Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fundacja tak biedna, że nie może nawet ogłosić upadłości

Szymon Szadurski
Umowy wynajmu posiadłości za kwoty przekraczające nawet 10 tys. zł miesięcznie podpisywał zarząd fundacji "Pomoc dla rodziny", która prowadzi nielegalnie (bez zezwolenia wojewody) w Rumi dom opieki nad starszymi ...

Umowy wynajmu posiadłości za kwoty przekraczające nawet 10 tys. zł miesięcznie podpisywał zarząd fundacji "Pomoc dla rodziny", która prowadzi nielegalnie (bez zezwolenia wojewody) w Rumi dom opieki nad starszymi osobami. Tymczasem, jak się okazuje, fundacja nie posiada żadnego majątku - dlatego gdański Sąd Gospodarczy odmówił ogłoszenia jej upadłości.

Jeden z kontrahentów, Bogusław M., któremu fundacja jest dłużna 100 tys. zł, składa do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków zarządu fundacji.
- Sąd Gospodarczy orzekł, że fundacja nie ma ani grosza, więc upadłości nie można ogłosić, bo nawet nie byłoby z czego opłacić syndyka - mówi mecenas Michał Dmowski, pełnomocnik Bogusława M.

- W związku z tym nie ma też oczywiście możliwości, aby jej zarząd wywiązał się z zaległości wobec wierzycieli. Naszym zdaniem, przedstawiciele fundacji, podpisując umowy dzierżawy obiektów na wysokie kwoty, w obliczu tych faktów musieli zdawać sobie sprawę, że nie będą w stanie ich zrealizować. To klasyczny przykład wyłudzenia mienia. Zarząd fundacji najwidoczniej działa według schematu, który polega na tym, aby ciągle wynajmować nowe posiadłości, nie płacić za nie, a po usunięciu ich z tych posesji za długi wynajmować nowe wille i znowu nie płacić. Mimo że sąd w pierwszej instancji nakazał spłacenie należności wobec mojego klienta, nie ma majątku, z którego mogłyby być ściągane te wierzytelności.
Bogusław M., który wynajął fundacji liczącą ponad tysiąc metrów kwadratowych posiadłość przy ul. Batorego w Rumi, mówi, że zarząd tej instytucji nie płacił nie tylko kwoty wynajmu, ale także nie uiszczał podatku od nieruchomości oraz rachunków za prąd i inne media.
- Poszedłem im na rękę i początkowo, przez trzy miesiące, zwolniłem ich z opłat wynajmu - twierdzi Bogusław M. - Szybko okazało się jednak, że oni nie mają zamiaru w ogóle za nic płacić. Gdy dług przekroczył 80 tys. złotych, a ja, jako właściciel posesji, zacząłem otrzymywać wezwania do zapłaty za nieopłacone media, zdecydowałem się ich z mojej willi w Rumi usunąć.
Fundacja "Pomoc dla rodziny" pobiera od rodzin starszych osób miesięczne opłaty za sprawowaną opiekę sięgające nawet 1,6 tys. zł. W niektórych przypadkach pensjonariusze oddają jej swoje całe renty lub emerytury.
- Co się dzieje z tymi pieniędzmi? - zastanawia się jeden z wierzycieli fundacji.

- Pracowałam u nich dwa miesiące, ale nie otrzymałam ani grosza i swoich racji muszę teraz dochodzić przed sądem pracy. W fundacji ciągle zmieniają się opiekunowie, bo jej zarząd notorycznie nie wywiązuje się z podpisywanych z nimi umów.
Janusz Daszuta, prezes fundacji, z "Polską Dziennikiem Bałtyckim" nie chce rozmawiać. W zeszłym roku zapewniał jednak, że liczni wierzyciele fundacji będą sukcesywnie spłacani. Ale przed sądem nie chce podpisywać z nimi ugód.
- Ja tej sprawy nie będę komentował, bo wyłączyłem się już z zarządzania tą organizacją - mówi Aleksander Żubrys, kolejny z założycieli fundacji.
Niewiele bardziej rozmowny jest Maciej Stolarczuk, dyrektor prowadzonego przez fundację ośrodka opiekuńczo-rehabilitacyjnego przy ul. Rajskiej w Rumi. - Nie jestem wtajemniczony w sprawy finansowe fundacji - twierdzi Stolarczuk. - Nie wiem więc, jak mógłbym skomentować tę sytuację.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto