Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk:"Weekend za pół ceny" przygniótł restauratorów. Akcję może i powtórzą, ale już inaczej

Ewelina Oleksy
W czasie "Weekendu za pół ceny"  o wolnym stoliku w restauracji można było pomarzyć.
W czasie "Weekendu za pół ceny" o wolnym stoliku w restauracji można było pomarzyć. fot. Grzegorz Mehring
Kolejny tani weekend? Jeśli tak, to bez chaosu i alkoholu za pół ceny.

Restauratorzy chcieli ożywienia Głównego Miasta w Gdańsku i nawet ożywili je na dwa weekendowe dni, ale kolejnego takiego samego "Weekendu za pół ceny" już nie chcą. Jeśli akcja we wrześniu zostanie powtórzona, to na zmienionych zasadach i z lepszym przygotowaniem.

Gdańscy gastronomicy i hotelarze podsumowali wczoraj "Weekend za pół ceny", który dwa tygodnie temu do centrum miasta ściągnął tłumy. 24 i 25 kwietnia blisko 80 restauracji, hoteli i pubów gościło klientów za półdarmo. Bilety o 50 proc. taniej niż zwykle sprzedawały też zoo oraz muzea. Mieszkańcy i turyści byli zachwyceni, ale restauratorom zrzedła mina, bo.... zainteresowanie ich przerosło.

- Razem wkroczyliśmy w rzekę, która nas porwała. Nie każdy wiedział, w co wchodzi - przyznaje Jan Orchowski, właściciel baru Pod Rybą i współorganizator akcji. - Było kilka lokali, które się nie wywiązały z umowy, a wszyscy mocno za to oberwaliśmy i poczuliśmy się oszukani.

Urzędnicy wymieniają trzy miejsca, na które dotarło do nich najwięcej skarg. To Cafe Ferber, Latający Holender i Brovarnia. Potwierdzają to klienci. - Byłam stałą klientką Brovarni do czasu akcji za pół ceny. Wiem, jak wyglądają tam normalnie porcje. Nie sprostali wyzwaniu, podawali drożej, mniej i w dodatku mało smacznie - mówi Monika Król, mieszkanka Gdańska.

- Ci, którzy zawiedli, nie wytrzymali ciśnienia - stwierdził Piotr Dzik, właściciel Pierogarni, ale jednak sam też nie szczędził gorzkich słów klientom. - Ludzie byli okropni, wulgarni, nie słuchali tłumaczeń. To wszystko było na wariackich papierach - uznał Dzik.

Poparł go Roman Wąsowski, właściciel m.in. pizzerii Napoli.

- Nie usłyszałem żadnej pozytywnej recenzji, za to straciłem dużo stałych klientów, bo nie mogli zarezerwować stolika. Cztery osoby pobiły się o miejsce. Panował totalny chaos - ubolewał Wąsowski.

Maciej Lisicki - wiceprezydent Gdańska, który zaproponował zorganizowanie "Weekendu za pół ceny" - tłumaczy, że nie da się uniknąć wpadek przy takich przedsięwzięciach.

- W Poznaniu w takiej samej akcji wzięła udział śmieszna liczba lokali, u nas skala i rozmach imprezy były dużo większe. Organizowaliśmy to po raz pierwszy i błyskawicznie. Błędy musiały być - wyjaśniał Lisicki. - Marzy mi się kolejna edycja jesienią. Jest czas, by mankamenty dopracować - przekonywał zebranych restauratorów.

Ci jednak na powtórkę z rozrywki się nie zgadzają. - Jesteśmy zainteresowani, ale tylko jeśli zmienią się zasady - stwierdziło zgodnie kilkanaście osób.
Propozycji na nową formę "Weekendu za pół ceny" przedsiębiorcy mają kilka. Wśród nich jest taka, by za 50 proc. lokale sprzedawały tylko kilka wybranych pozycji z menu, a nie wszystko, tak jak to było ostatnio. - Wyrabialibyśmy specjalnie z tej okazji kartę dań i zamieszczali te informacje dużo wcześniej na stronie internetowej. Wtedy każdy miałby jasność i skończyłoby się kombinowanie - twierdzi Orchowski.

Inny plan jest taki, by udzielać rabatów na wszystko, ale mniejszych niż 50 proc. ceny. W obu przypadkach zakłada się koniec z wcześniejszymi rezerwacjami.

- Wprowadźmy system czeski. Tam do częściowo zajętego stolika dosadza się ludzi i nikomu to nie przeszkadza - proponował Lisicki.

Decyzje zapadły też w przypadku alkoholu. Zarówno władze miasta, jak i przedsiębiorcy nie godzą się na obejmowanie go promocją. Co poza tym? Regulamin z zasadami, który każdy z uczestników akcji musiałby podpisać.

- Zróbmy selekcję lokali i wykluczmy te, które w kwietniu oszukiwały. Niech nie psują opinii ciężko i uczciwie pracującym - mówił Paweł Dobrowolski z jadalni Pod Zielonym Smokiem. - Drzwi i kuchnie w tych dniach miejmy otwarte do oporu. Ciągle narzekamy, że nie ma ludzi, a zamykając wcześniej, jak już się pojawią, sami sobie strzelamy gola.

Miasto chce, by do akcji przyłączyło się też więcej podmiotów.
- Chociaż akurat do zoo musieliśmy dopłacać. Dyrektor z cięcia cen zadowolony nie był, bo zamiast zarobić, stracił - przyznaje Lisicki.

Mimo wielu narzekań restauratorzy pytani o to, czy akcja okazała się sukcesem, nie mieli wątpliwości i chórem odpowiedzieli "tak!". Dowód?
- Odnotowaliśmy 3-5 razy większe obroty w stosunku do najlepszego dnia, jaki normalnie się zdarza - zdradził Orchowski.

Do końca maja wszyscy przedsiębiorcy zainteresowani akcją mają czas, by przesyłać swoje propozycje na adres Biura Prezydenta ds. Promocji Miasta [email protected] Wtedy odbędzie się kolejne spotkanie. Uzgodniony wstępnie termin kolejnej odsłony imprezy to jeden z dwóch ostatnich weekendów września.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdańsk:"Weekend za pół ceny" przygniótł restauratorów. Akcję może i powtórzą, ale już inaczej - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto