Kartoteki z lat 70. zawierają szczegółowe dane pacjentów, opisy ich chorób, wyniki badań psychiatrycznych, rozpoznania i opinie sądowo-psychiatryczne.
Władze placówki, mimo że złamały prawo, nie stosując się do ustawy o ochronie danych osobowych, twierdzą, że nie czują się odpowiedzialne ani za fakt, że dokumenty nie były chronione, ani za to, że do budynku, który grozi zawaleniem, notorycznie wchodzą ludzie.
Przeczytaj także: Trójmiasto. UCK w Gdańsku i Szpital Morski w Gdyni pod lupą CBA
Pomorski lekarz wojewódzki zapowiada natomiast, że sprawy tak nie zostawi i jeszcze dzisiaj będzie interweniował.
- To informacja szokująca. Przepisy każdego lekarza, pracownika służby zdrowia zobowiązują do ochrony danych wrażliwych, czyli imienia, nazwiska i jakiejkolwiek czynności wykonanej w danej placówce ochrony zdrowia - mówi Jerzy Karpiński, lekarz wojewódzki. - Choroby psychiczne obciążone są jeszcze większym oczekiwaniem o zachowaniu danych wrażliwych, gdyż to są dane szczególne. Tutaj można przekreślić komuś życie, nawet jeśli dokument nie dotyczy ostatnich lat. Nic więc nie usprawiedliwia faktu, że te dokumenty są niezabezpieczone - dodaje.
Oddział ze starej willi w Oliwie do nowego budynku został przeniesiony w połowie lat 90. Władze szpitala tłumaczą więc, że od tamtej pory nikt nie miał prawa wchodzić do gmachu, bo wywieszona została informacja o zakazie wstępu i fatalnym stanie technicznym budynku.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz dziennikbaltycki.pl
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?