Gdańsk. Chce odszkodowania za pobyt w więzieniu. Nie zabił, a kilka lat siedział

Tomasz Kułaczewski, skazany niesłusznie na 15 lat za zabójstwo 10-latka, wczoraj przez dwie godziny opowiadał sądowi, jak był dręczony przez współwięźniów podczas odbywania kary. Teraz 29-letni Kułaczewski domaga się 300 tys. zł odszkodowania za czteroletni pobyt za kratkami.
Na wniosek jego adwokata Piotra Fedusio rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Mecenas uzasadnił to "ważnym interesem swojego klienta". Matka Kułaczewskiego powiedziała, że jej syn wstydzi się opowiadać w obecności dziennikarzy o tym, co przeżył w więzieniu. On sam po rozprawie wyznał, że tam, gdzie mieszka jest nękany wyzwiskami.

Nie wiadomo, co powiedział sądowi wczoraj, ale na poprzedniej rozprawie (była jawna) zeznał, że wiele razy był upokarzany, bity i wykorzystywany seksualnie przez współwięźniów. Kułaczewski ma uszkodzony mózg.
12 listopada 2003 roku gdański sąd skazał Tomasza na 15 lat więzienia za zabójstwo 10-latka w Lisewie Malborskim. Chłopiec zginął rok wcześniej od 17 ciosów i cięć nożem. Podczas śledztwa Kułaczewski przyznał się do zbrodni skuszony m.in. obietnicą, że trafi do szpitala, gdzie będzie się leczył. W sądzie zaprzeczał, by zabił. Po krótkim procesie trafił do więzienia.
Kilka lat później do zabójstwa w Lisewie przyznał się 30-letni Piotr T., zatrzymany w czasie policyjnej obławy po tym, jak 30 września 2005 r. w okolicy Pruszcza Gd. zamordował brutalnie 11-letniego chłopca. Podczas przesłuchań bandyta podawał szczegóły zbrodni nieznane opinii publicznej. Prokuratorzy doszli do wniosku, że odsiadujący wyrok Kułaczewski może być niewinny. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który unieważnił tamten wyrok i nakazał zwrócić mężczyźnie wolność.