MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Spokojne święta Arki Gdynia

oranje
oranje
- Teraz mamy spokojne święta - odetchnął z ulgą po meczu, napastnik Arki i strzelec drugiej bramki, Zbigniew Zakrzewski. Jednak ostatnie w tym roku zwycięstwo żółto-niebieskich nie przyszło gospodarzom łatwo.

Dla obu ekip trzy punkty miały być gwarancją spokojnej zimy. - Pokonaliśmy Cracovię, która była dzisiaj bardzo dobrze dysponowana - podkreślał trener Arki, Czesław Michniewicz.

Próby Nawrocika

W pierwszej połowie gra była wyrównana. Szczególnie groźny dla Arkowców w pierwszej części gry był snajper z Krakowa, Bartłomiej Dudzic, któremu w 23. minucie drogę do bramki, odważnym wślizgiem przed polem karnym zagrodził bramkarz gospodarzy Norbert Witkowski.

Arka szukała szczęścia w stałych fragmentach gry. Dwukrotnie przed szansą na zdobycie gola stanął Damian Nawrocik, jednak uderzana z 16. metrów piłka za każdym razem szybowała tuż nad poprzeczką bramki Marcina Cabaja.

- Mieliśmy problem w pierwszej połowie, by wyprowadzić akcje z własnej połowy, przez co nie stworzyliśmy żadnej dogodnej sytuacji - podsumował trener Arki, Czesław Michniewicz

Dopiero druga połowa przyniosła zmianę rezultatu. Jednak to goście mogli uczynić to jako pierwsi.

Kto pierwszy, ten lepszy
- Uczulałem zawodników w szatni, że kto strzeli pierwszy bramkę, ten wygra to spotkanie - podkreślał trener Cracovii Artur Płatek.

W 54. minucie Dariusz Pawlusiński przeprowadził dynamiczny rajd prawą stroną boiska, który zakończył dokładnym podaniem do mającego przed sobą już tylko Witkowskiego, Dudzica. Napastnik "pasów" uderzył mocno, i tylko instynktowna obrona bramkarza gospodarzy uratowała Arkę przed stratą bramki. - Nie wiem jakim cudem nie padła ta bramka - zastanawiał się Dudzic.

Na odpowiedź Arki nie trzeba było długo czekać. Potężnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Marcin Wachowicz, który tym samym wyprowadził swój zespół na prowadzenie. - To była bramka godna europejskich stadionów - chwalił po meczu trener gości Artur Płatek.

Była to pierwsza bramka od 14. listopada, kiedy to Arka pokonala GKS Bełchatów 2:0. - Po dłuższej abstynencji strzeleckiej udało nam się nareszcie zdobyć bramkę - cieszył się Zakrzewski.

Witkowski pokonany

Zaledwie siedem minut później, popularny "Zaki" mógł być bohaterem kolejnej akcji żółto-niebieskich. Tym razem fatalny błąd popełnił Łukasz Tupalski, któremu piłkę przez polem karnym "wygarnął" snajper Arki. Napastnikowi gospodarzy zabrakło jednak "zimnej krwi" i nie zdołał pokonać Cabaja.

To co nie udało się w 78. minucie, powiodło się kilka minut później. Silnym uderzeniem po ziemi z rzutu wolnego popisał się Michał Łabędzki, ale piłka ugrzęzła w nogach Zakrzewskiego, który mając przed sobą tylko bramkarza gości, pewnie umieśił futbolówkę w siatce.

Gol Łukasza Tupalskiego z ostatniej minuty meczu nie miał już specjalnego znaczenia, poza faktem, że Arka straciła bramkę po raz pierwszy od sześciu spotkań.

- Gol stracony w ostatnich sekundach spowoduje niestety niepotrzebne kilkudniowe analizowanie tej sytuacji, zamiast spokojną zimę i świadomość podstrzymanej passy bez straconej bramki - podkreślił z uśmiechem na twarzy Witkowski - Szkoda, mogłem podtrzymać to "zero" do końca - podsumował "Witek".

- Teraz mamy spokojne święta i spokojną zimę. Takie mieliśmy założenia na rundę jesienną. Przed nami długi okres przygotowawczy do rundy wiosennej. Chcemy podtrzymać strzelecką passę. Cóż, nie będziemy się objadać w czasie świąt - podsumował szczęśliwy Zakrzewski.

Arka, po rundzie jesiennej i dwóch meczach rozegranych "awansem" z rundy wiosennej zajęła siódme miejsce w tabeli Ekstraklasy z 23. punktami na koncie.

Trenerski dwugłos:

Artur Płatek (Cracovia): Do 70. minuty zespoł wykonywał moje załozenia taktyczne. Do tego czasu stworzyliśmy 4-5 dogodnych sytuacji, w tym jedną trzystuprocentową - to był taki "big point" tego spotkania. W szatni stwierdziłem, że kto strzeli pierwszy bramkę, ten wygra to spotkanie. I stało się tak po przepięknej akcji i bramce godnej europejskich stadionów, Marcina Wachowicza.

Potem próbowaliśmy gonić wynik, ale druga, trochę przypadkowa bramka, podcięła nam skrzydła. Mimo wszystko dziękuję moim zawodnikom za walkę i determinację oraz grę do końca. Strzeliliśmy bramkę, ale za późno. Szkoda, bo zaprezentowaliśmy się w Gdyni dobrze, a remis byłby jak najbardziej zasłużony.

Czesław Michniewicz (Arka): Pokonaliśmy Cracovię, która była bardzo dobrze dysponowana. Mieliśmy problem w pierwszej połowie, by wyprowadzić akcje z własnej połowy, przez co nie stworzyliśmy żadnej dogodnej sytuacji. Druga połowa zaczęła się dla nas lepiej, ale to Cracovia stworzyła sobie świetną sytuację, szczęscie dla nas, że w bramce był Norbert Witkowski. Gratuluję moim pikarzom wytrwałości i zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu.

Arka Gdynia - Cracovia Kraków 2:1
Bramki:
Wachowicz (71'), Zakrzewski (85') - Tupalski (90')

Arka:
Norbert Witkowski - Kowalski, Łabędzki, Żuraw, Płotka, Zakrzewski (85' Budziński), Ulanowski, Ława, Pietroń, Nawrocik (46' Trytko), Wachowicz (78' Niciński).

Cracovia: Cabaj - Kulig, Karwan, Tupalski, Szeliga (81' Radwański), Pawlusiński, Kłus, Nowak, Wasiluk (75' Klich), Moskała, Dudzic (66' Kamil Witkowski).

Żółte kartki:
Kowalski (Arka), Nowak (Cracovia).
Sędzia: Walczyński (Lublin)
Widzów: 8000

Święta w Trójmieście - prezenty, przepisy, wydarzenia, informacje
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto