Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdyńska Szkoła Filmowa - od piątku pierwsze zajęcia

Gabriela Pewińska
Archiwum prywatne
Już od piątku Gdyńska Szkoła Filmowa, pierwsza taka instytucja w Polsce północnej, rozpocznie rok akademicki. Przed dwunastką młodych studentów ćwiczenia, seminaria i wykłady na trwającym dwa lata Wydziale Reżysersko-Operatorskim. Przedstawiamy dziś trójkę z nich. Kim są, dlaczego wybrali Gdynię, co ich interesuje, jakie mają filmowe dokonania, kogo uważają za swoich mistrzów, wreszcie - jakie kino chcieliby robić w przyszłości?

Piotr Brożek z Lublina, 23 lata:
- Łódzka szkoła filmowa ma tradycje i renomę, to oczywiste, nie wyobrażam sobie jednak życia w Łodzi. Inaczej myślę o Trójmieście. Kiedy jestem w Gdyni, mam wrażenie otwartości tego miasta. Ma na to wpływ niewątpliwie sąsiedztwo morza, ale nie tylko w sensie dosłownym, lecz także metaforycznym. Morze sprzyja otwartości myślenia, inaczej patrzy się na życie. Studiowałem historię w Lublinie, tam także zrobiłem kilka filmów, udało mi się nawet wygrać kilka konkursów. Jakie to były filmy? Między innymi promujące Lublin. Mam dylemat, jakie filmy chciałbym robić. Z jednej strony, interesuje mnie takie kino, które w światowej kinematografii reprezentuje choćby Andriej Tarkowski, kino, które dotyka głębi życia i śmierci. Z drugiej strony, zastanawia mnie, jak mogę przemówić językiem filmu do mojego pokolenia. Mając 23 lata, wiem, że kino autorskie jest dla młodych mało interesujące. Tak więc czy opowiadać historie, do których trzeba dojrzeć, żeby je zrozumieć, czy budować film prostszy w przekazie, który dotrze bezpośrednio do ludzi młodych? Złoty środek znalazł Polański. Do końca pozostał sobą, autorem, z drugiej strony - wszedł na tyle w szeroką publiczność, że robi filmy chętnie oglądane na całym świecie. Moi mistrzowie? Właściwie każdy twórca filmowy to potencjalne źródło inspiracji. Ale równie mocno inspirująca jest dla mnie literatura.

Elżbieta Benkowska z Gdańska, 22 lata:
- Są tylko trzy darmowe szkoły filmowe w Polsce: w Łodzi, Katowicach i Gdyni. Do Łodzi się nie dostałam, więc musiałam wybierać między Gdynią a Katowicami. A że do Gdyni mam, zwyczajnie, bliżej, no to wybór był oczywisty. Jak się ta moja miłość do filmu zaczęła? Na 18 urodziny dostałam od rodziny kamerę. Zaczęłam kręcić, zrobiłam pierwszy film, pokazałam przyjaciołom. Spodobało się. I mnie się spodobało całe to filmowe działanie, cały proces tworzenia, od wymyślenia scenariusza, poprzez rozmowy z ludźmi, zbieranie materiału, nagrywanie. Jak to się mówi - złapałam bakcyla. I tak co jakiś czas kręcę sobie filmy, piszę scenariusze. Te pierwsze, które robiłam jeszcze w liceum, to było, w jakimś sensie też, odreagowanie szkolnego stresu. Bardzo interesuje mnie kino dokumentalne. Ostatnio nakręciłam historię pewnej hokeistki. Obraz był nawet pokazywany na festiwalu w Zielonej Górze. Jakie filmy chciałabym kiedyś robić? Coraz lepsze. Na zajęcia w gdyńskiej szkole czekam z niecierpliwością. W moich fimowych działaniach jestem samoukiem, nigdy nie uczestniczyłam nawet w filmowych warsztatach. Jakie kino lubię? Romana Polańskiego. Zwłaszcza jego "Dziecko Rosemary". Co poza kinem? Języki obce - to mnie fascynuje. Biegle znam hiszpański, angielski, serbski, chorwacki, podstawy greki i łaciny. Czy to mi się przyda w pracy nad filmem - zobaczymy. Na pewno sporo fachowej literatury jest w języku angielskim. O co pytano na egzaminie? Na przykład o średnią ocen (śmiech). Ale też o pomysły na scenariusz filmu fabularnego. Chętnie bym pani opowiedziała mój pomysł, ale już nie pamiętam, o czym to było...

Sławomir Witek z Gdyni, 36 lat:

- Od dawna marzyłem o studiowaniu w szkole filmowej, ale ze względów finansowych, osobistych, także wieku - mam już 36 lat - nie mogłem sobie pozwolić na studia choćby w Łodzi. A kiedy już się pogodziłem z losem, dowiedziałem się, że szkoła filmowa będzie w moim mieście, w Gdyni! To jakby ktoś podsłuchał moje marzenia! Egzaminy były trudne, zwłaszcza część dotycząca scenariuszy - nerwowa. Miałem rozwinąć taką oto historię: winda, w windzie dresiarz palący papierosy i dziewczyna, gaśnie światło, winda się zacina... Mój scenariusz kończy się tym, że dresiarz trafia do więzienia za to, że niby rzucił się na tę kobietę, a tak naprawdę ona zemdlała, od papierosowego dymu...
Interesuje mnie kino dokumentalne, ludzkie historie, samo życie, ale z filozoficznym podtekstem. Takie jak kino Kieślowskiego. Mam już na swoim koncie pierwsze filmy dokumentalne i edukacyjne w Akademickiej Telewizji Edukacyjnej na UG. Był tam zespół, w który wszedłem niejako przez przypadek, na początku jako pracownik biurowy. Trochę się przyglądałem, jak pracują inni, wiele się dzięki temu nauczyłem. Po roku sam zacząłem pracować przy montażu i zdjęciach. To były filmy o badaniach naukowych, przyrodnicze, edukacyjne, także historyczne na zlecenie IPN. Na początku pracowałem w tej ekipie jako dodatkowy operator kamery, nosiłem statywy, jeździłem z nimi w plenery i organizowałem je logistycznie. Trochę był ze mnie taki kierownik produkcji. Najbardziej pochłonęła mnie jednak praca operatora, chciałbym jej się nauczyć. Mam też nadzieję zgłębić tajniki produkcji, jak przygotować projekt dla producentów, jak rozwinąć pomysł, wreszcie - jak się za to robienie filmów zabrać...

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto