Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz o konkursie w ECS: Ten regulamin wyklucza wiele osób z możliwości kandydowania!

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz o konkursie w ECS: Ten regulamin wyklucza wiele osób z możliwości kandydowania!
Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz o konkursie w ECS: Ten regulamin wyklucza wiele osób z możliwości kandydowania! Przemyslaw Swiderski
Wybory nowego dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności budzą wiele wątpliwości. Jedną z nich są wymogi formalne, jakie powinien spełniać kandydat na nowego szefa gdańskiej instytucji. W efekcie do konkursu zgłosił się jedynie Basil Kerski, a więc obecny dyrektor ECS. Jedną z kontrkandydatek miała być Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz, z którą rozmawiamy o bieżącej sytuacji w Gdańsku związanej z wyborami.

Co pani sądzi o konkursie na dyrektora ECS?

- Obawiam się, że bardzo trudno byłoby znaleźć kandydata, który - poza panem Kerskim - spełniłby wymogi formalne sformułowane w regulaminie konkursowym. Ten regulamin wyklucza wiele osób z możliwości kandydowania. Żaden działacz związkowy nie miałby szans, żeby ubiegać się o stanowisko dyrektora ECS. Wymagane jest m.in. 10-letnie doświadczenie przy tworzeniu projektów kulturalnych, nie jest wymagane obywatelstwo polskie... Ten regulamin jest napisany pod Basila Kerskiego. Dowiedziałam się z mediów, że komisja nie zakwalifikowała mnie do następnego etapu. Podkreślam - z mediów, bo nikt z komisji nie przekazał mi oficjalnej informacji, że zostałam zakwalifikowana do następnego etapu lub odrzucona. Przez lata byłam radną i pracowałam na rzecz Gdańska, ale to nie jest atut dla komisji konkursowej. Jako radna nie mogłam pełnić funkcji zarządzających w mieście. A jednak, będąc przewodniczącą Rady Miasta Gdańska, w pewnym sensie miałam nadzór nad wszystkimi palcówkami w Gdańsku, w tym kulturalnymi. Mało tego, byłam w komisji kultury i nadzorowałam budżet tych placówek. Byłam też aktywną działaczką Solidarności. Ale dla komisji konkursowej to nic nie znaczy.

Regulamin jest jasno sformułowany. Nie znała go pani przed podjęciem decyzji o kandydowaniu?

Oczywiście, że znałam. Ale czasem robimy coś z potrzeby serca. Dlatego, że chcemy zamanifestować niezgodę na pewną sytuację. I tak było w moim przypadku. Nie mogłam siedzieć cicho, widząc, co dzieje się w ECS. Czarę goryczy przelało wyrzucenie z ECS organizacji działającej na rzecz niepełnosprawnych. To jest niezgodne z genem polskości. Na takie działania nie ma mojej zgody.

Jak pani ocenia komisję konkursową?

Bardzo niepokojące jest to, że nie ma w niej Solidarności. Już to powinno być sygnałem dla mieszkańców, że ta instytucja idzie w niewłaściwym kierunku. Może trzeba zorganizować publiczną debatę na temat tego, jak ta placówka powinna być zarządzana i czy dla mieszkańców akceptowalne jest to, że nie ma w niej Solidarności. Poza tym ECS powinien być również placówką
naukowo-badawczą. Nie widzę, żeby taką funkcję pełnił. Mam też pewne zastrzeżenia do ministerstwa kultury. Początkowo prezydent Dulkiewicz chciała powierzyć funkcję dyrektora Kerskiemu, już bez organizowania konkursu. Ale ministerstwo się na to nie zgodziło, dlatego przeprowadzono konkurs. Szkoda, że ministerstwo nie przyjrzało się regulaminowi i wymogom, które są preferencyjne wobec Kerskiego.

Powiedziała pani, że w komisji zabrakło Solidarności. Ale Solidarność nie chce mieć nic wspólnego z ECS.

Zgadzam się z Januszem Śniadkiem. Problem jest jednak taki, że tam są nasze pieniądze. Ta placówka generuje 20 mln zł rocznie, to duża pozycja w budżecie miasta. To są nasze, mieszkańców Gdańska, pieniądze. Czy możemy sobie pozwolić na to, aby ta instytucja była prowadzona w taki sposób, z jakim część mieszkańców się nie utożsamia? Wbrew naszemu dziedzictwu? Miasto nie dba o to, by upamiętniać ważne wydarzenia. Nie można się na to zgadzać.

CZYTAJ TEŻ: Konkurs na dyrektora ECS. Janusz Śniadek: ECS jest jak stajnia Augiasza, wolę nie mieć nic wspólnego z całym tym bajzlem.

Jakie organizacje panią popierały jako kandydatkę na dyrektora ECS?

A czy to trzeba jakoś konkretnie formułować? Proszę spojrzeć na moją biografię, na moje doświadczenie. Tam wszystko jest. Proszę spojrzeć, kto upamiętnił Bohaterów Westerplatte i sygnatariuszy Porozumień Sierpniowych. Honorowe tytuły zostały im nadane wtedy, gdy ja byłam przewodniczącą rady. To jasno dowodzi, co jest dla mnie ważne.

Pani kandydatura wzbudziła kontrowersje, gdy okazało się, że należy pani do Polskiego Komitetu Słowiańskiego. Czy ta organizacja jest proputinowska? Na jej stronie można przeczytać dużo słów sympatii pod adresem Rosji.

Nie jest proputinowska. Myślę, że zadziałał tu ignorancja historyczna. Organizacja odwołuje się do historii Słowian, a to jest pojemne pojęcie, do tej grupy należą Rosjanie, ale i Ukraińcy.

Miasto zapowiadało, że poprosi służby bezpieczeństwa o ochronę konkursu. ABW panią kontroluje?

Nie mam żadnej wiedzy na ten temat.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz o konkursie w ECS: Ten regulamin wyklucza wiele osób z możliwości kandydowania! - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto