Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. Park Oruński przeszedł metamorfozę [ZDJĘCIA]

Ewa Andruszkiewicz
Park Oruński przeszedł gruntowną rewitalizację
Park Oruński przeszedł gruntowną rewitalizację Przemek Świderski
Park Oruński przeszedł gruntowną rewitalizację. Na miejscu pojawiły się pomosty i fontanna. Mieszkańcy pytają jednak, dlaczego ścięto aż tyle drzew.

Ponad 1 mln zł - taką kwotę pochłonął drugi etap rewitalizacji parku na Oruni.

- Zakres rzeczowy robót obejmował między innymi wykonanie ścieżek parkowych oraz placów nawierzchni z kostki granitowej. Pojawiły się nowe elementy małej architektury, w tym dwa drewniane pomosty widokowe i fontanna - informuje Michał Piotrowski z biura prasowego gdańskiego magistratu. - Park wyposażony został też w dodatkowe ławki, kosze na śmieci i murek z kamienia ciosanego.

Ale to jeszcze nie wszystko. Przebudowie uległa również sieć wodociągowa oraz kanalizacja teletechniczna. Pojawiły się również nowe słupy oświetleniowe.

Wszystkie te zmiany z pewnością bardziej przypadłyby do gustu mieszkańcom Oruni, gdyby nie wycinki zieleni, które w ramach rewitalizacji także wykonano. Choć w zamian nasadzonych zostało ponad 20 drzew i około 500 krzewów, stratę blisko 80-letnich okazów niektórym ciężko przeboleć.

Czytaj też: Rewitalizacja Parku Oruńskiego w Gdańsku. Amfiteatr, pomosty widokowe, fontanna i nowy plac zabaw

- Niestety, zauważam tu brak poszanowania dla żywej tkanki. Owszem, fontanna i pomosty są piękne, ale czy musiało zostać to okupione wycięciem aż tylu drzew? - zastanawia się Krzysztof Kosik, aktywny działacz i wieloletni mieszkaniec Oruni. - Rewitalizacja jest potrzebna i fajnie, że idzie nowe, ale dlaczego niszczyć przy tym to, co ma swoją historię, w dodatku bardzo mocno wpisaną w to miejsce? W czasie, kiedy w parku prowadzone były prace, podszedłem do kierownika brygady i zapytałem, dlaczego niszczą te 100-letnie drzewa. Otrzymałem dość zabawną odpowiedź, że one nie mają stu, a jedynie osiemdziesiąt lat. To mi dało do zrozumienia, że pod względem prawnym wszystkie zgody musiały zostać uzyskane, ale gdzie tu poszanowanie do natury?

Mieszkaniec Oruni wyraża nadzieję, że następnym razem miasto z większym pietyzmem będzie podchodziło do tego typu projektów, a drzewa, które Krzysztof Kosik nazywa największymi producentami tlenu, doczekają się lepszej ochrony.

- Po prostu uważam, że sprawy nowoczesności można by z sukcesem połączyć z naturą - dodaje Krzysztof Kosik.

Wycinki zrekompensować miało obsadzenie kwietników roślinami jednorocznymi i bylinami, a także wykonanie około dwóch tysięcy m kw. trawnika z siewu.

- Wszystkie zmiany były z mieszkańcami szeroko konsultowane. Większość z nich sprzeciwu nie wyraziła. Każda uwaga jest jednak mile widziana, dlatego kolejne kroki również poddane zostaną najpierw pod ocenę opinii publicznej - komentuje sprawę Emilia Salach, kierownik biura prasowego w gdańskim magistracie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto