Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk Oliwa: Cystersi zbudowali młyn, spółdzielnia pracy go niszczy

Anna Werońska
Tuż obok młyna leżą worki ze śmieciami, fragmenty ogrodzenia i tysiące starych butelek
Tuż obok młyna leżą worki ze śmieciami, fragmenty ogrodzenia i tysiące starych butelek Archiwum czytelnika
Młyn przy ul. Pomorskiej w Gdańsku Oliwie, który powstał pod koniec XVI wieku, z dnia na dzień jest w gorszym stanie. Szyby w budynku są powybijane, a warstwa rozrzuconych obok śmieci urosła już na wysokość metra. - Niedługo młyn się rozpadnie lub spłonie, dzieląc los zabytkowej zajezdni tramwajów konnych, która znajduje się kilkaset metrów dalej - mówią sąsiedzi budynku.

- Zabytkowy obiekt pozostał bez opieki i jest systematycznie okradany. Zdemontowano grzejniki i wszystko, co można sprzedać na złom, czyli parapety, przewody elektryczne, a nawet elementy mechanizmu zapory - opowiada pan Benon, który od kilkudziesięciu lat mieszka w pobliżu. - Przez to, że niektóre okna są powybijane, młyn jest dostępny dla złomiarzy i chuliganów. Obawiam się więc, że jeśli nie stanie się za chwilę już totalną ruiną, to pewnego dnia, a raczej nocy, dojdzie do zaprószenia ognia i konstrukcja po prostu się spali.

Czytaj też: Pożar zabytkowej zajezdni tramwajowej w Gdańsku Oliwie przy ul. Grunwaldzkiej (ZDJĘCIA)

Historia go nie oszczędzała

Kilka dekad temu młyn przejęła Spółdzielnia Pracy Gedania. Produkowano w nim styropianowe opakowania, używając do tego pary wodnej. Mieszkańcy - w trosce o stan budynku - zaczęli protestować, ale nic to nie dało. Jak twierdzili - apele nie przyniosły efektu najprawdopodobniej dlatego, że były to produkty wyrabiane dla wojska. Grzyb i pleśń szybko doprowadziły więc stropy i całą drewnianą konstrukcję do fatalnego stanu.

Niedługo później obiekt przejęła Spółdzielnia Pracy Radius i zagospodarowała go na pomieszczenia biurowe. W połowie lat 80. zadecydowano o rekonstrukcji obiektu, do której wykorzystano oryginalne elementy. Rozebrano więc prawie cały obiekt oprócz części piwnic.

- Roboty prowadzono od roku 1994 do 1999. Powstał nowoczesny budynek o konstrukcji żelbetowej ze wszystkimi mediami. Ta elewacja, która jest teraz widoczna, to tylko zewnętrzna część izolacyjna ścian - wyjaśnia pan Benon.

Mieszkańcy pobliskich domów i bloków twierdzą, że obiekt definitywnie opuszczono kilka lat temu, choć krążyły pogłoski, że powstanie w nim bar lub restauracja. Później młyn miał zostać wystawiony na sprzedaż. Na razie nie wygląda jednak na to, by ktokolwiek go kupił, bo zgodnie z ewidencją prowadzoną przez Urząd Miejski w Gdańsku nadal należy do spółdzielni pracy.

Czytaj też: Dom Młynarza przy ul. Kartuskiej został rozebrany bez zgody konserwatora zabytków

Konserwator obiecuje pomoc

Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków, to właściciel nieruchomości, czyli w tym przypadku spółdzielnia, odpowiada za utrzymanie obiektu. Dlaczego pozwala na to, by zabytkowy młyn powoli się rozpadał nie wiadomo, bo po wybraniu numeru Spółdzielni Pracy Radius słyszymy informację, że połączenie nie może być zrealizowane. Z jej przedstawicielami nie można z resztą skontaktować się w żaden sposób, bo choć siedziba spółdzielni zarejestrowana jest właśnie w budynku młyna przy ul. Pomorskiej 98, nikt tam nie przebywa.

Sam obiekt nie jest co prawda wpisany do rejestru zabytków, ale znajduje się w rejonie Oliwy, w całości objętym nadzorem konserwatora. Ten, poinformowany przez nas o fatalnym stanie gmachu, obiecał, że zajmie się sprawą.

- Młyn przy ul. Pomorskiej wpiszemy w plan kontroli i zgodnie z przepisami wyślemy do właścicieli pismo, z dwutygodniowym wyprzedzeniem - mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Później odbędzie się kontrola, po której spisane zostaną wnioski oraz protokół, a właścicielom wydane zostaną zalecenia. W zależności od zastanej sytuacji może to być np. posprzątanie czy zabezpieczenie obiektu. Jeśli to nie przyniesie rezultatu, sprawa może się zakończyć grzywną lub nawet trafić do sądu.

Czytaj też: Kto uratuje zabytkową kuźnię w Oliwie? Zbieranie podpisów pod petycją w sprawie Kuźni Wodnej

Młyn przechodził z rąk do rąk

Tak zwany IV młyn jest jednym obiektem z sieci zakładów przemysłowych wybudowanych na Potoku Jelitkowskim, został założony przez cystersów. Sam budynek z początku był kuźnią żelaza, a w pierwszej połowie XVIII wieku - kuźnią miedzi. Później zaś - kolejarnią, kaszarnią, fabryką karabinów, odlewnią żelaza i fabryką maszyn. Dopiero w 1863 r. powstał tu młyn zbożowy i podobnie jak młyn V przy al. Grunwaldzkiej był własnością gdańszczanina Czachowskiego.

- W tym stanie oba młyny przetrwały zawieruchę II wojny światowej - wspomina pan Benon. - Po wojnie przejął go stary młynarz, jako firma jednoosobowa. Latem na wakacje przyjechał do niego wnuczek, uczeń szkoły podstawowej . Razem z kolegami bawili się w policjanta i złodzieja. Nieszczęśliwy przypadek sprawił, że wnuk jako złodziej związany został taśmą i popchnięty do wody, dzieci uciekły, a wnuczek zginął. Dziadek opuścił to miejsce.

Zabytki w Oliwie nie mają szczęścia

Młyn przy Pomorskiej nie jest jedynym oliwskim zabytkiem, na którym można by uczyć, co robić, a właściwie - czego nie robić, by doprowadzić piękną konstrukcję do stanu nędzy i rozpaczy. Przy tej samej ulicy, tyle że nieco bliżej al. Grunwaldzkiej, znajduje się zajezdnia tramwajów konnych. Niszczała od lat i wydawało się, że gdy we wrześniu ubiegłego roku doszło w niej do pożaru, urzędnicy skutecznie zajmą się problemem. Niestety, okazało się, że wyegzekwowanie od właściciela postępowania zgodnego z prawem jest niemożliwe, choć zajezdnia była niezabezpieczona.

Dwa tygodnie temu Rada Dzielnicy Oliwa zaczęła zbierać podpisy pod apelem do ministra kultury i dziedzictwa narodowego w obronie obiektu. Jego właściciel - Krzysztof Mielewczyk, prywatnie mąż Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, posłanki Prawa i Sprawiedliwości, wystąpił bowiem z wnioskiem o wykreślenie budynku z rejestru zabytków.

Czytaj więcej na ten temat: Gdańsk Oliwa: Zebrali ponad 300 podpisów w obronie zajezdni

- Mamy poważne obawy, że obecny właściciel w sposób świadomy zaniedbuje zabytek w celu "oczyszczenia" atrakcyjnie położonej działki z zabytków i opieki konserwatorskiej. Zamierzone działanie ma na celu przekształcenie działki z substancją historyczną na funkcję "inwestycyjną" - piszą autorzy apelu.

O pozostawienie zajezdni w rejestrze konserwatorskim walczą także członkowie Gdańskiej Obywatelskiej Straży Ochrony Zabytków. Na Facebooku zbierają argumenty przemawiające za pozostawieniem budowli. Postulaty popiera gdański Urząd Ochrony Zabytków, który od lat nakazuje właściwe zabezpieczenie budynku.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto