Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk Szadółki. Prezes ZUT chce, by została powołana Rada Interesariuszy Szadółek

Ewelina Oleksy
Tomasz Bołt/Archiwum
Powstanie Rady Interesariuszy, która będzie miała podjąć decyzję czy i na co konkretnie wydać miliony złotych, by pozbyć się problemu fetoru unoszącego się znad Szadółek, zapowiedział w środę Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego.

Pomysł został ogłoszony podczas debaty, którą zwołano, by opowiedzieć mieszkańcom o tym, co dotychczas zrobiono, żeby ograniczyć uciążliwość ZUT i poinformować ich o planach inwestycyjnych składowiska na przyszłość.

Czytaj również: Kowale: Spotkanie mieszkańców w sprawie spalarni w Gdańsku Szadółkach [ZDJĘCIA]

- Jesteśmy świadomi mankamentów, chcę jednak podkreślić, że przykry zapach w żadnym wypadku nie jest szkodliwy dla zdrowia mieszkańców. A my jesteśmy gotowi podjąć kroki inwestycyjne i modernizacyjne, aby uciążliwość zakładu zminimalizować- mówił prezes ZUT Wojciech Głuszczak- Przeanalizowaliśmy kilka dostępnych rozwiązań, które pomogły by zredukować przykre zapachy, ale to poważna decyzja, która będzie miała przełożenie na cenę odpadów na bramie, a więc docelowo zapłacą za nią mieszkańcy. Dlatego proponuję powołać Radę Interesariuszy, gdzie wspólnie z ekspertami, ekologami i mieszkańcami podejmiemy decyzję co dalej, na który wariant się zdecydować.

Ze wstępnych szacunków magistratu wynika, że inwestycja o której mowa, mogłaby kosztować budżet miasta nawet 70 mln zł. Zanim jednak zapadnie, jakakolwiek decyzja, na początku stycznia powołana zostanie wspomniana Rada Interesariuszy Szadółek. Już w marcu mogłaby ona przedstawić swoje propozycje dotyczące poprawy sytuacji w ZUT.

**Zobacz też:

Prezydent Adamowicz zwiedzał Szadółki, ale smrodu nie czuł

**

- Wierzę, że jest w tym temacie wola współpracy wśród naszych sąsiadów. Zakończyła się modernizacja ZUT, założone cele zostały osiągnięte- zwiększony został odzysk odpadów i biogazów,a zmniejszona ilość składowanych odpadów, ale problem pozostał, bo czuć nas niestety coraz bardziej i trzeba to jakoś rozwiązać- mówił Głuszczak i tłumaczył, że w tym celu rozpatrywanych jest kilka wariantów. - Nie chcemy sami decydować, jakakolwiek inwestycja kosztuje, a za to w ostateczności zapłacą gdańszczanie. Wybrany wariant powinien też zostać poddany konsultacjom społecznym, nie dopuszczam myśli, że jakiekolwiek działania w Szadółkach miałyby się odbyć bez nich- zaznaczał.

Wśród gości debaty, poza mieszkańcami Szadółek i członkami Stowarzyszenia Sąsiadów ZUT, byli przedstawiciele władz miasta- wiceprezydenci, radni oraz eksperci - naukowcy oraz ekolodzy. Spotkanie zorganizowano pod hasłem „rozmawiajmy, działajmy, decydujmy”. Zebranym został puszczony film, w którym przekonywano, że ZUT jest nowoczesny i cały czas modernizowany.

Jarosław Paczos, szef Stowarzyszenia Sąsiadów ZUT ubolewał, że mimo tej modernizacji, smród z Szadółek nadal zatruwa życie nie tylko okolicznym mieszkańcom.
- Głównym źródłem smrodu są stara i nowa hałda oraz kompostownia. Wszystkie powodujące dyskomfort zapachowy są niestety związane z modernizacją w ostatnich latach - wskazywał Paczos. Podkreślał też, że mimo iż w ustawie nie ma norm odorowych, przyjęło się, że zakładów takich jak Szadółki nie powinno być czuć dalej, niż w odległości pół kilometra. - U nas tej granicy nie ma. Największy problem ze smrodem jest w odległości 2-3 km od zakładu, tam jest prawdziwy dramat zapachowy! - mówił Paczos. - W dobrze zabezpieczonych składowiskach odpadów można wychwycić i spalić 95 proc. gazu składowanego w kwaterze, w tych słabiej zabezpieczonych wychwyt tego gazu jest na poziomie 50 proc, niestety w Szadółkach przynajmniej do listopada mieliśmy do czynienia z 50 proc. wydajnością, czyli z nieszczelną hałdą - podkreślał. Dodał jednak, że z optymizmem patrzy w przyszłość.

Czytaj także: Smród z Szadółek miał zniknąć. Usuwanie awarii trwało aż rok

Maciej Lisicki, wiceprezydent ds. polityki komunalnej stwierdził, że smród z Szadółek to nasz wspólny problem i wymaga on wspólnych działań. -Sami sobie gotujemy ten los, bo codziennie produkujemy odpady, które trafiają na Szadółki. Nie ma żadnej innej lokalizacji, gdzie można by było prowadzić taką działalność. Konia z rzędem temu, kto znajdzie gminę, która powie, że chce przejąć nasze odpady - powiedział Lisicki.

Ripostował mu Jarosław Paczos:
- Wśród naszych postulatów nie ma przeniesienia zakładu w Bory Tucholskie, jest tylko stworzenie strefy do 500 metrów, poza którą nie będzie śmierdziało.

Przeczytaj więcej na temat ZUT w Gdańsku Szadółkach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto