Gniew. Klub Kolekcjonerstwa i Kultury Łowieckiej

Gdy rycerze z Gniewa wyjechali walczyć pod Grunwald, zamek opanowali myśliwi z całej Polski. Modlono się, grano na rogach, sygnałówkach. Klub Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Łowieckiego obchodził XXX-lecie istnienia.

Otwarto dwie wystawy pokazujące zbieracze pasje myśliwych. W czasie myśliwskich biesiad nie obyło się bez krwistych, myśliwskich kawałów.
Świętowanie rozpoczęto mszą hubertusowską, odprawioną przez ks. Gracjana Nagierskiego, kapelana myśliwych.
- Każde spotkanie ma wymiar dziękczynienia - powiedział podczas mszy ks. Gracjan Nagierski. - Trzeba szukać Boga w przyrodzie, strumyku, symfonii ptaków.
Ks. Nagierski dziękował myśliwym za to, że angażują się w ekologię i są wrażliwi na piękno. W czasie mszy grał reprezentacyjny zespół Muzyki Myśliwskiej Polskiego Związku Łowieckiego.
Andrzej Lipka przewodniczący komitetu organizacyjnego obchodów podziękował za celebrę mszy i słowa otuchy dla kolekcjonerów. Przypomniał, że Jarosław Struczyński, kasztelan i gospodarz zamku toczy boje pod Grunwaldem. W niedzielę miał zjechać do Gniewa.

W dwóch salach zamku otwarto wystawy, które czynne będą do końca września. Jedna prezentuje pasje życia Bohdana Jasiewicza. Jego rodzinie tradycje łowieckie sięgają XVIII wieku. Ród wywodzi się z Podkarpacia, z okolic Jasła.
- Na polowania najpierw zacząłem jeździć z ojcem rowerem, a później chodziłem pieszo - powiedział Jasiewicz. - W Wyrzysku, gdzie mieszkaliśmy, aby zapolować na kury wystarczyło przekroczyć szosę Nakło-Piła.
Dodał, że jego ojciec zawsze pod ręką miał aparat, mieszkowego kodaka. On też fotografuje i zdjęcia znalazły się na wystawie pokazującej czas nauki, pracę zawodową, sport, dorobek publicystyczny i autorski oraz pracę społeczną. Dziesiątki zdjęć starych i nowych, z lasu i raf koralowych. Jest on także płetwonurkiem. Był też redaktorem naczelnym "Łowcy Polskiego".

W drugiej sali zamku zgromadzono kolekcjonerskie rarytasy i to co można wykonać z drewna. Kolekcjonerskie zbiory prezentuje między innymi Gustaw Ćwikła z Wrocławia i Ryszard Cabaj z Trójmiasta. Najlepszym kolekcjonerom przypięto odznaczenia.
- Dajemy tym, którzy już na nie zasłużyli i tym co mają dopiero zasłużyć - powiedział Andrzej Lipka. - Ksiądz Nagierski kiedyś był frycem, a teraz jest myśliwym.
Lipka apelował do wicewojewody pomorskiego Kochanowskiego, Jana Zarębskiego Marszałka Województwa Pomorskiego, Ireneusza Michasia, prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej, aby wsparli odrestaurowanie sali zamkowej, która ma służyć do wystaw o tematyce myśliwskiej. Niektórzy komentowali, że niezły z Lipki biznesmen.
Wystąpienie z uśmiechem podsumował Ćwikła.
- We Wrocławiu mamy profesora Miodka, a w Gniewie jest Andrzej Lipka.

Medalu za Zasługi dla Łowiectwa nie odebrał Jarosław Struczyński, kasztelan gniewski. Żartowano, że walcząc w bitwie pod Grunwaldem, jako Wielki Mistrz, może polec i nie zdąży się nią cieszyć.
"Złom" najwyższe odznaczenie myśliwskie otrzymali Stanisław Dąbrowski, redaktor naczelny "Kultury Łowieckiej" i Henryk Michałowski z Opola.
Złoty Medal Zasługi Łowieckiej Leszek Krawczyk z Katowic. Brązowe Zbigniew Korzeniowski z Opola, Andrzej Jędrysiak z Częstochowy, Roman Preising ze Starogardu Gdańskiego, Jerzy Janik z Krakowa, Tomasz Grzesiak z Wrocławia.
Wystawa składa się z dwóch działów, zbieractwa i wyroby z drewna.
- Drewno ma nie tylko funkcje użytkowe, ale jest natchnieniem dla artystów - powiedziała Katarzyna Lemke z dyrekcji Regionalnej Lasów Państwowych w Gdańsku.
Dlatego można podziwiać rzeźby, wyroby z drewna wykonane przez uczniów Zespołu Szkół Plastycznych w Gdyni Orłowie. Pokazano też gatunki drzew rosnących w polskich lasach.

Na wystawie są zbiory noży należące do Ryszarda Cabaja, założyciela klubu i członka honorowego, zbierającego eksponaty myśliwskie od 1945 roku. Noże pochodzą z wielu krajów świata.
- To jeden z tematów, którym się zajmuję - powiedział Ryszard Cabaj. -Materiał z jakiego je wykonano, konstrukcja świadczy o rozwoju gospodarczym kraju, są noże prymitywne, różnego przeznaczenia, ozdobne, duże i małe.
Gustaw Ćwikła przywiózł na wystawę książki z ubiegłego wieku wydane w niewielkich nakładach. Jest książka Włodzimierza Korsaka, łowczego drugiej Rzeczypospolitej. Może o nich mówić godzinami.
- Takie książki znajdujemy czasami w składach makulatury - powiedział nam Ćwikła.
Pokazał też medale pamiątkowe, myśliwskie patery, laski, rzeźby w rogu, prochownice, obrazy, a także narzędzia, którymi przygotowywano ładunki strzeleckie.
- Dzisiaj można pójść do sklepu i kupić naboje - powiedział Ćwikła. -Kiedyś trzeba było każdy ładunek wykonać samemu.
Na dziedzińcu swoje kramy rozstawili twórcy wyrobów myśliwskich. Można było kupić ubrania, ozdoby, kapelusze