Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Euroliga: Mistrz Polski przegrał w Lublanie. Olimpija - Asseco Prokom 70:62

Piotr Wiśniewski
Przemek Świderski
W Lublanie spotkały się zespoły, które przed tym meczem miały na koncie komplet porażek. Zwycięstwo przedłużało szansę jednej z ekip na wyjście z grupy. Szanse te przedłużyła Olimpija Lublana, który pokonała mistrzów Polski 70:62.

Do połowy pierwszej kwarty trwała bardzo wyrównana walka. Na parkiecie walczyły bowiem dwa równorzędne zespoły. Młody zespół z Gdyni zdawał sobie sprawę z rangi spotkania. Porażka, po dwóch poprzednich klęskach, znacznie ograniczała szansę mistrzów Polski na awans do kolejnej fazy. Trener Tomas Pacesas z kolei podkreślał, że w Eurolidze nie ma łatwych meczów i ten na pewno do takich się zalicza. Widać te słowa za bardzo gdynianie wzięli sobie do serca, bo po sześciu minutach Olimpija odskoczyła na kilka punktów. A to za sprawą trzech z rzędu celnych rzutów za trzy. Festiwal trójek rozpoczął Capin, jego wyczyn skopiował Salin, a poprawił Varda. To wyraźnie wybiło podopiecznych Tomasa Pacesasa z rytmu. W pierwszej kwarcie gdynianie nie byli już w stanie zbyt wiele zdziałać.

Kolejne minuty nie zwiastowały niczego dobrego. Olimpija powiększała przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już kilkanaście oczek. Wówczas sprawy w swoje ręce wzięli: Olivier Lafayette oraz Alonzo Gee. Amerykanie trafili trzy trójki i mistrzowie Polski odrobili część strat.

Po przerwie znów znakiem firmowym obu zespołów były celne rzuty za trzy. Gdy zza linii 6,75 przymierzył Danny Green, tym samym odpowiedział Łukasz Seweryn. Ale po chwili znów w roli głównej wystąpił Green. Skrzydłowy San Antonio Spurs na boisku czuł się jak ryba w wodzie. Po 30 minutach miał zabójczą wręcz skuteczność w trójkowych rzutach, która wynosiła aż 71% (pięć na siedem rzutów celnych).

Asseco wróciło do gry, a jakże by inaczej, dzięki celnym trafieniom z obwodu (Jarel Blassingame i Seweryn). Po trafieniach tej dwójki mistrzowie Polski przegrywali tylko 45:48. Do końca trzeciej kwarty punktowali jednak tylko gospodarze. Przed ostatnią odsłoną meczu Olimpija miała jedenaście punktów przewagi.

Gdy po kilku chwilach przerwy zza linii 6,75 trafił Murić przypomniała się sytuacja z trzeciej kwarty. Wówczas to gospodarze odskakiwali na kolejne punkty. Asseco próbował rozruszać aktywny Lafayette, który w niespełna trzy minuty zapisał na swoje konto siedem „oczek”. Olivier potwierdził tym samym zwyżkującą formę. Z bardzo dobrej strony pokazał się już w wyjazdowym spotkaniu z FB Barceloną. Podnerwowany opiekun gospodarzy, Saso Filiposki, poprosił o czas, ale ku jego zdumieniu po powrocie na parkiet z dystansu celnie przymierzył Alonzo Gee.

Asseco nie poddawało się i walczyło o pierwszą wygraną w Eurolidze. Niestety nie starczyło czasu i sprytu. Gospodarze w końcówce jeszcze bardziej odskoczyli i przypieczętowali wygraną.

Olimpija Lublana - Asseco Prokom Gdynia 70:62 (25:16, 15:17, 18:14, 12:15)

Olimpija: Green 23, Rothbart 9, Capin 8, Murić 8, Varda 7, Woodside 6, Salin 3, Thompson 2, Blazić 2, Bertans 2, Markota 0.

Asseco Prokom: Gee 13, Lafayette 12, Seweryn 9, Łapeta 8, Motiejunas 7, Hrycaniuk 4, Blassingame 4, Szczotka 2, Kuebler 2, Zamojski 1, Dmitriew 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto