Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Europosłanka Magdalena Adamowicz na ławie oskarżonych m.in. za nieujawnienie dochodów. Zarzuty prokuratury nazwała absurdem

Karol Uliczny
Karol Uliczny
Sprawa przeciwko Magdalenie Adamowicz 22.02.2021
Sprawa przeciwko Magdalenie Adamowicz 22.02.2021 Przemyslaw Swiderski
Ruszył proces Magdaleny Adamowicz oskarżanej m.in. o zatajenie dochodów. Wdowa po prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu nie przyznała się przed sądem do zarzucanych czynów. - Przez lata rozpowszechniano o mnie oraz moim mężu kłamstwa i manipulacje o rzekomej walizce złota przywiezionej z Niemiec, 36 kontach czy niezliczonej liczbie mieszkań. Zarzuty, jakoby mąż wpłacił na konta środki pochodzące z niewyjaśnionych źródeł są absurdem - mówiła europosłanka Koalicji Obywatelskiej.

Europosłanka jest oskarżona o nieujawnienie w zeznaniach podatkowych za lata 2011-2012 dochodów w kwotach niespełna 300 tys. zł. i 100 tys. zł, a także brak rozliczenia dochodów uzyskiwanych z wynajmu mieszkań prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej. Podstawę oskarżenia wygłosił 22 lutego br. wSądzie Okręgowym w Gdańsku prok. Robert Kaczor z Górnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej.

Oskarżona przeprosiła sędzię

Pierwsza rozprawa zaczęła się w nerwowej atmosferze. Sędzia Julia Kuciel przerwała wyjaśnienia oskarżonej już po kilku sekundach, zarzucając im charakter politycznego manifestu.

- Długo czekałam na ten proces, ponieważ wierze, że pozwoli on osuszyć całe bagno oszczerstw, tworzonych przez ostatnie lata przez prokuraturę, media publiczne...

- To jest sala rozpraw – upominała sędzia Kuciel. - To nie jest miejsce na oświadczenia polityczne. Nie mogę dopuścić do tego rodzaju sytuacji.

Po przerwie posłanka przeprosiła za swoje słowa. Wcześniej prowadząca rozprawę nie pozwoliła jej zdjąć maseczki, chociaż na niewielkiej sali, zgromadziło się kilkadziesiąt osób, głównie dziennikarzy i fotoreporterów. Nie przychyliła się także do wniosku obrońcy, w sprawie zawieszenia procesu z uwagi na inne postępowanie, w którym stroną jest europosłanka KO.

"Próbowano wytworzyć przekonanie, że uszczupliłam podatek"
Magdalena Adamowicz przekonywała, że razem z mężem rozliczali legalnie i skrupulatnie wszelkie osiągane dochody, a naliczane podatki zawsze płacili na czas. Zarzuty dotyczące tego, że wynajmując mieszkania de facto prowadzili działalność gospodarczą nazwała absurdem. Jak zeznała, na taką aktywność nie pozwalały jej liczne obowiązki rodzinne oraz zawodowe.

Zdecydowałam się, zgodnie z obowiązującymi przepisami, na płacenie ryczałtu w wysokości 8,5 proc. Do akt sprawy złożyłam analizę ekonomiczną, która ukazuje, że wybierając ryczałt, wykazałam ponad 2,5 tys. zł więcej, niż gdybym prowadziła insynuowaną działalność gospodarczą. (…) Nie ma przepisów mówiących o tym, że powyżej jakiejś liczby mieszkań, metrów czy dochodów, nie można rozliczać się ryczałtem. Każdy obywatel ma do tego prawo. Jest natomiast rozbieżna linia interpretacyjna, która daje prawo opresyjnego traktowania podatnika, który organom skarbowym po prostu się nie podoba.

Nazwała też nieprawdą, sugerowane przez prokuraturę, posiadanie w latach 2011-2012, jedenastu nieruchomości.

- Miałam cztery mieszkania i dodatkowo mieszkanie męża. To ja dokonywałam rozliczeń – wyjaśniała Magdalena Adamowicz. - Podany przykład to próba manipulacji ze strony prokuratora, która ma wytworzyć przekonanie przed sądami i opinią publiczną, że mogłam prowadzić działalność gospodarczą oraz że rzekomo uszczupliłam podatek.

Według oskarżonej, prokuraturze miało zależeć na zwiększeniu liczby prowadzonych spraw sądowych, w celu zdyskredytowania śp. Pawła Adamowicza oraz jej samej, a także wywarcia wrażenia, że są nierzetelnymi podatnikami.

- Pominięto, że mieszkania nabywaliśmy na przestrzeni 30 lat, w związku ze zwiększaniem się rodziny. W większości tych mieszkań zamieszkiwaliśmy osobiście. W momencie przeprowadzki, nie zostawialiśmy ich jako pustostanów. Wynajmowaliśmy je, a kwoty uzyskiwane z najmu szły w dużej mierze na pokrycie kosztów zaciągniętych kredytów.

Na tym nie koniec wyjaśnień

Co do zarzutów o nieujawnienie dochodów, europosłanka zapewniała, że chodzi wyłącznie o środki przekazane przez jej dziadków jako darowizna z poleceniem. Pieniądze miały trafiać na konto męża z przeznaczeniem późniejszej edukacji córek.

Mój mąż miał wykształcenie wyższe, był prawnikiem oraz przez 20 lat prezydentem. Nie można więc uznać go za osobę pozbawioną zdrowych zmysłów, która chciałaby ukryć coś na jawnych, legalnych kontach w bankach, w Polsce. Są to jedynie insynuacje prokuratora i organów skarbowych. Podobnymi insynuacjami są manipulacje organów, jakoby moi nieżyjący dziadkowie, nie byli w stanie zgromadzić majątku i przekazywać mi tych darowizn z poleceniem.

Sprawa przeciwko Magdalenie Adamowicz 22.02.2021
Sprawa przeciwko Magdalenie Adamowicz 22.02.2021 Przemyslaw Swiderski

Rozprawa została przerwana w trakcie składania wyjaśnień. Ich kontynuację przewidziano na 19 marca.

- Wyrażam entuzjazm, że oskarżona zdecydowała się na złożenie wyjaśnień, ponieważ w śledztwie tego odmówiła – komentował prok. Robert Kaczor. - Cechy pozarolniczej działalności gospodarczej są ustawowo określone. Postępowanie w tej sprawie prowadził urząd skarbowy, który stwierdził, że była to tego rodzaju działalność, ponieważ charakteryzowała się systematycznością, ciągłością i zorganizowaniem. Z orzecznictwa sądowego wynika, że nie jest to kwestia swobodnego wyboru. Oskarżona powinna znać te regulacje i obostrzenia, tym bardziej, że wynajmowała mieszkania przez wiele lat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Europosłanka Magdalena Adamowicz na ławie oskarżonych m.in. za nieujawnienie dochodów. Zarzuty prokuratury nazwała absurdem - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto