Piotr Borawski, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Gospodarczej i Morskiej w Radzie Miasta Gdańska, potwierdza, że specjalnej sesji w sprawie śmieci w grudniu na pewno nie będzie.
- To prawda, że poczekamy z decyzją na nowelizację ustawy i zajmiemy się sprawą prawdopodobnie dopiero 31 stycznia. Prawdą jest także, że rozważamy zmianę metody z ryczałtu na powierzchniową, ale żadna wiążąca decyzja nie zapadła - zaznacza Borawski i dodaje: -Żadna z metod nie jest dobra.
Tak jak na ryczałcie tracili samotni, tak na metodzie powierzchniowej stracą wszyscy, którzy mieszkają w dużych mieszkaniach.
- Cały czas pozostaje też nierozwiązane, co zrobić w sprawie segregowania śmieci - wskazuje Borawski.
Dylematów dotyczących podatku śmieciowego przybywa, a czasu by je rozwiązać jest coraz mniej. Gdańsk zdecydowany był już na przyjęcie ryczałtu, czyli opłaty jednakowej dla każdego gospodarstwa domowego (38 zł miesięcznie za śmieci posegregowane, dwa razy więcej za mieszane). Ale ten plan do góry nogami wywróciła krytyka premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że to metoda oderwana od rzeczywistości, a samorządowcy, którzy się na nią zdecydują, pokażą, że liczy się dla nich budżet miasta, a nie mieszkańcy.
Teraz miasto powraca więc do punktu wyjścia i pracuje nad uchwałą w sprawie metody powierzchniowej, uzależnionej od metrażu mieszkania. To ją na początku wiceprezydent Maciej Lisicki wskazywał, jako "najlepszą". Choć oficjalnie w tej sprawie miejscy urzędnicy milczą, wiadomo już, że jeśli metoda powierzchniowa przejdzie, stawka wyniesie 66 groszy za m kw. Tyle naliczane by było do powierzchni 110 m kw. Za każdy kolejny metr albo wcale, albo symbolicznie.
Czytaj więcej na ten temat na dziennikbaltycki.pl!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?