W środę 29 stycznia 2020 roku w gdańskim sądzie za piątym „podejściem” udało się rozpocząć proces 15 członków i współpracowników domniemanej grupy przestępczej.
Jeden z najtrudniejszych logistycznie, ze względów bezpieczeństwa procesów ostatniej dekady przed gdańskim sądem nie mógł rozpocząć się przez niemal 3 miesiące, pomimo wyznaczania na to 4 terminów. Oprócz 43-letniego Jakuba K. ps. „Kuba z Pruszkowa" na ławie oskarżonych zasiada jeszcze 14 mężczyzn, o których śledczy mówią jako o „zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym” lub jako o jej współpracownikach. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
Wiele wskazywało, że ze sprawą, której akta mieści aż 137 tomów, podobnie będzie w środę 29 stycznia 2020 roku.
Jeden z odpowiadających z wolnej stopy oskarżonych - Michał K., na co dzień pracuje jako kierowca ciężarówki. Jak wynikało z informacji przesłanej przez jego adwokata do sądu niespełna dobę przed zaplanowaną rozprawą, auto K. przewożące biopaliwa uległo uszkodzeniu niedaleko Goerlitz w Niemczech. Sam kierowca odpowiadać ma za ładunek i plomby założone na cysternę, a więc w związku z tym ze względu na groźbę utraty pracy, musiał pozostać na miejscu i nie mógł pojawić się w sądzie w środę. Z tego powodu jego obrońca wniósł o odroczenie terminu. Na dowód zdarzenia do sądu trafiły zdjęcia dokumentów przewozu.
Przeciwny takiej decyzji był oskarżyciel - prokurator Wojciech Wróbel z Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku, który przekonywał, że nieobecność oskarżonego nie przeszkadza, ponieważ na sali był jego obrońca.
Oprócz Michała K. na sali nie pojawiło się jeszcze trzech oskarżonych.
Z kolei „dołączony” do sprawy oskarżony Rafał L. z Płocka, któremu śledczy zarzucają zlecenie porwania adwokata, o czym więcej pisaliśmy tutaj oświadczył, że chce poczekać na dokumenty z płockiego sądu, skarżył się też na brak zgody na widzenia z osobą bliską.
Po przeprowadzeniu czynności proceduralnych, sędzia Robert Studzienny ogłosił 40-minutową przerwę w rozprawie czekając na spóźnioną już wcześniej niemal godzinę jedną z obrońców oskarżonych. Ostatecznie jednak przewodniczący składu orzekającego zdecydował się nie uwzględniać wniosku o odroczenie sprawy i rozpocząć proces.
- Mieszkałem w Londynie – mówił o swoim życiu przed zatrzymaniem 31-letni Rafał L., który wskazywał, że w stolicy Wielkiej Brytanii mieszkał z przerwami od 1995 roku i zajmował się tam pracami dorywczymi. W przeszłości ok. 2015 roku, jak tłumaczył, ukarany został 2 latami więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Jak deklarował - nie pamięta za co.
Adwokat Aleksander Makarewicz, obrońca Jakuba K. i jeszcze jednego z oskarżonych jeszcze przed rozpoczęciem procesu stwierdził, że jego klienci, zanim rozpocznie się rozprawa, chcą zapoznać się z aktem oskarżenia wobec Rafała L., a w szczególności jego wyjaśnieniami. Obaj mieli uczestniczyć w przygotowaniu porwania gdańskiego adwokata, rzekomo zleconym przez Rafała L. O uprowadzeniu więcej przeczytasz tutaj.
Znów przeciwny okazał się prok. Wojciech Wróbel, który tłumaczył, że akta w ponad 90 procentach pokrywają się z tymi dotyczącymi głównego wątku sprawy. W jego relacji dokumenty w sprawie L. zostały uzupełnione jedynie o 3 krótkie protokoły.
Sąd zdecydował się procedować sprawę mimo wszystko i w środę rozpoczęło się odczytywanie aktu oskarżenia, o którym więcej piszemy tutaj.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?