocnik od początku spotkania grał bardzo solidnie, zdecydowanie lepiej niż większość zawodników Korony.

Mając jeszcze dziesięć minut na zwycięskiego gola, Lechia rzuciła się do zmasowanego ataku. Kilka sytuacji było, ale żadnej stuprocentowej. Strzelał Lukjanovs i Bajić, ale nieskutecznie.

- Uważam, że spotkanie było bardzo ciekawe dla kibiców, bo obydwa zespoły dążyły do zwycięstwa i nikt nie próbował murować się z tyłu - podsumował zadowolony z remisu Marek Motyka, trener Korony Kielce.

Z kolei Tomasz Kafarski nie krył po meczu zdenerwowania. - Przegraliśmy ten mecz w drugiej połowie, nie potrafiliśmy dobić drugiego, kończącego, gwoździa. Mając tyle sytuacji i będąc tyle razy w polu karnym przeciwnika, nie potrafiliśmy znaleźć recepty, aby strzelić drugą bramkę i uspokoić grę. Przestrzegałem drużynę przed Koroną, jako zespołem nieobliczalnym, potrafiącym wyjść z każdej sytuacji - zakończył trener Lechii.

Lechia Gdańsk 1:1 Korona Kielce

Bramki: Kaczmarek (27') - Wilk (79').
Żółte kartki: Kuzera, Kal, Malarczyk, Kiełb, Sobolewski (wszyscy Korona).
Widzów: 8 tys.

Lechia: Kapsa - Rogalski, Wołąkiewicz, Kożans, Kaczmarek - Pietrowski, Nowak (Bajić 83'), Surma - Buzała (Kowalczyk 75'), Zabłocki (Wiśniewski 65' ), Lukjanovs.

Korona: Cierzniak - Kuzera, Hernani, Malarczyk, Kal - Kiełb, Zganiacz (Gajtkowski 58'), Wilk, Edson (Sobolewski 67') - Edi - Buśkiewicz (Konon 73').
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto