- Kontrolerzy zapoznają się z dokumentacją i zaopiniują, czy pacjentka nie powinna jednak znaleźć się w szpitalu - mówi dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki.
To reakcja na wtorkowy artykuł w Dzienniku Bałtyckim - "Szpital nie dla pani Franciszki"
Przed tygodniem mieszkanka Gdańska opuściła szpital na Zaspie, gdzie przez ponad trzy miesiące przechodziła intensywne leczenie. Została wypisana z ogromnymi odleżynami, niewydolnością narządową i posocznicą. Trafiła do domu opieki. Ma tam wprawdzie opiekę pielęgnacyjną, ale zdaniem 80-letniego męża kobiety, pana Tadeusza, i lekarzy ze Złotej Jesieni - jej stan jest zbyt ciężki, by można było zapewnić jej bezpieczeństwo. Lekarze obawiają się także, że występująca u pacjentki sepsa może stanowić zagrożenie dla pensjonariuszy. We wtorek wieczorem zadecydowali o przewiezieniu chorej z powrotem na SOR na Zaspę, ale tam lekarz uznał, iż kobieta nie gorączkuje, i po nałożeniu opatrunków odesłał ją do domu.
- W tej sytuacji wysłaliśmy do lekarza wojewódzkiego faks z prośbą o możliwość leczenia chorej w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, gdzie pani Franciszka będzie miała całodobową opiekę lekarską - mówi Wiesława Olsza, dyrektor Złotej Jesieni. - To jedyna szansa, by zapewnić jej bezpieczeństwo.
Dr Jerzy Karpiński deklaruje, że w razie opinii kontrolerów potwierdzającej diagnozę lekarzy ze Złotej Jesieni wojewoda pomorski wystąpi bezpośrednio o interwencję do marszałka pomorskiego, by znalazł on dla pani Franciszki miejsce w odpowiedniej placówce. Prawdopodobnie będzie to ZOL przy Szpitalu Zakaźnym.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?