Fot. Tomasz Bołt
Nie od dziś wiadomo, że przyjeżdżając po godz. 9 do centrum Gdyni pierwszym kierunkiem, w którym zdążają kierowcy jest parking pod centrum handlowym Batory lub po drugiej stronie Władysława IV na rogu z ul. Armii Krajowej. I się zaczyna gorączkowe szukanie miejsc, wciskanie swoich samochodów dosłownie w każdą szczelinę, czyli innymi słowy "wolna amerykanka". Udaje się prawie zawsze, czasem wydaje się, że obydwa dzikie parkingi są z "gumy" i gdyby zrobić im zdjęcie z lotu ptaka, dopiero okazałoby się, jak zmyślni potrafią być polscy kierowcy. Kto przyjedzie później, ten nie ma szans na darmowy parking i musi zapłacić.
Czy zatem podwyżki zachęcą kogokolwiek do zmiany nawyków i jazdy rowerem, bądź komunikacją miejską? To marzenie idealistów, zwłaszcza, że ceny biletów także do góry. Takich jednak chyba w urzędach nie zatrudniają, a zatem szykuje się nam w okresie letnim spore zamieszanie w centrum. Z pewnością w folderach turystycznych napisane jest, że oprócz płatnego parkowania, w Gdyni można zostawiać samochód na pół - dzikich postojach w centrum. Jedyna przeszkoda - znaleźć miejsce, gdzie auto można zmieścić. Wszystkie chwyty dozwolone. Ciekawe, czy wydawcy ostrzegają przed samozwańczymi pilnującymi, z którymi wciąż nikt sobie w mieście nie może poradzić, a Ci pod Batorym są regularnie od 9 do 18, kiedy za parkowanie w centrum trzeba płacić.
Szkoda mi tych, którzy wpadają do centrum na chwilę, by coś załatwić. To właśnie dla nich 50 groszy za pół godziny miało być zachętą, by przyjeżdżać i wyjeżdżać pospiesznie.Teraz zapłacą złotówkę, czyli nastąpił wzrost o 100 proc. Okazuje się, że pewnie takich parkujących jest w Gdyni najwięcej, a zatem z nich trzeba ściągać podwójnie. Więcej zapłacimy również za kolejne godziny, trzy złote za jedną, a nie jak do tej pory dwie.
Szukanie miejsc na darmowych parkingach może zatem stać się niebawem umiejętnością, którą gdynianie posiądą w stopniu wybitnym. Dopóki właściciele terenów nie powiedzą: pas. Wtedy może zrobić się naprawdę gorąco i okaże się, że w Gdyni nie ma tylu miejsc parkingowych, by zadowolić wszystkich kierowców, nawet za jeszcze większe sumy. I może miasto, jak chce Stowarzyszenie Rowerowa Gdynia, niechybnie przymusowo stanie się polską Kopenhagą.
To nie koniec atrakcji, które niebawem mogą czekać kierowców. Wyobraźmy sobie, że centrum Wzgórze po zakończeniu rozbudowy i otwarciu centrum zaczyna żądać od klientów opłat za parkowanie. Obok, pomiędzy halą widowiskową a dotychczasowym budynkiem jest parking. Na razie bezpłatny, ale kto wie, czy w niedalekiej przyszłości i tam nie staną parkometry. W końcu obok Gemini tez było jakiś czas można parkować za darmo, teraz już trzeba słono płacić. Tam jest prywatny właściciel, przy hali terenem gospodaruje miasto, ale cel jest przecież ten sam: zysk. Wypada wierzyć, ze pieniądze rzeczywiście przeznaczane są na miejską infrastrukturę.
Urzędnicy przekonują, że w Gdańsku ceny są jeszcze wyższe, ale marne to pocieszenie, bo wiadomo, że gdynianie to mocni lokalni patrioci i raczej nie oglądają się na innych. Warto jednak spojrzeć na Warszawę. Tam ceny za parkowanie są porównywalne. I właśnie chyba ktoś chce gonić stolicę. Szkoda,że to pogoń dotycząca kosztów życia, a nie pensji i zarobków...
FELIETONY i KOMENTARZE
:
- Czy jest praca w Gdyni?
- Dajcie spokój gdyńskim cheerleaderkom
- FELIETON: Wróg publiczny numer jeden?
- Tristar dla niemądrych kierowców?
- EURO 2012 to nasze narodowe święto
- Pies nadal robi, gdzie chce w wielkim mieście
- Dlaczego strach jeździć SKM?
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
