MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest generał?

Adam Suska
Zwycięzców ponoć się sądzić się nie powinno. Jednak występ polskich koszykarek w meczu z Bułgarią (73:69) oceny takiej wymaga. Z dyspozycją, jaką podopieczne trenera Tomasza Herkta zademonstrowały w Gdyni, na ...

Zwycięzców ponoć się sądzić się nie powinno. Jednak występ polskich koszykarek w meczu z Bułgarią (73:69) oceny takiej wymaga. Z dyspozycją, jaką podopieczne trenera Tomasza Herkta zademonstrowały w Gdyni, na mistrzostwach Europy w Atenach nie mają czego szukać. A tam przecież odbędą się kwalifikacje do igrzysk olimpijskich.

Choć w Gdyni długimi okresami na parkiecie przebywały tylko te zawodniczki, które trzy lata temu zdobyły tytuł najlepszych na starym kontynencie, sprawiały wrażenie stremowanych debiutantek (22 straty), a nie doświadczonych koszykarek, które w minionym okresie często miały sposobność mierzenia się z najlepszymi reprezentacjami świata: USA, Brazylią, Australią, Rosją i Francją.
Dlatego gdyńscy kibice, którzy na co dzień mają możliwość oglądania w akcji koszykarek Lotosu VBW Clima, opuszczali halę GOSiR z mieszanymi odczuciami. Radość ze zwycięstwa i awansu do finałów mistrzostw Europy, mieszała się z troską o przyszłość naszej narodowej drużyny, która w obecnej formie porównania z Lotosem nie wytrzymuje.

Kontuzje, eliminujące z gry Beatę Krupską Tyszkiewicz i Joannę Cupryś oraz dolegliwości Sylwii Wlaźlak i Krystyny Szymańskiej Lary, nie pozwalające im na zademonstrowanie pełni swoich umiejętności, nie powinny w stanowić wystarczającego usprawiedliwienia.
Gdyby nie Małgorzata Dydek i Agnieszka Bibrzycka oraz w końcowych fragmentach gry Edyta Koryzna, Polki meczu z Bułgarią by nie wygrały. Wówczas ich awans do finałów ME stanąłby pod dużym znakiem zapytania.
W reprezentacji koszykarek brakuje świeżej krwi. Potrzeba w niej więcej Bibrzyckich. Odważnych, zdrowych i głodnych sukcesu zawodniczek. Starsze powinny za swoimi plecami stale czuć ich oddech i w zdrowej rywalizacji bronić swoich pozycji. Tylko w taka atmosfera może gwarantować postęp.

Tymczasem wydaje się, że trener Herkt jeszcze raz postanowił zaufać starszym i często wyeksploatowanym już zawodniczkom. Agnieszka Pałka, która miała duży udział w sensacyjnym zwycięstwie Polkowic nad Lotosem, w Gdyni była, ale parkietu nie powąchała. Rozgrywającej Justyny Kłosińskiej szkoleniowiec, który chwalił ją za występy na letnim zgrupowaniu, na mecz z Bułgarią w ogóle nie powołał.

Teraz, z konieczności pewnie będzie musiał w trybie awaryjnym dokooptować ją do zespołu, który za kilka dni czekają wyjazdowe spotkania z Ukrainą i Turcją. Nie chodzi mi jednak o uzupełnienie składu. Kłosińska powinna otrzymać zadanie prowadzenia gry. Jeśli rzucona na głęboką wodę nie utopi się, drużyna będzie miała nowego generała. Jeśli nie da sobie rady, trzeba będzie szukać dalej. Praw natury oszukać się przecież nie da i trener reprezentacji powinien o tym wiedzieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto