MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal pianistyczny Fermata

Maria Giedz
Bernard Ringeissen, światowej sławy pianista, 9 bm. (we wtorek) na trójmiejskim lotnisku zagrał niezwykły koncert, a następnie prowadził kurs mistrzowski w ramach warsztatów pianistycznych, które przez dwa tygodnie ...

Bernard Ringeissen, światowej sławy pianista, 9 bm. (we wtorek) na trójmiejskim lotnisku zagrał niezwykły koncert, a następnie prowadził kurs mistrzowski w ramach warsztatów pianistycznych, które przez dwa tygodnie odbywały się w Lublewie pod Gdańskiem.

- Dlaczego lubi pan Polskę i przyjeżdża do nas od kilkudziesięciu lat?

- Rzeczywiście koncertowałem już w wielu miastach Polski. Nie ma jednej przyczyny dlaczego lubię ten kraj. Może dlatego, że pomiędzy duchowością polską i francuską jest jakaś więź. To tak jak u Chopina, który miał matkę Polkę, a ojca Francuza. Sam Chopin był niezwykłą osobowością i ta jego muzyka... Jest w niej dużo finezji, czegoś co jest jednocześnie francuskie i polskie. Przyjazd do Polski sprawia mi zawsze dużą radość. Lubię tutaj grać.

- Czemu zdecydował się pan na zagranie najtrudniejszego utworu, jaki kiedykolwiek napisano na fortepian, czyli II koncertu fortepianowego B-dur Brahmsa i to jeszcze na lotnisku?

- Kiedy zaproponowano mi to miejsce, pomyślałem sobie, czemu nie? Będzie to dla mnie kolejne wyzwanie, zwłaszcza, że muzyka Brahmsa wymaga wyjątkowej oprawy, bardziej nadaje się do połączenia jej z kultem, zagrania w kościele, niż na lotnisku.

- A teraz po koncercie, jakie są pańskie wrażenia?

- To miejsce bardzo różni się od typowej sceny. Wymaga wyjątkowej koncentracji. Tu jest inna akustyka. W sali koncertowej czy w teatrze mamy tkaninę, drewno, obłe kształty, na lotnisku metal, rury. Tam jest atmosfera do zagrania takiego koncertu, tutaj wszystko jest agresywne, obce. Dla mnie jako artysty to było interesujące wyzwanie, ale musiałem włożyć w to wiele wysiłku.

- Za to publiczność miała niezwykłą scenerię. W trakcie koncertu startowały i lądowały samoloty.

- Dla mnie był to trudny koncert. Od dawna, może nawet w całym moim życiu artystycznym nie przeżyłem czegoś takiego. Na dodatek muzyka Brahmsa jest specyficzna. Był też trudny kontakt z publicznością. Właściwie nie było z nią łączności. Bo na scenie, a raczej nad nią są wyciągi, rury, taka maszyneria, dalej był obniżony sufit, pod którym siedziała publiczność. Niemniej jestem szczęśliwy, że w takich warunkach udało się ten utwór zagrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto