Gdańsk: Kolejna awaria na wysypisku na Szadółkach. Fetor szybko nie zniknie

Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski wezwie szefa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej na rozmowę dyscyplinującą - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Wczoraj pisaliśmy, że wojewoda jest zawiedziony brakiem zaangażowania tej inspekcji w problem uciążliwych fetorów ze składowiska. Urzędnicy sanepidu bronili się, twierdząc, że zarówno kwestie monitorowania wpływu odorów na zdrowie ludzi, jak i badanie powietrza nie leżą w ich kompetencji. Irytację wojewody wzbudził jednak przede wszystkim fakt, że zamiast zaangażowania w problem śmierdzącego wysypiska, inspekcja zasłania się przepisami.

Czytaj także: Wojewoda kazał policzyć pacjentów skarżących się na dolegliwości zw. z fetorem z wysypiska na Szadółkach

Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, w gdańskim Zakładzie Utylizacyjnym doszło we wtorek wieczorem do kolejnej awarii. Ciężarówka uszkodziła bowiem instalację odprowadzającą do biofiltra gazy złowonne, które powstają w zamkniętym procesie kompostowania. Choć przedstawiciele firmy zapewniają, że awaria nie sprowadza niebezpieczeństwa, to należy się liczyć z dodatkowymi uciążliwościami odorowymi.

Czytaj także: W obiektach Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku Szadółkach ma być przeprowadzona kontrola

- Podjęliśmy kroki w celu jak najszybszego doprowadzenia instalacji do pełnej funkcjonalności - mówi Mariusz Gołębiewski, rzecznik prasowy zakładu. Przyznaje jednak, że zanim instalacja zostanie w pełni naprawiona, straty musi ocenić rzeczoznawca ubezpieczalni. - Czekamy na jego wizytę w celu określenia wielkości i wyceny szkody.
To kolejny, po systemie automatycznego transportu odpadów, niesprawny element kompostowni.

O tym, ile kosztowała dokonana rok temu modernizacja Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku Szadółkach i kto odpowiada za ten śmieciowy kontrakt przeczytasz na stronie dziennikbaltycki.pl