Gdańsk: Niebezpieczne przejście przez ul. Hallera do poprawy [WIZUALIZACJA]
Niebezpiecznie na Hallera w Gdańsku
Opel Corsa, mimo znaku ostrzegawczego, nie zwalnia przed przejściem dla pieszych i wjeżdża w 49-latka. Mężczyzna na skutek uderzenia z urazem głowy trafia do szpitala na Zaspie - to scenariusz kolejnego wypadku, do jakiego doszło w minioną sobotę wieczorem na jednym z bardziej niebezpiecznych przejść dla pieszych w Gdańsku na al. Hallera. 8 listopada 2012 r. w biały dzień w tym samym miejscu, między wiaduktem kolejowym a Operą Bałtycką, młody mężczyzna został potracony przez samochód. Za sprawą telewizji i internetu nagranie ze sklepowej kamery, która zarejestrowała sytuację, obejrzały setki tysięcy osób. Niespełna miesiąc później citroen uderzył tu 22-letnią kobietę. Choć w lutym br. zamontowano tam tzw. kocie oczka, czyli światła ostrzegawcze wbudowane w nawierzchnię, w czerwcu kierowca seata przejechał po palcach 27-latka. W minionym tygodniu w internecie pojawiło się kolejne nagranie - tym razem w sobotę tuż przed godziną 20.30, ofiarą był 49-letni pieszy. - Już w ubiegłym roku napisałem interpelację w tej sprawie do prezydenta miasta. Z odpowiedzi dowiedziałem się, że powstaną "aktywne znaki drogowe" i właśnie kocie oczka a także o tym, że światła sygnalizacji najbliżej przejścia - przy Operze Bałtyckiej i za wiaduktem kolejowym, działają w długich 110-sekundowych cyklach. Od tego czasu minął prawie rok i wyraźnie widać, że to za mało. Tam potrzebna jest osobna sygnalizacja świetlna - denerwuje się Krzysztof Wiecki, gdański radny PiS.