Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. Koncert Marii Peszek w Parlamencie

Marcin Mindykowski
fot. Grzegorz Mehring
Krytycy są zgodni: Maria Peszek nagrała najlepszy, najmocniejszy album w karierze, ale zepsuła jego odbiór ekshibicjonistycznymi wywiadami, które pociągnęły za sobą kpiny i zarzuty o autopromocję. Po części to praw- da - szczegółowe, niemal fizjologiczne wyznania o załamaniu nerwowym przeżywanym na ha- maku w Tajlandii (błyskawicznie obśmiane w internecie) artystka mogła sobie darować. Ale nie bez racji broni się też, że zarysowanie kontekstu, w wypadku akurat tej płyty, było konieczne.

Maria Peszek przyzwyczaiła nas bowiem do wypowiedzi silnie naznaczonych niemal aktorską kreacją. Na poprzednich płytach powoływała do życia swoje sceniczne wcielenia, alter ego - czującą ze swoim miastem silną, emocjonalną więź Manię ("MiastoMania") albo uzbrojoną w pióropusz Marię Awarię, poszukującą na styku hedonizmu, erotyki i cielesności. Jej ostatnia wypowiedź, "Jezus Maria Peszek", jest mniej wykoncypowana i - jak mówi artystka - należy ją czytać ja- ko zapis osobistych stanów emocjonalnych samej Marii Peszek.

Zobacz także inne koncerty w Gdańsku

Dlatego pewnie teksty na tej płycie są prostsze, bliższe języka mówionego. Peszek nie epatuje już grami słownymi, błyskotliwymi metaforami, zabawą brzmieniem języka. Ale nie przestaje prowokować i wciąż wbija drzazgi w to, co dla wielu stanowi trzon konserwatywno-narodowej tożsamości. Śpiewa o załamaniu nerwowym ("Ej, czy ktoś wie, jak tu jest na samym dnie?"), z którego jednak udało jej się wyjść - i to z odpowiedziami na najważniejsze dla siebie pytania. Otwarcie deklaruje więc, że Bóg nie jest jej do niczego potrzebny, skoro usypia ludzką zdolność do radzenia sobie z własnymi problemami ("Pan nie prowadzi mnie/ Sama prowadzę się/ Własną drogą/ Zawsze obok"). Wadzi się z tym, co stanowi kościec polskiej kultury i mentalności, twierdząc, że nie chce ginąć i przelewać krwi za ojczyznę ("Lepszy żywy obywatel niż martwy bohater"), że niekomfortowo czuje się w gorsecie tradycyjnych wartości ("Męczy mnie Polska/ Wisi mi krzyż") i że nie zamierza realizować się jako matka. A kiedy dodała, że na patrona płyty wybrała Jezusa - największego rewolucjonistę w historii - musiało się zagotować...

Wręcz manifestacyjny ciężar treściowy tej płyty Peszek równoważy atrakcyjną, piosenkową formą. Artystka porzuciła wcześniej kojarzone z nią dyskretne, gitarowo-melancholijne podkłady ("MiastoMania") czy snujące się, ilustracyjne tematy ("Maria Awaria") na rzecz klubowo-gitarowego pulsu i dynamicznej, brudnej przebojowości, rzadziej: lirycznych, fortepianowych ballad.

Cieszy jednak, że Peszek zrezygnowała z przydawania swojej, w sumie jednak rozrywkowej, twórczości ideologicznego nadsensu. Wcześniej nazywała swoje projekty "antyfaszystowskimi" albo sugerowała, że wulgarne internetowe wpisy na jej temat są soczewką, w której przeglądają się polskie kompleksy. Dziś mówi raczej: "Ta zupa mi nie smakuje" - nie "Ta zupa jest niedobra".

Mimowolnie Peszek przekroczyła jednak poziom intymnego, prywatnego wyznania. Choć broniła się przed zostaniem "ambasadorką depresji", wyraziła odczucia i rozterki większej grupy młodych, kontestujących, "wykluczonych" ludzi - o czym świadczy nie tylko powodzenie płyty (już platynowej), ale też jej bardzo emocjonalny odbiór. Sama artystka mianuje się zresztą "śmieciową królową", "niedobrem narodowym", śpiewającym "pieśni z pleśni" dla "duszy podpalaczy". Ilu ich jest - przekonamy się już w tę niedzielę, kiedy Peszek da koncert w gdańskim Parlamencie.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto