O festiwalach można powiedzieć jedno. Przygotowania do nich trwają bardzo długo i co najważniejsze, trzeba się nabiegać aby pozyskać sponsorów. Kiedy zasiadamy na widowni nie myślimy o tym. Najważniejsze jest, że impreza po prostu się odbywa.
O zakończonym w niedzielę VI Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Rodzinnej FAMILIA - TCZEW 2003 można powiedzieć, że był spotkaniem przyjaciół, którzy co prawda przez dwa dni ze sobą muzycznie rywalizowali tańcząc, grając i śpiewając, ale ta rywalizacja odbywa się jakby obok. I gdyby nie jurorzy to można by było pomyśleć, że jesteśmy na jakiejś rodzinnej uroczystości.
- Bo jak można rywalizować z kimś kto jest twoim przyjacielem - mówi Tomasz, lider zespołu rodzinnego Mracielników-Gąsieniców z Zakopanego. - Nie ma takiego drugiego festiwalu, gdzie tak bardzo czuje się atmosferę rodzinną. Nawiązane tutaj przyjaźnie sprawiają, że ludzie w ciągu roku spotykają się a nawet zostają rodzicami chrzestnymi dzieci i wnucząt.
W festiwalu wzięły udział 22 rodzinne zespoły z różnych zakątków Polski, w tym również z Litwy, Ukrainy, Słowacji, Niemiec, Białorusi, Węgier, Łotwy i Rosji. Połowa z nich w Tczewie gościła po raz pierwszy. Niektórzy podobali się bardziej inni mniej. Jak zawsze zdania są podzielone. Jurorzy ocenili poziom zespołów na zadowalający. W swoich ocenach byli zgodni i nie debatowali długo.
- Nie jest istotne jak gracie - powiedział Grzegorz Sutt, przewodniczący jury. - Ważne jest, że tutaj przyjechaliście, że muzykujecie w swoich domach i, że się tym bawicie.
- Jest wspaniale - mówił Karol Kurtulik ze Słowacji. - Wszystkim będę zachwalał Tczew. Jednym zdaniem wspaniała zabawa, wspaniali ludzie i wspaniałe nagrody.
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
