Koalicja Obywatelska oddała w Gdańsku hołd ofiarom stanu wojennego
Hołd ofiarom stanu wojennego przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców złożyli pomorscy politycy Koalicji Obywatelskiej. To m.in. posłowie: Jerzy Borowczak, Agnieszka Pomaska, Barbara Nowacka i Piotr Adamowicz, oraz miejscy radni Andrzej Kowalczys, Przemysław Ryś i Cezary Śpiewak-Dowbór.
– 13 grudnia, gdy dowiedziałem się o wprowadzeniu stanu wojennego, byłem na Migowskiej na Morenie, gdzie wtedy mieszkałem – wspomina w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” poseł Jerzy Borowczak, uczestnik tamtych wydarzeń, współorganizator strajku w Stoczni Gdańskiej w Sierpniu 80.
– Dzień wcześniej skończyło się spotkanie Komisji Krajowej Solidarności, ok. 22:30. Gdy wszedłem do domu, czekała już ekipa milicjantów. W pokoju obok mieszkał Ludwik Prądzyński, jego zdążyli złapać, a ja wyskoczyłem przez okno z pierwszej piętra i uciekłem. Przyszedłem na dworzec i potem przyszedłem strajkować w stoczni.
– Byłem tu z Bogdanem Borusewiczem, z Anią Walentynowicz, z tymi, którzy nie zostali w nocy wyłapani. Kierowaliśmy strajkiem do czasu spacyfikowania stoczni 16.12.1981 r.
– 20.12.1981 r. zostałem złapany i aresztowany. Byłem w więzieniu w Gdańsku, Starogardzie Gdańskim i w Iławie. To trwało do marca 1982 roku. Potem zostałem ponownie przyjęty do pracy w Stoczni Gdańskiej, później zorganizowałem strajk, gdy zdelegalizowano Solidarność.
– Dostałem zakaz pracy na terenie województwa gdańskiego. Potem działaliśmy w podziemiu z Bogdanem Borusewiczem i Bogdanem Lisem. Działaliśmy do strajku w maju 1988 r. – wspomina.
W momencie wprowadzenia stanu wojennego, w zarządzie regionu gdańskiego Solidarności pracował Andrzej Kowalczys.
– Koledzy obudzili mnie ok. 6:00 rano i poinformowali o stanie wojennym – wspomina gdański radny. – Było to dla mnie lekkim zaskoczeniem, bo tydzień wcześniej mówiło się o stanie wyjątkowym, nie o stanie wojennym.
– Udałem się do pracy, do Międzyzakładowej Komisji Solidarności we Wrzeszczu. Tam już wszystko było spacyfikowane przez oddziały ZOMO, przez aparat komunistyczny. Poszliśmy tu poszukać nadziei. Zaczęli się tu zjeżdżać stoczniowcy żeby zacząć strajk okupacyjny.
– Zabito zalążek demokracji. Łudziliśmy się, że władze komunistyczne do tego się nie posuną, a jednak tak się stało. W ciągu dnia milicji było mniej, lepiej wyeksponowane było wojsko. Żołnierze od poniedziałku bratali się ze stoczniowcami. Jedli wspólnie grochówkę.
– Coś nie zagrało w Ludowym Wojsku Polskim. Przed pacyfikacją z 15 na 16 grudnia część żołnierzy wymieniono. Był opór w społeczeństwie, ale został szybko złamany – dodaje Andrzej Kowalczys.
Odwiedź nas na Facebooku!
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?