- W ubiegłym roku, na podobnym festynie nas nie było, o co pretensje miały do nas panie radne. Pomimo iż oficjalnego zaproszenia Stowarzyszenie nie dostało, postanowiliśmy w tym roku włączyć się do sprawy - mówi Beata Esden-Tempska ze stowarzyszenia.
Wraz z grupą kilku osób przygotowała, jak mówi „program ubogacenia festynu". Zaliczał się do niego m.in. konkurs rzutu budyniem do tarczy z wizerunkiem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ostatecznie konkursu nie było, ale pojawiły się transparenty z hasłami „Odwołać Adamowicza" i „Lokale w Jelitkowie sprzedać mieszkańcom".
- Uprzednio poinformowaliśmy lojalnie organizatorów o naszym planie oraz że chodzi nam tylko o zasygnalizowanie problemów Jelitkowa. Staliśmy tak w kilka osób, za barierkami, pokojowo, nikomu nie wadząc, nie zachowywaliśmy się agresywnie, nie rzucaliśmy „koktajlami Mołotowa". Rozdawaliśmy tylko uczestnikom festynu miejscową walutę republiki budyniowej: banknoty 1000-złotowe z wizerunkiem prezydenta - opowiada Esden-Tempska.
Organizatorom festynu, czyli osiedlowym radnym to się jednak nie spodobało, więc wezwano Straż Miejską.
Czytaj także: Zobacz zdjęcia z festynu w Jelitkowie
- Panie organizatorki zawiadomiły Straż Miejską. Powiedziały, że zachowujemy się agresywnie i stanowimy zagrożenie dla dzieci obecnych na festynie. Straż Miejska przybyła w liczbie czterech osiłków na naszą kilkuosobową grupkę i zarzucili nam nielegalne zgromadzenie, ale do tego trzeba 15 osób więc ten zarzut nie przeszedł. Drugim chwytem było wylegitymowanie i zarzut wulgarnych i gorszących treści na naszych transparentach, które „przecież dzieci czytają" - mówi Esden-Tempska. - Dzięki nam dzieci miały darmową, praktyczną lekcję wychowania obywatelskiego, a organizatorki festynu na pewno plusy u władzy za donosicielstwo - dodaje i podkreśla, że mimo to pikieta spotkała się z pozytywną reakcją mieszkańców dzielnicy.
Co na to wszystko organizatorzy festynu? Zapewniają, że nikogo z niego nie wyganiały.
- Chodziło nam tylko o to, że mieszanie polityki do kultury jest niestosowne, podobne było zdanie mieszkańców - mówi Jadwiga Możdżer, organizatorka festynu i radna Jelitkowa. - Jestem pozytywnie nastawiona do ludzi i jeśli stowarzyszenie chciało coś zamanifestować, mogło do nas podejść i to z nami uzgodnić, w sytuacji gdy tego nie zrobiono, nie wydaje mi się, żeby reakcja o wezwaniu straży była czymś dziwnym.
Możdżer zapewnia, że sprawę załatwiono polubownie i nie doszło do żadnych incydentów z udziałem protestujących.
- Robienie wokół tego szumu jest nierozważne, bo na pewno nie przynosi to chluby stowarzyszeniu - uważa Możdżer.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?