Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk a "cud nad Wisłą"

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Dziś rocznica "cudu nad Wisłą", bitwy, która miała istotny wpływ na bieg historii. Gdańsk miał w niej swój udział mało chwalebny.

Przedmurze

Dziś wszystkie media na chwilę będą mogły zapomnieć o krzyżach i tablicach, by przez moment zająć się okrągłą, 90. rocznicą bitwy warszawskiej, która przeszła do historii pod nazwą "cudu nad Wisłą". A jest się czym zajmować, bo bitwa ta i cała wojna w ramach której się odbyła, miała bardzo istotny wpływ na historię świata. 15 sierpnia, w trakcie trwającej od czterech dni bitwy na przedpolach Warszawy udało się zatrzymać bolszewicką inwazję. Inwazję, której celem nie było zajęcie Polski, ale całej Europy. Po raz kolejny Polsce udało się zostać przedmurzem, tym razem zwróconym na wschód. W kluczowej dla rozstrzygnięcia trzyletniej wojny z bolszewicką Rosją wzięli wprawdzie udział przedstawiciele różnych narodów, ale powstrzymanie "eksportu rewolucji" z wszystkimi konsekwencjami tego procesu, jest niewątpliwą zasługą Polaków, którzy (nie po raz pierwszy) uratowali Europę, o czym ta natychmiast zapomniała.

W całym zamieszaniu związanym z bolszewicką agresją na bardzo jeszcze młode państwo polskie Gdańskowi przypadła rola, której powinniśmy się raczej wstydzić. Gdańszczanie nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni dali się omamić ideami, których głupota, a nawet zbrodniczość wyjść miały na jaw znacznie później. A poszło o broń, port, dokerów i "Trytona".

Pomoc sojuszników

W lipcu 1920 r., kiedy los Polski wydawał się być przesądzony, skoro Armia Czerwona zbliżała się do Wisły, a sojusznicy byli, jak zwykle, daleko, bardzo ważną rzeczą dla prób rozpaczliwej już nieco obrony było sprzętowe wsparcie bitnej, ale słabo wyposażonej polskiej armii przez aliantów. Ci skłonni byli wspomagać Polaków dostawami broni i amunicji, jednak Niemcy ogłosiły, jakże chwalebną w innej sytuacji, neutralność, za którą poszedł zaraz zakaz tranzytu materiałów wojskowych z przeznaczeniem dla Polski przez ich terytorium. Świeży żal względem Polski przesłaniał im oczywistą prawdę, że były następne na liście sowieckiego podboju. W takiej sytuacji jedynym miejscem, przez które transporty (dość skromnej) alianckiej pomocy mogły dotrzeć do Polski był gdański port.

W Gdańsku, teoretycznie wolnym mieście, rządził jeszcze wówczas niepodzielnie brytyjski gubernator Reginald Tower, noszący szumny tytuł "Wysokiego Komisarza Ligi Narodów". Tu niemiecka "neutralność" nie sięgała, wydawało się zatem, że morskie transporty bez przeszkód powinny dotrzeć do polskich żołnierzy. Było to założenie o tyle bezpodstawne, że jeszcze zanim sytuacja Polski stała się krytyczna, miały miejsce w Gdańsku akcje utrudniające rozładunek wojskowych materiałów sprowadzanych głównie z Francji. Znaczenie gdańskiego portu dla zaopatrzenia polskiej armii w broń doskonale rozumieli za to bolszewicy, którzy przez swoich licznych agentów dbali o antypolskie i prosowieckie nastroje wśród ludności.

Tryton

W takich warunkach 21 lipca 1920 r., a więc zaledwie na trzy tygodnie przed bitwą warszawską, wpłynął do gdańskiego portu statek "Tryton", wiozący broń i amunicję dla polskiego wojska. Gdańscy dokerzy kategorycznie odmówili rozładowania statku, oświadczając, że nie zamierzają współpracować z "polskimi panami" przeciwko "sowieckim towarzyszom". Zagrozili również, że w przypadku sprowadzenia innych robotników do rozładunku ogłoszą strajk w całym porcie. Wprawdzie dowódca alianckiego garnizonu w Gdańsku, późniejszy wysoki komisarz, generał Haking zaoferował pomoc swoich żołnierzy przy rozładowaniu "Trytona", ale Tower, nie bardzo wiedząc jak się zachować, powstrzymał go od takiej pomocy i wyjechał do Warszawy. Po raz kolejny (znowu ani pierwszy, ani ostatni) Anglicy udowodnili ile wart jest sojusz z nimi i angielskie zapewnienia o pomocy. Mijały dni, a "Tryton" stał w porcie.

W końcu, po zasięgnięciu wielu opinii, Tower zgodził się na rozładowanie statku przez angielskich żołnierzy. Nie przeładowano jednak broni i amunicji do kolejowych wagonów, bowiem kolejarze, podobnie jak ich portowi koledzy, zagrozili strajkiem w przypadku próby przewiezienia wojskowej pomocy dla Polski pociągami. Ładunek przeniesiono więc na 26 barek i przetransportowano w górę Wisły pod eskortą polskich żołnierzy i gdańskiej policji. Afera zakończyła się dopiero 7 sierpnia, a więc na tydzień przed zmianą na lepsze beznadziejnej, jak się wówczas wydawało, sytuacji Polski w wojnie z bolszewikami. Rozwiązanie problemu "Trytona" wywołało falę prosowieckich i antypolskich zamieszek w Gdańsku, z poturbowaniem przez tłum nadburmistrza, starciami z policją, demolowaniem lokali polskich organizacji i napadami na polskich żołnierzy.

Jak sobie pościelesz...

Zamieszanie trwało jeszcze długo. Oceniając "aferę Trytona" z perspektywy historii, trzeba stwierdzić, że ludność Gdańska wykazała się nieprzeciętną wprost głupotą. Gdańszczanie dając posłuch z jednej strony niemieckim nacjonalistom, z drugiej sowieckim agentom, krzywdę zrobili tylko i wyłącznie sobie. Efektem utrudniania Polsce korzystania z gdańskiego portu, którego apogeum była sprawa "Trytona", były fakty tak niekorzystne dla Gdańska i gospodarki Wolnego Miasta jak choćby budowa portu w Gdyni. Kiedy przeładunki gdańskiego portu drastycznie spadały w związku z gdyńską konkurencją, na protesty, żale i pomstowanie było już niestety grubo za późno.

Inną, drobną może w skali wielkiej polityki stratą, jaką mieszkańcy Gdańska zafundowali sobie przez swoje idiotyczne solidaryzowanie się z "radzieckimi towarzyszami", była utrata ulubionego kąpieliska, jakim od połowy XIX w. było dla Gdańska Westerplatte. Pretensje względem Polski o odebrany kurort, na miejscu którego powstała Wojskowa Składnica Tranzytowa, kierować powinni pozbawieni go Gdańszczanie wyłącznie do siebie. Ale pamięć ludzka jest bardzo krótka, a filozofia Kalego przewija się w historii wszystkich narodów świata. Na koniec wypada jeszcze dodać, że "radzieccy towarzysze" podziękowali za poparcie i wysoką klasową świadomość mieszkańców Gdańska dopiero w ćwierć wieku później, równając Miasto z ziemią w roku 1945.

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>

Nasza akcja: Ale obciach! | PGE Arena Gdańsk | Przewodnik
po Pomorzu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto