- Wiemy, że jest to jest okres smutny przede wszystkim dla rodzin, dlatego chciałbym powitać rodziny tragicznie zmarłych, bliskich pana Płażyńskiego, Rybickiego, Kaczorowskiego, Solskiego i pani Walentynowicz - w ten sposób Bogdan Oleszek, przewodniczący gdańskiej Rady Miasta rozpoczął jej czwartkowe, nadzwyczajne obrady poświęcone pamięci ofiar tragedii pod Smoleńskiem. - Odeszli ludzie niezwykli, mężowie stanu i intelektualiści, ale przecież też mężowie i żony, ludzie na co dzień obecni w naszym życiu.
Dlatego też gdańscy radni i zaproszeni goście wspominali swoich zmarłych przyjaciół bardzo osobiście. Nie zabrakło przypomnień ich politycznych dokonań, ale równie ważne okazały się prywatne, ciepłe wspomnienia.
Gdański radny, Jerzy Borowczak o legendzie Sierpnia'80, Annie Walentynowicz: - Miałem przyjemność poznać panią Anię w 1971 roku. Bywałem u niej w mieszkaniu przy ul. Grunwaldzkiej. To był dom otwarty dla młodych opozycjonistów. Była dla nas jak matka - częstowała ciastem, herbatą, strofowała, że się za lekko ubieramy. Choć po wyborach w 1989 roku jej drogi z wieloma z nas się rozeszły, wiem, że zawsze działała na korzyść Polski.
- Maciek to był taki gdańszczanin i Pomorzanin z wyboru - wspomina byłego gdańskiego wojewodę i posła Macieja Płażyńskiego, przyjaciel Grzegorz Grzelak. - Gdy przekazałem mu propozycję, aby został wojewodą, odpowiedział: "Zgadzam się, musze tylko wpierw obronić prace magisterską. Ale to nie będzie problem". Był reprezentantem rządu, ale przyjął postawę lobbysty interesów Pomorza.
Maciej Grzywaczewski, przyjaciel posła Arkadiusza Rybickiego i mąż jego siostry: - Jest grudzień 1970. Aram ma 17 lat. Rzuca kamieniami razem ze stoczniowcami. Łapie go policja i strzyże mu włosy. A miał takie kręcone długie włosy, jak Jimi Hendrix. Urodził się w czepku, w domu. Pewnie dlatego był człowiekiem bardzo rodzinnym. Miał też duszę artysty. W latach 70. szył nam modne spodnie, których nie można było kupić w sklepach.
- W sobotę doszła druga lista katyńska - mówi Emilia Maćkowiak, prezes oddziału gdańskiego Stowarzyszenia Federacji Rodzin Katyńskich. - Jest na niej Leszek Solski, który stracił w Katyniu ojca i stryja. Dzięki temu, że pracował na politechnice mieliśmy ułatwione archiwizowanie naszych dokumentów i wspomnień.
Abp. Sławoj Leszek Głódź: - Poznałem Izabelę Jarugę-Nowacką, gdy sprawowała urząd wicepremiera. Wielokrotnie z nią gawędziłem. Bywałem również w londyńskim domu Ryszarda Kaczorowskiego. Warto przypomnieć też, że Andrzej Karweta jeszcze jako komandor w 1987 roku na swoim trałowcu przyjmował Jana Pawła II.
- Wydawało mi się, że nie będzie już takiej sytuacji, w której będzie trzeba oddać życie za to, co święte i polskie. Tak mi się wydawało do ostatniej soboty. Mam nadzieja, a nawet pewność ze ta śmierć będzie nowym rozdaniem, że obudzi naród, żeby potrafił lepiej służyć ludziom, ojczyźnie i kościołowi - zakończył o. Ludwik Wiśniewski, były kapelan Solidarności.
O planowanych pogrzebach pomorskich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem piszemy tutaj.
Trójmiasto w żałobie: |
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?