Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Galerie handlowe stopniowo wracają do normalnego funkcjonowania. Część handlowców twierdzi, że zbyt późno poinformowano o otwarciu. Zdjęcia

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Centra handlowe otwarte po zniesieniu części ograniczeń wprowadzonych na czas trwania epidemii koronawirusa
Centra handlowe otwarte po zniesieniu części ograniczeń wprowadzonych na czas trwania epidemii koronawirusa Przemyslaw Swiderski
4 maja 2020 roku galerie handlowe w całej Polsce zaczęły wracać stopniowo do przyjmowania i obsługi klientów w sklepach. W Polsce jest ich ponad 400 i pracuje w nich ponad 700 tysięcy osób. Odkąd w połowie marca premier ogłosił stan epidemii, otwarte mogły być jedynie w nich markety spożywcze, apteki oraz drogerie. Teraz - przy zachowaniu rygoru sanitarnego - otwarte mogą być pozostałe sklepy.

Nie działają na razie punkty usług typu beauty jak np. salony fryzjerskie czy makijażu. Restauracje i stoiska gastronomiczne mogą wydawać posiłki jedynie na wynos. Niewiele lokali gastronomicznych w centrach handlowych decyduje się jednak na otwarcie. Wiele z nich jest często ulokowanych bardzo blisko innych tego typu stoisk, co mogłoby generować duże kolejki blisko siebie. Nie działają kina, siłownie czy place zabaw dla dzieci. Wyłączone są często fontanny, w niektórych miejscach nie włącza się ruchomych schodów.

W centrach handlowych oraz sklepach może przebywać jedna osoba na 15 metrów kwadratowych. Klient musi mieć zakryte nos i usta. W centrum handlowym powinien być otwarty sklep, w którym można kupić maseczki i rękawice ochronne.

Jak to wygląda w rzeczywistości? Sprawdziliśmy, udając się w poniedziałek 4 maja przedpołudniem do kilku centrów handlowych w Gdańsku. Na wejściach do galerii handlowych wiszą informacje o zachowaniu bezpieczeństwa sanitarnego. Na niektórych korytarzach widać poziome piktogramy na podłodze, przy schodach stoją dozowniki z płynami do dezynfekcji rąk.

Tłumów klientów na razie nie widać, wracają stopniowo i ostrożnie. W wielu sklepach wciąż trwała dezynfekcja.

Sklep zamknęliśmy 14 marca. Przez ten czas nie było żadnych obrotów. Co jakiś czas przychodziliśmy, by przygotować jak najlepiej sklep na ponowne przyjęcie klientów. Nie było wiadomo kiedy otworzymy, ale chcieliśmy być przygotowani. Teraz wszystko zostało zdezynfekowane. Na klientów na razie czekamy

- mówi kierowniczka jednego z butików. Dezynfekcja sklepów wielopoziomowych wymaga więcej czasu, nie mogły na razie zostać otwarte.

Sklepy zapewniają klientom możliwość dezynfekcji dłoni. Dozowniki z płynami stoją przy wejściach do sklepów lub przy kasach. Zdarza się, że klienci, którzy jeszcze przed epidemią zarezerwowali konkretne produkty, dzwonią z pytaniami o przestrzeganie higieny w sklepie.

Gdy klientka wchodzi prosimy panią, by zdezynfekowała ręce. Spotyka się to z pozytywnym odbiorem. Klienci czują, że o nich dbamy. Wszyscy klienci mają maseczki. Jeżeli nie mają, możemy poprosić o opuszczenie sklepu. Nie możemy narażać siebie. Gdy klient nie ma rękawiczek, prosimy o dezynfekcję rąk. Jeżeli się na to nie zgodzi, również możemy poprosić o opuszczenie sklepu

- mówi nam pracownica sklepu odzieżowego.

Część sklepów mogła przez ostatnie parę miesięcy funkcjonować dzięki sprzedaży internetowej. Tak było choćby w sklepie z zabawkami, którego kierowniczka przyznaje, że ważny był ruch przed świętami wielkanocnymi oraz przed zbliżającym się Dniem Dziecka. W Internecie jest jednak niższa marża.

- Nawet hurtownicy zaczęli się wystawiać. Dało radę przeżyć na lekkim minusie. Przez niższą marzę jako sklep nie mogliśmy zarobić tyle, co na przestrzeni innych lat. Mamy nadzieję, że sklep internetowy i stacjonarny się wyrównają, będziemy mogli utrzymać siebie oraz sklep - mówi kierowniczka sklepu. Na sprzedaży internetowej polegały również inne branże, m.in. odzieżowa i sportowa.

Na przygotowanie do pracy dużego sklepu stacjonarnego było jej zdaniem zbyt mało czasu od ogłoszenia decyzji premiera w połowie zeszłego tygodnia.

- dodaje.

Dla wielu sklepów problemem może być kadra. To często młodzi ludzie, studenci, którzy sobie dorabiają. Kierownik jednego ze sklepów sportowych zwraca uwagę, że informacja o stopniowym otwarciu centrów handlowych została podana zbyt późno.

- W zeszłym tygodniu musiałem wyjechać na drugi koniec Polski. W trakcie wyjazdu dowiedziałem się, że od poniedziałku będzie można otworzyć sklep. W naszym sklepie pracują młodzi ludzie, studenci, którzy pozdawali stancje i wrócili do domów. Teraz nie jest łatwo by nagle wrócili w ciągu kilku dni - mówi nam.

W sklepach jubilerskich towar musi być dokładnie wyczyszczony. Pracownicy sklepu, z którymi rozmawialiśmy, czyścili po kolei zegarki oraz biżuterię.

Każda bransoleta zegarka musi być wyczyszczona. Co do tego nie ma procedur. Nie zapewniono nam rękawic, ani płynów do dezynfekcji. Ponoć są braki w hurtowniach. Otwarcie powinno być później, to za szybko. Nie możemy za bardzo narzekać, bo sytuacja na rynku pracy jest trudna

- mówi nam pracownik sklepu.

Pierwszego dnia złagodzenia obostrzeń dla centrów handlowych było widać zdecydowanie mniej klientów niż przed epidemią. Nie wszyscy jednak stosują się do zaleceń sanitarnych i zakrywają twarze, na co zwracają uwagę handlowcy.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto