Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańszczanin wśród poszkodowanych w zamachu w Iraku

Irena Łaszyn
Wśród czterech rannych żołnierzy, którzy ucierpieli w sobotę podczas wybuchu miny-pułapki w Diwanijii, jest gdańszczanin - Ali al Saadi. Gdyby zamachowiec odpalił ten ładunek sekundę później, byłoby po nas - Ali al ...

Wśród czterech rannych żołnierzy, którzy ucierpieli w sobotę podczas wybuchu miny-pułapki w Diwanijii, jest gdańszczanin - Ali al Saadi.

Gdyby zamachowiec odpalił ten ładunek sekundę później, byłoby po nas - Ali al Saadi z Gdańska nie ma złudzeń. - Ale opatrzność nad nami czuwała, wybuch zniszczył głównie przednią część wozu. To cud, że hummer nie zapalił się i nie wyleciał w powietrze, a my razem z nim.
Ali, który urodził się w Bagdadzie, lecz od 23 lat mieszka w Gdańsku, pod koniec stycznia, już po raz trzeci, jako tłumacz jęz. arabskiego, wyruszył z polskimi żołnierzami na misję stabilizacyjno-humanitarną do Iraku. Pracuje w Military Police, czyli Żandarmerii Wojskowej. Przed południem szkoli miejscowych policjantów, po południu jest tłumaczem w szpitalu na terenie polskiej bazy w Diwanijii, do którego trafiają też iraccy cywile.
- Wiedziałam, że w sobotni ranek znowu jedzie w konwoju do Hanza - mówi Dorota Rakoczy-al Saadi, żona Alego. - Gdy więc na ekranie telewizora zobaczyłam informację o zamachu, natychmiast chwyciłam za telefon. Odchodziłam od zmysłów, bo przez dwie godziny nie mogłam się do męża dodzwonić. W końcu odezwał się. - Jestem trochę głuchy, ale cały - powiedział.
Mina, która wybuchła tuż przed nowym budynkiem gubernatora w Diwanijii, na ruchliwej drodze, niemal doszczętnie zniszczyła pierwszy z czterech samochodów, którymi jechali Polacy.
- W ostatniej chwili do niego wsiadłem, bo miałem być w trzecim - opowiada Ali. - Ale widocznie to nie był jeszcze mój czas. Wierzę w przeznaczenie, po arabsku, kismet. Oprócz paru siniaków i wewnętrznego wylewu w uchu, nie mam innych obrażeń. Podobnie moi koledzy. Nadal jednak przebywamy w szpitalu na terenie bazy, pod opieką lekarzy.
Pierwszych minut po wybuchu Ali prawie nie pamięta. Wie tylko, że barkiem i łokciem wybijał zaklinowane drzwi, a potem bezmyślnie szedł przed siebie, aż musieli go inni łapać. Cud, że któryś z zamachowców nie zaczął wtedy strzelać.
Na pytanie, czy zamierza dokończyć misję i zostać w Iraku do lipca, odpowiada twierdząco. Bo on jest tam potrzebny. Irak jest bardziej niż on poraniony, bez pomocy z zewnątrz sobie nie poradzi.
- Prawdziwi Irakijczycy nie chcą rozlewu krwi - tłumaczy Dorota. - Oni chcą spokoju, pracy, wody i prądu. Chcą normalnie żyć. Trzeba im w tym pomagać i Ali to robi. Oni więc teraz modlą się o jego zdrowie.
- Mam polskie obywatelstwo, ale jestem Irakijczykiem - przypomina Ali. - W Gdańsku jest moja żona i dzieci, ale w Bagdadzie mieszka moja matka i rodzeństwo. Nie mogę stać z boku.
Oprócz Alego al Saadi, w wyniku sobotniego zamachu poszkodowani zostali: mł. chor. sztab. Artur Stachowiak, sierż. Wojciech Wątroba i st. szer. Karol Furmaniak z Oddziału Specjalnego ŻW Gliwice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto