Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańskie rocznice: Przełom Wisły

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
170 lat temu mieszkańcy Gdańska byli świadkami wydarzenia, które na pierwszy rzut oka wydawało się katastrofą, a okazało się być błogosławieństwem dla miasta i jego portu.

Historyczny Gdańsk, chociaż wbrew rozpowszechnionemu w głębi lądu mitowi, wcale nie leży nad Wisłą, swoją pozycję, bogactwo i możliwości rozwoju czerpał przez wieki właśnie z sąsiedztwa z tą wielką rzeką. Wisła, obejmująca swoim dorzeczem obszar prawie dwustu tysięcy kilometrów kwadratowych, była od najdawniejszych czasów szlakiem komunikacyjnym o znaczeniu znacznie większym, niż może mieć słynna autostrada A1, kiedy w końcu szczęśliwie powstanie.

Kapryśna królowa

To właśnie Wisłą przypływały do gdańskiego portu miliony ton płodów owego ogromnego dorzecza, które dostarczano bądź w stanie zupełnie surowym, lub wstępnie przetworzonym. Gdańscy kupcy, wykorzystując sprytnie tradycyjny bałagan w polskiej administracji państwowej, wmówili wszystkim wokoło, że, zgodnie z królewskim przywilejem, mają monopol na pośrednictwo między producentami dostarczającymi towary Wisłą, a ich zamorskimi odbiorcami, przypływającymi do Gdańska na setkach statków.

Wisła jednak, oprócz zbawiennego wpływu na gdańską gospodarkę, niosła ze sobą liczne niebezpieczeństwa i to zarówno w przenośni jak i dosłownie. Groziła mianowicie katastrofalnymi w skutkach powodziami, mimo bowiem dość pilnie przestrzeganych zasad ochrony przeciwpowodziowej, zdarzało się (i to całkiem często), że fala powodziowa była wyższa od wałów, którymi ograniczano samowolę królowej polskich rzek. Wtedy Gdańsk i jego liczne posiadłości położone w bezpośrednim sąsiedztwie nurtu rzeki, i te dalsze, ale znajdujące się na terenach o bardzo małej wysokości ponad poziomem morza, doznawały zniszczeń, które niejednokrotnie latami trzeba było potem odbudowywać. Dla samego portu bardzo niebezpieczne było zamulanie torów wodnych. To właśnie zjawisko zniszczyło szansę na rozwój pełnomorskiego portu w Elblągu. Gdańskie tory wodne trzeba było nieustannie pogłębiać, a i tak większe statki rozładowywane były już na redzie, bo z ładunkiem miały zbyt duże zanurzenie jak na warunki portu na Motławie.

W pewnym stopniu problemy rozwiązała inwestycja przeprowadzona przez pruskiego króla pomiędzy zajęciem terenów wokół Gdańska, a aneksją miasta pod koniec XVIII w. W naturalnym, częściowo pogłębionym i odciętym od Wisły śluzą kanale pomiędzy stałym lądem a ówczesną wyspą Westerplatte urządzono wtedy nowy port, nazywając go Neufahrwasser, co po II wojnie światowej słusznie, acz nie dosłownie, przetłumaczono na Nowy Port. Port stary, ten na Motławie i ten nowy w Nowym Porcie scalono w jeden po tym, jak Gdańsk uległ w końcu zaborczym planom pruskiego króla.

Szczęście w nieszczęściu

Problemy związane z kapryśną działalnością Wisły rozwiązały się pewnej nocy same. Było to 31 stycznia 1840 roku. Wisłą ku morzu spływała kra, a było jej więcej niż zwykle. Ta właśnie kra zablokowała nurt rzeki na wysokości wsi Neufähr. Spiętrzone wody gromadziły się za zatorem do momentu, aż przelały się przez wydmy prosto do morza. W ten sposób powstało nowe i do tego trwałe ujście Wisły, ponieważ wody było tak dużo, że przelewała do morza przez sześć dni, porywając przy tym siedem domów. Co ciekawe nikt przy tym nie zginął, chociaż straty materialne były spore. Wieś Neufähr rozdzielona została na dwie części. Tak powstały dwie wsie, które dzisiaj nazywają się Górkami Zachodnimi i Wschodnimi. Nowe ujście, które w ciągu sześciu dni osiągnęło szerokość dwustu metrów, nazwano "Przełomem". W polskich źródłach przyjęła się znacznie później nazwa "Wisła Śmiała", wymyślona podobno przez poetę Wincentego Pola.

Co to zmieniło? Bardzo wiele. Dawny nurt za nowym ujściem odcięty został od niego śluzą, przez co woda przestała w nim płynąć. Dzięki temu nie był już zamulany, a Gdańskowi przestały grozić regularne powodzie. Na nowym kanale, nazwanym Wisłą Martwą (Tote Weichsel) urządzono duży akwen portowy, bez prądu rzecznego, nie ulegający spłycaniu przez nanosy rzeczne, doskonały do przechowywania tysięcy pni drzewa i jako port pozwalający zimować rzecznym jednostkom. W ten ukształtował się port gdański, który z niewielkimi modyfikacjami istnieje do dziś. A to wszystko dzięki szczęśliwemu miejscu, jakie Wisła wybrała sobie na nowe ujście i katastrofie naturalnej, z której wynikły prawie wyłącznie korzyści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto