Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańskie rocznice: dziedzictwo gdańskiego burmistrza cz. III

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Trzecia część opowieści o burmistrzu Johannie Speimanie, jego specyficznym stosunku do teściowej oraz zaskakujących problemach z samooceną.

W poprzednich częściach zajmowaliśmy się głównie domem burmistrza, powszechnie nazywanym "złotą kamieniczką". Do pewnego elementu jej przebogatego wystroju jeszcze wrócimy, ale zanim to uczynimy, wypada zająć się stosunkiem burmistrza do... teściowej.

Zięć - teściom.

Teściową Speimana była pani Juditha Bahr. Pani Judyta była żoną Simona Bahra, którego osiągnięcia na polu awansu społecznego szczegółowo opisano na jego, wspólnym z żoną nagrobku - jednym z najciekawszych obiektów tego typu w całej naszej okolicy. Tym właśnie nagrobkiem zająć się trzeba, by wyjaśnić to, co prowokacyjnie i żartobliwie nazywam "specyficznym stosunkiem do teściowej".

Nagrobek Simona i Judithy Bahr jest dziełem absolutnie niezwykłym, jak na warunki gdańskie. Granice akceptacji pośmiertnej ekstrawagancji gdańskich mieszczan obejmowały płytę nagrobną (niejednokrotnie bogato zdobioną) i ścienne epitafium, na który można było nieco popuścić wodze przepychowi i próżności. To jednak było wszystko, co akceptowano w purytańskim, oficjalnie stroniącym od zbytku luterańskim społeczeństwie gdańskim okresu "złotego wieku".

Magnacki nagrobek

Tym ograniczeniom rzucił wyzwanie bohater niniejszego cyklu. Dla swoich teściów wymyślił pomnik pośmiertny, jakiego nikt jeszcze w Gdańsku nie miał, jaki nigdy dotąd nikomu do głowy nawet nie przyszedł. Postanowił ufundować dla nich nagrobek, którego nie powstydziłby się polski magnat, bądź zachodnioeuropejski arystokrata. I tu zaczęły się problemy.

Podobnie jak obecnie, władze kościelne miały wówczas głos decydujący w sprawach inwestycji prywatnych realizowanych na terenie kościelnym. W przypadku Kościoła Mariackiego, aby umieścić w nim pośmiertny pomnik, trzeba było uzyskać zgodę zarządców kościoła, czyli przedstawicieli gminy odpowiedzialnych za całokształt kościelnych spraw, z nadzorem nad pracą duchowieństwa włącznie. Pomysł burmistrza Speimana nie spotkał się, jak łatwo się domyślać, z entuzjazmem wśród pobożnych "ojców kościoła". Uznano go za rozrzutny, pyszny i niemożliwy do pogodzenia z surową, luterańską obyczajowością.

Speiman nie dał oczywiście za wygraną. Był w końcu u szczytu potęgi i bogactwa. Konflikt o prawo do ustawienia nagrobka w Kościele Mariackim, oprócz jego niesłychanej wręcz wystawności, spotęgowany został podobno przez dodatkowy pomysł Speimana, aby ustawić go pośrodku kościoła, w miejscu, gdzie transept krzyżuje się z nawą główną. To już była gruba przesada. Wprawdzie nikt nie chciał zadrzeć z potężnym burmistrzem, ale wszystko musiało mieć swoje granice. Te granice wyznaczono wyraźnie - nagrobek teściów Speimana mógł stanąć w kościele, ale nie pośrodku, a w północnym ramieniu transeptu, tuż przy Brame Groblowej.

Stoi tam do dziś. Daje nam możliwość przyjrzenia się efektom pracy najbardziej renomowanej firmy artystycznej początku XVII w. w dziedzinie rzeźby - warsztatu Abrahama van den Blocke. Wspaniały nagrobek robi niezwykłe wrażenie, głównie swoimi rozmiarami, bowiem przyozdobiony został z charakterystycznym dla manieryzmu umiarem. Wzrok przyciągają postaci obojga małżonków Bahr, ukazanych w postawie skupionej modlitwy. Stroje, które mają na sobie nie powinny nas zmylić. Nie są to ubiory gdańskich mieszczan. Są to stroje polskiej szlachty. Bahrowi bowiem, zasłużywszy się wielce polskim królom (głównie na polu usług finansowych) otrzymali nobilitację i adoptowani zostali do polskiej rodziny Dębińskich, otrzymując herb Rawicz. Ten właśnie herb ukazany został pomiędzy małżonkami. Co ciekawe jest to herb, którym posługiwał się znany powszechnie bohater jednej z najpoczytniejszych niegdyś polskich powieści, pan Andrzej Kmicic.

Teściowa na 102

Sporą część cokołu pomnika zajmuje tablica, na której złotymi literami szczegółowo opisano pozycję, zasługi dla Korony, fakt nobilitacji i adopcji do herbu oraz koligacje Bahrów z najbardziej szanowanymi rodami gdańskimi.

Czas na konkluzję - łatwo sobie wyobrazić ile kosztować musiał ekstrawagancki pomysł Speimana. Skoro postanowił w ten sposób uhonorować teściów, a więc i TEŚCIOWĄ, można przypuszczać, że żywił do niej bardzo pozytywne uczucia z szacunkiem na czele, co, jak wiadomo nie jest powszechną cnotą zięciów. Inna rzecz, że kiedy teściowa już odeszła w zaświaty...

A samoocena Speimana?

Musimy wrócić na moment do domu przy Długim Targu. W samym środku fasady, tuż pod herbami Speimana i Bahrów, umieszczony został napis, mający charakter wizytówki. Napisano tam po łacinie, że w domu tym zamieszkuje "Johann Speiman v. der. Speie, szlachcic". Jako żywo przypomina to popularne w pewnych kręgach napisy na całkiem współczesnych nam nagrobkach, na których nazwisko zmarłego poprzedzone jest np. wyrazami "mgr inż."

Tak właśnie Speiman, na swoim wspaniałym domu obwieścił wszystkim swoje świeże szlachectwo. Nie jestem wprawdzie psychologiem, ale mam wrażenie, że w ten sposób zachowuje się ktoś, kto bardzo potrzebuje społecznej akceptacji i uznania, domaga się jej wręcz, ostentacyjnie objawiając osiągnięcia (zwłaszcza formalne i tytularne) swoje i swoich krewnych. A to zdaje się świadczyć o dość niskiej samoocenie, która u osoby tak bogatej, tak wykształconej i zajmującej taką pozycję, jaką Johann Speiman zajmował w gdańskim społeczeństwie, jest co najmniej dziwna.

Zobacz też:

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto