Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańszczanie zyskali w sobotę nowy punkt widokowy! Otrzymał imię Totwenek

Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Nowy widok otwiera szeroką panoramę w kierunku Suchanina, Moreny i Doliny Królewskiej

W ramach projektu „Spojrzenie na Gdańsk” gdańszczanie zyskali w sobotę nowy,18 punkt widokowy. Tym razem miasto będziemy mogli oglądać z Pogańskiej Góry. To charakterystyczne wzniesienie o wysokości 61 m n.p.m. znajdujące się na granicy Górnego Wrzeszcza, Suchanina oraz Aniołków. Zachodnie zbocze Pogańskiej Góry wznosi się nad Królewską Doliną, a u stóp wzniesienia przebiegają ulice Sobieskiego oraz Smoluchowskiego.

- Pogańska Góra to jedno z bardziej tajemniczych miejsc na mapie Gdańska. To tu w 1919 i 1920 odkryto pochodzące z VI wieku groby skrzyniowe. Ich obecność oraz pozostawione na szczycie głazy wskazują, że wzniesienie mogło być ośrodkiem pogańskiego kultu. Niewykluczone również, że Pogańska Góra była miejscem, gdzie znajdowała się dawna osada rycerska Rutki. Dowodem na to może być charakterystyczny kształt wzniesienia, przypominający grodzisko - mówi twórca projektu Witold Paweł Burkiewicz.
Widok otrzymał imię „Totwenek” na cześć Olgi Totwen oraz jej córek Ewy Totwen-Kilarskiej i Ireny Totwen-Nowakowskiej. To założycielki sceny marionetek - Wileńskiego Teatru Łątek, które w 1947 roku przybyły do Gdańska, gdzie kontynuowały działalność teatralną, dając początek funkcjonującemu do dziś teatrowi Miniatura.

Nawiązań do marionetek nie zabrakło podczas pełnego światła i muzyki widowiska, które mimo późnej pory obejrzała licznie zgromadzona publiczność, także dziecięca. Wystąpili aktor Adam Gromadzki, poeta i performer Władek Zaporowski oraz solistki i muzycy teatrów operowych: Magdalena Chmielecka - sopran, Katarzyna Syguła - sopran, Barbara Lewicka - sopran, Magdalena Burkiewicz - flet, Daniel Rudowski - fortepian.

Tak o historii Wileńskiego Teatru Łątek opowiada w książce „Gdańsk śladami znanych ludzi” Małgorzata Abramowicz z Działu Teatralnego MNG:

To kawałek historii powojennego Gdańska. W latach 30. XX w. Totwenki zaczęły studiować konstrukcję marionetki, filozofię teatru marionetkowego, zgłębiać tajniki teatralnej sceny, uczyć się trudnej sztuki poruszania lalką zawieszoną na nitkach. Do wszystkiego trzeba było dojść samemu: podręczników do nauki lalkarstwa nie było, twórcy, którzy uprawiali tę dziedzinę sztuki niechętnie dzielili się swoją wiedzą, trudno się im dziwić, bo były to sekrety ich warsztatu. Teatru uczyła się Olga od swego brata, słynnego malarza i scenografa Mścisława Dobużyńskiego. On odkrywał przed nią tajemnice sceny, gdy pomagała mu przy realizacjach scenograficznych. Pokazał jej jeden z najważniejszych przedwojennych teatrów marionetkowych, modernistyczny Teatr Sozonowych z Petersburga. Pierwszy spektakl Teatru Łątek odbył się w Wilnie, w 1941 roku. Totwenki wystawiły tu „Nową szatę króla" według Andersena. Wojnę przetrwały w niewielkiej podwileńskiej leśniczówce. Głównym ich celem było przeżyć, przeżyć, by robić teatr. W czasie wojny Irena Totwen napisała bajkę. To ten tekst był ich premierowym spektaklem na ziemiach polskich, gdzie zdecydowały się, jak wielu, przyjechać w 1945 roku, opuszczając rodzinne Wilno. W bagażu repatriacyjnym przywiozły swój teatr. Pociąg dotarł do Białegostoku. W punkcie repatriacyjnym pozwolono im rozstawić scenkę. Praca była dla nich ucieczką od smrodu, głodu, szczurów, powojennej niepewności. Próby bajki pozwalały zachować równowagę ducha, ocalić marzenia o normalnym świecie. Publiczność, głównie tacy jak one przesiedleńcy z Wilna, zobaczyła napisaną w czasie wojny przez Irenę bajkę - "O gwiazdce z nieba". Dołączają do nich aktorzy, którzy akurat znaleźli się w mieście: Jerzy Duszyński, Igor Śmiałowski oraz… Hanka Bielicka, która podjęła się reżyserii spektaklu. Podkładali głos marionetkom. Wkrótce Totwenki ruszyły do Łodzi, która, w przeciwieństwie do Warszawy ocalała z pożogi wojennej. Zjeżdżali tam artyści powracający ze świata do Polski. Łódzkie środowisko lalkarzy przyjęło Wileński Teatr Łątek (taką nazwę przyjęły po przyjeździe do Polski) dość wrogo. Ale ich twórczości bronił wielki admirator marionetek, znawca teatrów lalkowych, autor jedynej przedwojennej książki o ich historii, świetny fraszkopisarz Jan Sztaudynger. Jego fraszka z 1963 roku: „Wileński Teatr Łątek/W Gdańsku miał koniec, a w Wilnie początek/Trzeba by go wskrzesić jeszcze/W Gdańsku – Wrzeszczu – słuchajcie!/ Ja wrzeszczę…”. Sympatia Sztaudyngera na nic się wtedy nie zdała. Atmosfera w Łodzi staje się nieprzyjemna, Jan Żejmo, zajmujący się w zespole sprawami organizacyjnymi, decyduje, by pojechać do Gdańska, w tym czasie, a mówimy o roku 1947, nie było tu teatru dla dzieci. Ich przyjazd otworzył dyskusję, o konieczności takiej sceny. Totwenki w Gdańsku dostają niewielkie mieszkanie na strychu i prowizoryczną salkę na piętrze dzisiejszej opery. W 1949 roku scenę przeniesiono do budynku, gdzie dziś mieści się Teatr Miniatura. Od początku pobytu w Gdańsku Olga Dobużyńska-Totwenowa szkoli adeptów sztuki lalkarskiej. To dla niej rodzaj misji. Prawdziwy lalkarz nie tylko porusza lalką, nie tylko podkłada jej głos, ale robi w teatrze wszystko: uczestniczy w powstawaniu marionetki, oświetla ją, uczestniczy w tworzeniu spektaklu, współtworzy sceny, wymyśla sposoby rozwiązania różnych problemów artystycznych i technicznych. Poruszanie marionetką na niciach to niezwykła sztuka. Animator porusza lalką, zawieszoną czasem na ponad dwudziestu niciach, z pomostu ustawionego kilka metrów nad sceną. Marionetka może poruszać rękami i nogami, dobrze skonstruowane drewniane stawy pozwalają na swobodne ruchy, może zamykać i otwierać oczy i usta, poruszać głową. Ale każdy fałsz, nieudolny ruch może spowodować splątanie nici, a nie rozplącze się ich tak, by publiczność się nie zorientowała. W 1949 roku ówczesny minister kultury zażądał, by z nazwy teatru usunąć przymiotnik "wileński", w roku 1950 scenę upaństwowiono, co dawało stabilność finansową, ale sprawiło też utratę kontroli nad przyjmowanymi do pracy. W efekcie w roku 1952 już nikogo z założycieli zespołu Łątek w teatrze nie było. Irena Totwen wyjechała studiować do Łodzi, zmuszono do odejścia Jana Żejmo (po aresztowaniu jeszcze w Wilnie przez NKWD, nie chciał więcej ryzykować, rozpoczął pracę na Politechnice). Olga Totwenowa była schorowana i zmęczona, nie chciała już walczyć, odeszła także, a Ewę Totwen wysłano do teatru w Bielsku-Białej. W 1956 roku Teatr Łątek, powraca jako Stowarzyszenie Miłośników Sztuki Marionetkowej. Siedzibę miał w gdańskim Domu Drukarza. Trzy lata później władze uznały jednak, że dwa teatry lalkowe w Trójmieście to za dużo. Teatr Łątek, wraz z zespołem, lalkami i dekoracjami, ale bez Ewy Totwen i Olgi Totwenowej został wchłonięty przez Miniaturę. Później, dzięki różnym splotom okoliczności część marionetek wróciła do ich twórczyń i dzięki temu przetrwały starannie zabezpieczone na przydomowym strychu. Pani Ewa cały czas swoją miłość do marionetek kultywowała, prowadziła warsztaty dla nauczycieli, występowała w kabarecie w Rudym Kocie, grała dla dzieci, napisała książkę o Patyczakach - lalkach wykonywanych "ze wszystkiego", tkanin, butelek, nici. Nie poddała się, dzięki niej Teatr Łątek trwał, a ona była jego wielką archiwistką...

Dziś marionetki Olgi Totwenowej i jej córek ożywają za sprawą Grażyny Totwen-Kilarskiej, której kunszt lalkarski można było podziwiać podczas otwarcia widoku.

Projekt "spojrzenie na Gdańsk" jest realizowany przez Gdański Zarząd Dróg i Zieleni od roku 2016. Nowy widok otwiera szeroką panoramę w kierunku Suchanina, Moreny i Doliny Królewskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdańszczanie zyskali w sobotę nowy punkt widokowy! Otrzymał imię Totwenek - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto