Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Genetyczny detektyw z Gdańska

(DJA)
Profesor R. Pawłowski po prawej. Fot. A. Warżawa
Profesor R. Pawłowski po prawej. Fot. A. Warżawa
Znany "genetyczny detektyw" z Gdańska, profesor Ryszard Pawłowski zaoferował pomoc adwokatowi Jakuba Tomczaka, 24-letniego studenta prawa skazanego przez angielski sąd w Exeter na podwójne dożywocie.

Znany "genetyczny detektyw" z Gdańska, profesor Ryszard Pawłowski zaoferował pomoc adwokatowi Jakuba Tomczaka, 24-letniego studenta prawa skazanego przez angielski sąd w Exeter na podwójne dożywocie.

Koronnym dowodem w sprawie Polaka, oskarżonego o okrutny gwałt na 48-letniej Angielce były wyniki badań DNA. Pierwszy z testów wykluczył Tomczaka z kręgu podejrzanych, drugi - obciążył go. Brytyjscy biegli stwierdzili ostatecznie, że w pierwszym badaniu doszło do pomyłki związanej z wadliwym oprogramowaniem komputerowym.

- Tego typu błędy popełnione np. w USA mogłyby posłużyć obronie do dyskredytacji materiału dowodowego - twierdzi prof. Pawłowski, kierownik laboratorium genetyki sądowej Zakładu Medycyny Sądowej AMG. - Proces sądowej analizy analizy DNA jest złożony i wieloetapowy - rozpoczyna się w miejscu przestępstwa, a kończy w laboratorium. Na każdym etapie może pojawić się błąd.

Tomczak nie przyznaje się do winy. Mecenas Marusz Paplaczyk, jeden z obrońców Polaka zapowiedział już złożenie apelacji.


DNA zawsze mówi prawdę. Mylić się może człowiek

Z prof. Ryszardem Pawłowskim, kierownikiem laboratorium genetyki sądowej Zakładu Medycyny Sądowej AMG, rozmawia Dorota Abramowicz

- Nie milkną komentarze wokół decyzji sądu w brytyjskim Exeter, który na podstawie wyników badań DNA skazał Polaka, Jakuba Tomczaka, za gwałt. Czy nie skrzywdzono niewinnego człowieka?

- Starałem się uważnie śledzić doniesienia z Exeter. Niestety, informacje były dość enigmatyczne i na ich podstawie trudno jest formułować kategoryczne wnioski. Z tego, co wyczytałem w internecie, wynika, że pierwsza analiza została przez ekspertów uznana za wadliwą z powodu problemów z oprogramowaniem komputerowym. Powtórzono badanie, użyto innego oprogramowania, które wykazało zgodność DNA w materiale pobranym od ofiary gwałtu i od Polaka.

- Czy błąd w badaniu nie podważa wiarygodności angielskich laboratoriów?

- To nie błąd oprogramowania, ale eksperta, który je stosował. Nie można lekką ręką zrzucić winy na oprogramowanie. Komputer sam nie dobiera parametrów analizy, to czyni człowiek. 1994 r. w głośną sprawę O.J. Simpsona (oskarżonego o zamordowanie byłej żony i jej kochanka) nazwano "sądem nad DNA". Adwokaci udowodnili, że wyniki badań mogły być nic nie warte ze względu na możliwość zanieczyszczenia materiału dowodowego. W tym samym pomieszczeniu, gdzie trzymano dowody z miejsca zbrodni, otwierano też probówkę z krwią podejrzanego. Probówka wystrzeliła, krew się rozprysła. Mogła znaleźć się na dowodach. Przeprowadzono powtórne badania, ale podczas przesłuchania pracowników laboratorium wyszło na jaw, że w tej samej lodówce trzymano na jednej półce obok siebie próbki z materiałem dowodowym i pochodzącym od Simpsona. Obrońca spytał - czy to prawidłowe postępowanie? Usłyszał, że nie. I to przekonało ławę przysięgłych. Obrona wykazała też, że liczne testy jakości wykonywane w laboratorium w Los Angeles były błędne. Kontrole negatywne, które nie powinny w ogóle zawierać DNA... wykazywały znaczne jego ilości!

- Dlaczego więc nie udało się przekonać sądu w Exeter w sprawie Jakuba Tomczaka?

- Mam za mało wiedzy, by to rozstrzygać. Nie wiem na przykład, dlaczego nie przeprowadzono trzeciego, weryfikującego badania.

- A może w ogóle badanie DNA nie jest wiarygodne?

- Jest wiarygodne, na ile był wiarygodny ekspert. Błąd przy ocenie prawidłowo pobranej, przechowywanej i zbadanej próbki DNA można całkowicie wykluczyć. DNA jest najbardziej wiarygodnym ze wszystkich zebranych na miejscu przestępstwa dowodów. Dzięki niemu można było tylko w Stanach Zjednoczonych do 2004 r. zmienić wyroki w 160 sprawach o zabójstwo i zgwałcenia. Ci wszyscy ludzie, skazani wcześniej na podstawie innych dowodów, zostali uniewinnieni. Główną przyczyną błędnych skazań była wiarygodność naocznych świadków. Okazało się, że w przypadku zabójstw mylił się co drugi świadek, a w oskarżeniach o gwałt źle rozpoznało sprawcę aż 80 proc. świadków! DNA mówi prawdę. Mylić się może człowiek.

- Jakie błędy są popełniane przy badaniu próbek DNA?

- Różne, poczynając od tego, że ktoś podczas przepisywania wyniku popełni "czeski błąd" i zamiast 123 napisze 132. Najczęstsze są odstępstwa od prawidłowych badań laboratoryjnych, począwszy od niewłaściwego przechowywania materiału dowodowego, przez etapy izolacji i namnażania DNA ze śladów, a na analizie komputerowej kończąc. Ważny jest np. sposób pobierania próbek. Jeśli pobierane są one nie na jałowe, wolne od DNA wymazówki, a na rękawice lateksowe, to w materiale może pojawić się ślad innego DNA. Zdarzały się też przypadki użycia zanieczyszczonych narzędzi, materiał nakładano na niezbyt sterylne płytki szklane, zastosowano złą metodę izolacji substancji, użyto do badań zbyt dużo lub zbyt mało materiału. Wszystko może prowadzić do zniekształcenia profilu DNA.

- Mówił Pan kiedyś, że można określić DNA sprawcy po zbadaniu jednej komórki. Czy może być jeszcze mniej materiału?

- Dobrze pracujące laboratorium jest w stanie to zrobić. Zdarzały się jednak sytuacje, gdy "gubiono" pewne cechy DNA. Dzieje się tak, gdy próbka pobierana jest z materiału nasączonego substancjami hamującymi namnażanie DNA. Tak jest w przypadku śladów pozostawionych na bandażu lub skórze nasączonej starymi garbnikami.

- Czy są laboratoria, gdzie nie popełnia się błędów?

- Tak - tam, gdzie reżim pracy jest ściśle przestrzegany. Każdego roku Niemieckie Towarzystwo Medycyny Sądowej wysyła próbki do badania do prawie 200 laboratoriów w Europie i na tej podstawie wystawia certyfikaty. Gdańskie laboratorium otrzymuje taki certyfikat już od 12 lat . Podobne badania jakości pracy przeprowadzaliśmy także w imieniu Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej i Kryminologii.

- Jakie są wyniki?

- Nie wszystkie laboratoria chcą poddać się tej próbie. Do "testu" zgłosiło się 13 ośrodków w kraju, wyniki oficjalnie przedstawimy w połowie lutego. Już teraz mogę powiedzieć, że trzy laboratoria nie przeszły pomyślnie egzaminu.

- Co to oznacza?

- Na przykład to, że wyniki ich badań przedstawione przed sądem mogą być skutecznie podważane przez jedną ze stron postępowania.

- I tak wracamy do sprawy skazanego w Exeter Polaka...

- Obserwując z oddalenia tamten proces, niejednokrotnie zastanawiałem się, czy nie wejść w kontakt z jego adwokatem i nie zaoferować mu swojej pomocy.

- I co?

- Myślę, że teraz nadszedł dobry czas na taką decyzję.

Profesor Ryszard Pawłowski, kierownik Laboratorium Genetyki Sądowej Zakładu Medycyny Sądowej AMG, gdzie w 1992 roku "genetyczni detektywi" jako pierwsi w Polsce zaczęli przeprowadzać badania porównawcze śladów DNA, pozostawionych na miejscu przestępstwa, stosując technikę namnażania DNA. Profesor Pawłowski pracuje także w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto