Większość odzieży, którą wrzucamy do pojemników oznaczonych logiem PCK nigdy nie trafi do żadnej organizacji charytatywnej. Przejmie ją prywatna firma, która posegreguje i sprzeda ubrania, wpłacając tylko część pieniędzy na PCK.
Wrzucając swoje stare ubrania i buty do pojemników z napisem PCK mało, kto zastanawia się co się dalej z nimi dzieje. Czy dostają je potrzebujący, tak jak jest napisane na kontenerze czy może trafiają na przemiał?
Wtórpol razem z PCK
16 tysięcy kontenerów w całym kraju należy do firmy Wtórpol ze Skarżyska-Kamiennej, która zajmuje się m.in. przetwarzaniem odzieży używanej. Polski Czerwony Krzyż współpracuje z nią od 10 lat. Według umowy Wtórpol dostarcza pojemniki i zajmuje się segregacją odzieży, a PCK użycza swojej nazwy, by promować akcję i zachęcać ludzi do oddawania starych ubrań.
- Rocznie zbieramy ponad 20 tys. ton odzieży. Zależy nam, by sprzedać każdą rzecz. Nie jesteśmy firmą charytatywną - tłumaczy Jan Maćkowiak, rzecznik prasowy Wtórpolu.
Polski Czerwony Krzyż ma na swój użytek w całej Polsce 320 pojemników, które może otwierać, opróżniać i dowolnie dysponować ich zawartością. To właśnie ta odzież trafia bezpośrednio do potrzebujących.
- Przed naszą siedzibą na ul. Słowackiego mamy cztery takie kontenery - mówi Izabela Chorzelska, dyrektor Pomorskiego Zarządu Okręgowego PCK w Gdańsku. - Segregujemy to, co w nich jest i rozdzielamy tym, którzy się do nas zgłaszają.
Odzież trafia także do podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ośrodków dla bezdomnych, a nawet do... schronisk dla zwierząt.
- Kołdry, czy koce, które są mocno zniszczone, chętnie bierze Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Gdańsku–Kokoszkach - wyjaśnia dyrektor.
Ponad 90 procent na sprzedaż
Ubrania, które trafiają do PCK stanowią od 5 do 7 procent wszystkich rzeczy zebranych w pojemnikach. Reszta jest sprzedawana. Właśnie ten fakt wzbudza kontrowersje. Ludzie wrzucając rzeczy do pojemnika myślą, że trafią one do biednych, a nie zostaną sprzedane zagranicą lub przetworzone.
- Nie jesteśmy firmą charytatywną - powtarza Jan Maćkowiak. - Zajmujemy się odzyskiwaniem odpadów komunalnych, czyli używanej odzieży. Dzięki temu odzież nie zalega na wysypiskach, lecz jest w sposób zorganizowany i bezpieczny sortowana oraz poddawana odzyskowi i recyklingowi - dodaje.
25 procent odzieży sprzedawane jest w Rosji, na Ukrainie, w Afryce i Azji. W Polsce Wtórpol nie sprzedaje używanej odzieży.
- W Polskich sklepach z używaną odzieżą jest pełno ubrań z zachodu i sklepy nie są zainteresowane polskimi rzeczami - tłumaczy Maćkowiak. - Pozostałe 75 procent ubrań z kontenerów jest przetwarzane.
Odzież z wełny stanowiące 25 procent zawartości pojemników kupują firmy indyjskie, które robią z niej koce i dywany, kolejne 25 procent przerabia się na czyściwo fabryczne, a pozostałe rzeczy przeznaczone są do utylizacji. Używa się ich przy odzyskiwaniu odpadów technologicznych i przemysłowych, a także do produkcji paliwa alternatywnego używanego w cementowaniach.
Część pieniędzy też dla PCK
Mechanizm współpracy Wtórpolu i PCK zakłada także przekazywania gotówki.
- Zarządy poszczególnych okręgów PCK jeśli mają zapotrzebowanie na jakąś liczbę ubrań, np. na 200 kurtek zimowych zgłaszają się do nas, a my wysyłamy rzeczy - wyjaśnia rzecznik Wtórpolu. - Oprócz tego co miesiąc wpłacamy PCK i innym instytucjom charytatywnym ponad 168 tys. zł. Od 1997 roku przekazaliśmy 12 mln zł, w tym ponad 8 mln zł dla PCK - dodaje.
Te pieniądze PCK rozdziela na cztery główne cele.
- Pierwszym jest promocja honorowego krwiodawstwa, drugi to budowanie systemu ratownictwa, trzeci to nauka pierwszej pomocy, a czwarty to upowszechnianie międzynarodowego prawa humanitarnego - tłumaczy Przemysław Kania, dyrektor generalny zarządu głównego PCK.
Odzież trzeba rozdawać...
Krystyna Wojdanowicz z Wejherowa, 54 lata
Myślę, że kosze są potrzebne. Odzież powinna być rozdawana! W Polsce są wielu biednych ludzi, którym przydałyby się ubrania.
Ktoś na tym zarabia!
Marcin Kikiela, absolwent historii z Przemyśla, 25 lat
Dwa razy wrzuciłem coś do tych koszy. Wiem o tym, że ubrania nie trafiają do biednych ludzi. Te rzeczy zabiera jakaś firma, która na tym zarabia.
Zamknąć te kosze!
Anna Zabrocka, emerytka z Gdańska, 78 lat
Znam te kosze i korzystam. Widziałam jak ludzie otwierają je i zabierają ubrania. One powinny być automatycznie zamykane. Te rzeczy w ogóle nie docierają do biednych i to jest dziwne.
To dla mnie szok!
Maciej Śpiewak, uczeń z Gdańska, 18 lat
Sam jeszcze nic nie wrzuciłem, ale znam te kosze. Było dla mnie oczywiste, że ubrania trafiają do potrzebujących. Jestem zdziwiony i oburzony całą sytuacją.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?