MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Arka zremisowała 0:0 z Legią Warszawa

Janusz Woźniak Kuba Staszkiewicz Paweł Stankiewicz
Po 23 latach ekstraklasa wróciła do Gdyni. Beniaminek - Prokom Arka - inaugurował rozgrywki sezonu 2005/06 meczem z warszawską Legią. Nic więc dziwnego, że na trybunach zasiadł komplet dwunastu tysięcy widzów.

Po 23 latach ekstraklasa wróciła do Gdyni. Beniaminek - Prokom Arka - inaugurował rozgrywki sezonu 2005/06 meczem z warszawską Legią. Nic więc dziwnego, że na trybunach zasiadł komplet dwunastu tysięcy widzów. I choć ci nie doczekali się bramek, to wychodzili ze stadionu zadowoleni. Bo remis z drużyną mającą mistrzowskie aspiracje jest dla Arki sukcesem.

Zanim jeszcze zaczął się mecz, kibice mogli podziwiać popisy motocyklistów. Wszyscy czekali jednak na piłkarzy. Widownia ożywiła się, gdy pojawił się Mirosław Dragan. Trener Arki otrzymał owację na stojąco, a jeszcze przed dotarciem na ławkę rezerwowych, dotknął ręką murawy i następnie się przeżegnał. Prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się jednak w momencie wyjścia na plac gry zawodników obu drużyn. Fani żółto-niebieskich (kibiców Legii nie było na trybunach; to efekt kary za awantury w Płocku, jeszcze z poprzedniego sezonu; red.) głośnymi okrzykami zagrzewali do boju swoich ulubieńców.

Wśród widzów nie brakowało VIP-ów. Stadion w Gdyni odwiedzili m.in. Antoni Piechniczek, Andrzej Strejlau, Janusz Wójcik. Był również szef firmy Prokom Software Ryszard Krauze, który na trybuny wszedł w towarzystwie prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka. Blisko nich siedzieli również prezydent Sopotu, Jacek Karnowski oraz rektor Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, profesor Wojciech Przybylski.
Później był czas na prezenty. Od PZPN Arka otrzymała pamiątkową paterę z okazji awansu do ekstraklasy. Z kolei zawodnicy żółto-niebieskich dostali po kuchence mikrofalowej od jednego ze sponsorów. Wylewnie przywitano również Grzegorza Nicińskiego. Wychowanka Arki, który po 10 latach wrócił do macierzystego klubu. ?Nitek, witamy w domu? - brzmiał napis na jednym z licznych transparentów.
Zanim zaczął się mecz, minutą ciszy uczczono pamięć Andrzeja Grubby oraz Łukasza Płuciennika, zmarłego tragicznie dziennikarza telewizji ?Canal +?.

Wreszcie zabrzmiał pierwszy gwizdek i niemal od razu dało się zauważyć, że gdynianie są stremowani. Legia uzyskała przewagę i raz po raz próbowała zaskoczyć Michała Chamerę uderzeniami z dystansu. Bramkarz Arki, dla którego był to debiut w ekstraklasie, spisywał się jednak bez zarzutu. Akcje Legii napędzali Sebastian Szałachowski, Bartosz Karwan i zaskakująco dobry w ofensywie Jacek Magiera. W ataku aktywny starał się być Marcin Klatt.
Od 36 minuty wydawało się, że goście mają ułatwione zadanie. Benjamin Imeh przepychał się z Wojciechem Szalą, po czym bezmyślnie kopnął rywala, kiedy piłka była już poza ich zasięgiem. Sędzia słusznie pokazał Nigeryjczykowi czerwoną kartkę.

Grając w osłabieniu, gdynianie nastawili się na destrukcję. Legia nie umiała sobie poradzić ze skomasowaną defensywą Arki.

- Łatwiej nam się grało, kiedy Arka miała na boisku jedenastu piłkarzy. Po czerwonej kartce gospodarze myśleli o obronie wyniku. Trudno było dojść do sytuacji strzeleckiej. W polu karnym było gęsto i nie brakowało miejsca do oddania celnego strzału - mówił Piotr Włodarczyk z Legii.
Najlepsze okazje

Jednak w 42 min Klatt powinien zdobyć gola dla gości. Po podaniu Włodarczyka na pozycji spalonej był Szałachowski. Sędzia - w myśl nowych przepisów - poczekał jednak, do kogo trafi piłka. A tę przejął wybiegający z głębi pola Klatt. Znalazł się w sytuacji sam na sam z Chamerą, lecz strzelił obok słupka.

- Chyba za szybko zdecydowałem się na strzał - mówił później napastnik Legii.
W 50 min mocniej zabiły serca kibicom Arki. Grzegorz Pilch przyjął piłkę na 17 metrze. Podbił ją sobie i uderzył z półobrotu prawą nogą. Wydawało się, że padnie gol, lecz futbolówka odbiła się od poprzeczki.
- Byłem bardzo bliski zdobycia gola. Zabrakło może paru centymetrów do szczęścia - żałował straconej okazji Pilch.
Do końca meczu legioniści nieudolnie starali się sforsować defensywę gospodarzy. Nic nie dawały zmiany, przeprowadzane przez Jacka Zielińskiego. Choć gdyby w 78 min Dawid Janczyk precyzyjniej przymierzył głową, to goście wywieźliby z Gdyni trzy punkty.
- Ten remis to dla nas spore rozczarowanie - nie ukrywał prezes Legii, Piotr Zygo. - Założeniem było zwycięstwo, ale z taką grą jak dziś trudno było jednak pokusić się o coś więcej niż podział punktów. Z pewnością sprawiedliwy z przebiegu gry.
- Przed meczem z Legią, remis wzięlibyśmy w ciemno - komentował przebieg spotkania Pilch. - Mecz był bardzo ciężki, bo przecież przez blisko godzinę graliśmy w osłabieniu. Trudno było o skuteczne ataki większą liczbą zawodników.
- Spodziewałem się lepszej gry ze strony Legii - to z kolei opinia byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Andrzeja Strejlaua. - Tymczasem piłkarze gości nie radzili sobie z defensywną grą dobrze poukładaną przez Mirka Dragana. Za wcześnie jest, żeby oceniać grę Arki. To był dopiero pierwszy mecz. Zresztą taki, w którym gdynianie szybko stracili zawodnika i nie mogli grać bardziej odważnie. Ten początek jednak jest optymistyczny, a punkt zdobyty w meczu z Legią cenny.

- To był dziwny mecz - analizował spotkanie inny były selekcjoner, Janusz Wójcik. - Arka ograniczała się do gry defensywnej wykopując piłkę dalej od własnej bramki. Jedynym zagrożeniem był strzał Pilcha w poprzeczkę. Gdynianom jako beniaminkowi należą się gratulacje za zdobycie tego punktu. Legia z kolei zagrała nieporadnie, bez pomysłu i generalnie rozczarowała. Byłem zaskoczony zmianami dokonywanymi w czasie meczu, jak i sposobem rozgrywania akcji. W takiej sytuacji defensywa Arki dość łatwo rozbijała ataki rywali. W takiej formie Legia nie ma co marzyć o gładkim wygrywaniu meczów.

- Tragedii nie było - nieco tonował nastroje Włodarczyk. - Nie wygraliśmy wprawdzie meczu, ale też nie graliśmy źle. Nie zgadzam się z opiniami, że rozczarowaliśmy w Gdyni. Zobaczymy jak będzie dalej. Wierzę, że będziemy grać jeszcze lepiej i skuteczniej.
- Sentymenty musiałem odłożyć na bok - mówił po ostatnim gwizdku były piłkarz Legii, a obecnie drugi trener Arki, Zbigniew Kaczmarek. - Pracuję teraz w Arce i sercem jestem z tą drużyną. Liczyliśmy po cichu na zwycięstwo, lecz remis, uwzględniając wszystkie okoliczności tego meczu, jest naszym sukcesem.

Udany debiut Chamery
Trener Mirosław Dragan nie ukrywa, że chce postawić na Michała Chamerę. Nie zawiódł go w drugiej lidze, więc konsekwentnie gdyński szkoleniowiec dał też zadebiutować Chamerze w ekstraklasie.
- Pierwsze dwie, trzy interwencje były nieco "elektryczne". To efekt nerwów debiutanta - zapytaliśmy Chamerę.
- Zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie. Piłka nie tak odbiła się od murawy jak się spodziewałem i rzeczywiście dwa, trzy razy na początku musiałem łapać ja "na raty". Z każdą minutą czułem się jednak na boisku pewniej.
- A nie przestraszyłeś się kiedy Imeh dostał czerwoną kartkę i musieliście grać w "dziesiątkę"? Można się przecież było spodziewać, że od tego momentu Legia ruszy na Arkę.
- Gdzieś taka myśl przemknęła mi przez głowę, ale jak sam pan widział więcej pracy miałem wówczas kiedy graliśmy jedenastu na jedenastu. Ta godzina gry w osłabieniu wcale nie była taka tragiczna, a koledzy w defensywie robili co mogli, abym nie miał za dużo zajęcia. I chwała im za to.
- Jak więc oceniasz swój debiut?
- Od oceny jest trener i dziennikarze. Niemniej jak bramkarz nie wpuszcza gola to może mieć powody do satysfakcji. Ja takie powody do satysfakcji, po meczu z Legią, mam. Chociaż już zdołałem się zorientować, że futbol w ekstraklasie jest bardziej wyrafinowany i bramkarzowi jest z pewnością trudniej. Na szczęście z każdym meczem będzie mi przybywało doświadczenia.

Mirosław Dragan trener Prokomu Arki:
- Nie da się ukryć, że Benjamin Imeh zachował się jak dziecko. Tak się nie robi na żadnych boiskach, nie tylko ekstraklasy, a czerwona kartka była zasłużoną karą za niepoważne zachowanie.
To był taki zgrzyt w tym meczu, który na pewno popsuł nam szyki. Nie ma co jednak ukrywać, że Legia była lepszą drużyną. Lepiej zorganizowaną, lepiej poukładaną, z lepszymi piłkarzami. W tej sytuacji remis należy ocenić jako nasz sukces. Mieliśmy dla rywala szacunek, co nie oznacza, że baliśmy się warszawskiej drużyny. Niestety, grając prawie godzinę w "dziesiątkę" trudno było stawiać na atak. Sobierajowi i Nicińskiemu często przypominałem, aby zanadto nie angażowali się w akcje ofensywne, bo możemy zostać skarceni. Osamotniony w ataku Pilch niewiele mógł wskórać, chociaż w jednej akcji pokazał, że może być groźny. Nie robiłem długo zmian, bo ci zawodnicy, którzy byli na boisku, ?funkcjonowali? dobrze.

Jacek Zieliński trener Legii Warszawa:
- Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie ligową inaugurację. Chcieliśmy w Gdyni wygrać. Dosyć paradoksalnie ułożył się ten mecz. Dopóki graliśmy 11 na 11 to mieliśmy przewagę i sytuacje podbramkowe. Kiedy sędzia usunął z boiska Imeha i mieliśmy przewagę jednego zawodnika gra jakby przestała nam się układać. Murawa była zbyt wolna i nie mogliśmy na nie przyspieszyć gry.
Muszę jednak powiedzieć, że Arka zasłużyła na ten remis. Gdyniynie pokazali co można zdziałać w futbolu grając ambitnie i z determinacją. Nie wyciągałbym jednak po tym pierwszym spotkaniu nowego sezonu zbyt daleko idących wniosków. Nasz cel to walka o ligowe medale i w kolejnych spotkaniach powinniśmy grać lepiej, a przede wszystkim skuteczniej. To spotkanie pokazało, że dobra gra w sparingach to jedno, a mecze o punkty, to już zupełnie inna bajka.

Prokom Arka Gdynia - Legia Warszawa 0:0

Czerwona kartka: Benjamin Imeh (Arka, 36 min, za kopnięcie przeciwnika). Żółte kartki: Krzysztof Sobieraj (Arka) oraz Marcin Klatt (Legia). Sędziowali Tomasz Mikulski (Lublin) oraz Radosław Siejka (Lublin) i Piotr Czadczuk (Łódź). Widzów 12 000.
Arka: Chamera 4,5 - Kowalski 3,5, Jawny 3,5, Cios 3, Jakosz 3 - Ława 3 (90 Bartoszewicz), Sobieraj 4, Niciński 3,5, Gorząd 3 - Pilch 4 (85 Griszczenko), Imeh 0. Trener Mirosław Dragan.
Legia: Fabiański - Sokołowski, Szala, Choto, Kiełbowicz - Szałachowski (59 Smoliński), Surma, Magiera (80 Zjawiński), Karwan, Włodarczyk - Klatt (73 Janczyk). Trener Jacek Zieliński

Minuta po minucie
4 - Jacek Magiera strzelał na bramkę Michała Chamery, ale bramkarz Arki był na miejscu.
5 - Próba Bartosza Karwana. Chamera wybił piłkę na rzut rożny.
8 - Dośrodkowanie Piotra Włodarczyka i uderzenie głową Karwana. Chamera obronił.
11 - Tym razem gdyńskiego bramkarza - bez powodzenia - próbował zaskoczyć Sebastian Szałachowski.
12 - Pierwszy celny strzał Arki. Uderzał Grzegorz Niciński, lecz Łukasz Fabiański nie miał żadnych problemów z obroną.
13 - Szałachowski przejął piłkę w środku pola. Podał do Marcina Klatta, który jednak nie znalazł sposobu na Chamerę.
28 - Magiera próbował sprytnym uderzeniem zaskoczyć Chamerę. Bez powodzenia.
31 - Z rzutu rożnego dośrodkował Tomasz Kiełbowicz. Klatt sprytnie uderzył głową. Minimalnie niecelnie.
31 - Benjamin Imeh niespodziewanie znalazł się przed szansą. Uderzył jednak wysoko nad bramką.
36 - Imeh kopnął znajdującego się bez piłki Wojciecha Szalę. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał zawodnikowi Arki czerwoną kartkę.
42 - Prostopadłe zagranie Włodarczyka. Na pozycji spalonej był Szałachowski. Piłkę przejął jednak wychodzący z głębi pola Klatt. Zdezorientowani obrońcy Arki mogli się tylko przyglądać, jak napastnik Legii biegnie na Chamerę. Na szczęście uderzył niecelnie.
50 - Najlepsza sytuacja Arki. Grzegorz Pilch przyjął piłkę na 17 metrze. Podbił ją sobie i uderzył prawą nogą. Wydawało się, że padnie gol, lecz futbolówka odbiła się od poprzeczki.
53 - Strzelał Włodarczyk, bronił Chamera.
60 - Klatt strzelał mocno, lecz minimalnie niecelnie.
68 - Strzelał Magiera. Chybił nieznacznie.
78 - Rzut rożny wykonywał Kiełbowicz. Piłka spadła na głowę Dawida Janczyka, lecz młody napastnik Legii nie uderzył precyzyjnie.

Statystyka
Arka

Legia
1
strzały celne
11
6
strzały niecelne 9
2
spalone

2
15
faule

11
4
rzuty rożne
11
1
czerwone kartki 0
1
żółte kartki
1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto