Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głupota zabija

Aleksandra Stasiak-Tutak Tomasz Borek
Plażowicze, błagamy was, korzystajcie z kąpieli z wyobraźnią! Jej brak może kosztować was utratę zdrowia, a nawet życia.  
Fot. Robert Kwiatek
Plażowicze, błagamy was, korzystajcie z kąpieli z wyobraźnią! Jej brak może kosztować was utratę zdrowia, a nawet życia. Fot. Robert Kwiatek
Dwie osoby utopiły się najprawdopodobniej w Bałtyku pomiędzy Rowami a Czołpinem. Tragedia wydarzyła się wczoraj na niestrzeżonym kąpielisku. Do wody weszło pięć osób.

Dwie osoby utopiły się najprawdopodobniej w Bałtyku pomiędzy Rowami a Czołpinem. Tragedia wydarzyła się wczoraj na niestrzeżonym kąpielisku.

Do wody weszło pięć osób. Kiedy dwie nie wyszły, pozostałe powiadomiły najbliższą jednostkę ratowniczą. Za późno...

- Wszystko rozegrało się około godziny 15 - mówi Andrzej Król z Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni. - O sytuacji powiadomili nas ratownicy WOPR. Na miejsce wysłaliśmy natychmiast statek ratowniczy z Łeby "Huragan". Pojawili się także ratownicy z Łeby i Ustki, którzy przypłynęli na pontonach.

Asp. sztabowa Emilia Adamiec, rzecznik słupskiej policji, twierdzi, że do tragedii doszło z powodu zasłabnięcia jednego z pływaków.

- Drugi rzucił mu się na ratunek i został wciągnięty pod wodę - mówi Adamiec. - Już nie wypłynęli.
Kiedy oddawaliśmy ten numer gazety do druku, akcja poszukiwawcza na Bałtyku wciąż trwała. Ciał turystów nie odnaleziono. To nie pierwszy przypadek w ostatnich dniach, że kąpiel w niestrzeżonym miejscu kończy się tragedią. Pomorscy ratownicy mówią o głupocie osób, które nie słuchają ich zaleceń i notorycznie kąpią się tam, gdzie nie powinny.

W Łebie 18, a w Stegnie 4 osoby omal nie przypłaciły życiem kąpieli w morzu. Zlekceważyły czerwoną flagę, absolutnie zabraniającą wchodzenie do wody ze względu na zbyt wysoką falę.
Ratownicy w Łebie mieli w poniedziałek ręce pełne roboty. Około południa na plaży zmieniły się warunki pogodowe. Zerwał się wiatr, powstała duża fala. Ratownicy wywiesili więc czerwoną flagę.

- Zrobiło się bardzo niebezpiecznie - mówi Bogdan Wojakiewicz, szef łebskich ratowników. - Plażowicze mogą jednak tego nie dostrzegać - dla nich metrowa fala i stosunkowo ciepła woda są atrakcyjne. Pod wodą działają jednak bardzo niebezpieczne prądy wsteczne.

Spora grupa amatorów wody zignorowała to ostrzeżenie i przeniosła się na niestrzeżony odcinek plaży, oddalony od ratowniczej budki o jakieś 300-400 m.

- Nie trzeba było długo czekać na rozwój wydarzeń - mówi Wojakiewicz. - Co chwilę biegaliśmy do tonących, w sumie 18 razy! Tym razem zdążyliśmy na czas do wszystkich.

Jedna dziewczyna w ciężkim stanie trafiła do lęborskiego szpitala.

- Przeraża mnie lekkomyślność turystów - dodaje Bogdan Wojakiewicz. Wzburzone morze to żywioł dla surferów, ale na pewno nie dla amatorów kąpieli.

O dużym szczęściu mogą mówić niefortunni pływacy, którzy postanowili zażyć kąpieli przedwczoraj wieczorem w Stegnie. Na plaży czuwał już tylko jeden ratownik. Czworo 40-latków przeżyło dzięki jego szybkiej interwencji i pomocy innych wczasowiczów.

- Wezwali mnie turyści - opowiada Arkadiusz Trafny, bohaterski ratownik. - Akurat byłem w naszej bazie, w pobliżu plaży. Wczasowicze pomogli jednemu z tonących, ja ruszyłem do mężczyzny, który już bezwładnie pływał po powierzchni. Było ciężko, ważył chyba ponad 100 kg. Na brzegu rozpoczęła się akcja reanimacyjna. Przywrócono mu akcję serca i zabrała go karetka. Nie wiem, ile to wszystko trwało. Człowiek dostaje tak duży zastrzyk adrenaliny w podobnych sytuacjach, że potem trudno przypomnieć sobie szczegóły.

46-letni Czesław Ż., którego Arkadiusz Trafny wyciągnął z wody jako pierwszego, nieprzytomny trafił na oddział intensywnej opieki medycznej w Elblągu. Tam wczoraj lekarze walczyli o jego życie. Trafny uratował też Wojciecha S. Bardzo osłabionego mężczyznę ekipa drugiej karetki odwiozła do szpitala. O własnych siłach z morza wydostała się żona Czesława Ż. Tłumaczyła, że jej mąż - najbardziej poszkodowany - potrafi bardzo dobrze pływać, a przed wejściem do wody nie pił alkoholu. Mówiła o bardzo silnych prądach, które utrudniały im dopłynięcie do brzegu. Prądy wsteczne uwięziły ich około 30 metrów od plaży.

Czy pechowi plażowicze i świadkowie tych zdarzeń czegoś się nauczyli? Trudno powiedzieć. W Łebie wczoraj znowu powiewała czerwona flaga. Chętnych do kąpieli jednak nie brakowało...

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto