Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gość z Atlantydy

Gabriela Pewińska
Pan Witek ma 60 lat. Pochodzi spod Warszawy. Jeszcze niedawno był właścicielem gospodarstwa rolnego, porządnym ojcem i mężem. Teraz podróżuje, jest sam...
Pan Witek ma 60 lat. Pochodzi spod Warszawy. Jeszcze niedawno był właścicielem gospodarstwa rolnego, porządnym ojcem i mężem. Teraz podróżuje, jest sam...
Pana Witka dorwałam na dworcu PKP w Gdańsku. On nawet goli się w swojej złotej marynarce i na dodatek nie zdejmuje kowbojskiego kapelusza! Stał tuż przy McDonaldsie i ładował telefon komórkowy przypięty do dworcowego ...

Pana Witka dorwałam na dworcu PKP w Gdańsku. On nawet goli się w swojej złotej marynarce i na dodatek nie zdejmuje kowbojskiego kapelusza! Stał tuż przy McDonaldsie i ładował telefon komórkowy przypięty do dworcowego kontaktu.

Skrobał szorstkie policzki maszynką jednorazowego użytku, a jego dziwna fizys, miast w lustrze odbijała się w reklamie telefonii komórkowej. Mamy pół godziny. Po porannej toalecie Witek rusza do stolicy. Na podbój.

Siadamy na peronie, żeby mu ten pociąg nie umknął. Pijemy kawę z plastikowych kubków.


Piosenka antypijacka

- Znasz to? To piękne jest... - twierdzi on i zaciąga "Dziesięć w skali Beauforta!", postukując kowbojskim obcasem i bębniąc w gitarę. A po przeciwnej stronie toru ludzie z kolejki SKM, która za chwilę odjedzie do Gdyni gapią się z nosami przyklejonymi do brudnych szyb. Wszyscy.

- Dzień dobry jestem Witek, gość z Atlantydy - mówi do dyktafonu, który podsuwam znienacka. - Bard sopockich ulic i scen młodzieżowych w kraju. Kiedyś gwiazdowałem w telewizji, w "Lalamido"! Co to było? Kupa wariatów: Skiba, Konjo, ze mną na czele. Była tam taka piosenka "Pijany Gonzales". Sądzę, że będzie miło, jak kawałek tej piosenki Państwu zaśpiewam...

- Pociąg pośpieszny z Łodzi do Gdyni wjedzie na tor przy peronie pierwszym... - skrzeczy dworcowy głośnik, a przez to skrzeczenie przebija się swoją solówką pan Witek...

- Ła, la, la, la, la, łau... Spiti Gonzales... (coś tam, coś tam - przypis aut.) ogromnego kaca miał...
- To piosenka antypijacka... - tłumaczy. - Kiedy gram na deptakach ludzie naprawdę hojnie mnie obdarowują, a ja, przyrzekam!, nie przepijam tych pieniążków. To byłoby niemoralne!


Życie damy

Pan Witek. Król sopockiej ulicy. Któregoś dnia stanął na środku placu, rąbnął w rozstrojoną gitarę i ludzie poszaleli! Nikt nie wie, na czym polega fenomem tego faceta. Jego ostatni występ w czasie święta Monciaka przyciągnął tłumy. Tłumy miast gapić się na długonogie blondyny mizdrzące się na harleyach wywalały gały na Witka z gitarą.

- Kiedyś uratowałem życie jednej pani - chwali się. - Grałem na Monciaku, a ona podeszła i wrzasnęła: Panie! Jak pan nie przestaniesz, to mnie szlag trafi! No i przestałem. Dzięki temu ona żyje...

Po chwili dodaje: ? Zająłem też na festiwalu w Opolu trzecie miejsce...

-?!

- W czwartym rzędzie...

Ma 60 lat. Pochodzi spod Warszawy. Jeszcze niedawno był właścicielem gospodarstwa rolnego, porządnym ojcem i mężem. Aż któregoś dnia żona zdecydowała, że będzie żyła jedną nogą na wsi, drugą w mieście, no i wyjechała. Przyjechała po roku, kiedy on już miał garb od roboty.

Żeby tego było mało, to jeszcze nastąpił kryzys w rolnictwie. Sprzedał swoje trzy hektary, spłacił długi i wyjechał do Grójca, do żony. Ale ona go nie chciała, więc poszedł na ulicę. Śpiewać. Do tego śpiewania miał nawet pewne predyspozycje. Ojciec był wiejskim piosenkarzem ludowym, jak mówi, a on, za młodu, założył kapelę Wieśniacy.

- Z mojej małej wioski wyrosły trzy gwiazdy polskiej muzyki: Janusz Zakrzewski ? słynny tenor, mój brat ? Ryszard Szymański ma własny zespół w Radomiu. No i ja... - dodaje. - Z trudem, ze wstydem się wyklułem. Skiba i Konjo dorwali mnie kiedyś na Żabiance. Dałem swój pierwszy koncert. Plotka poszła, że to się ludziom podoba i tak zostałem świeżo upieczonym artystą.


Od kosmosu
po politykę

A później była wielka impreza w Żarnowcu. Czmychnął tam, żeby się pokazać. Wcisnął na scenę.

- Nie wiem, czy to Los mnie specjalnie do tego Żarnowca rzucił... - wspomina. - W każdym razie po występie zespołu Dezerter młodzież chciała rozbić scenę żarnowiecką, tak jak wcześniej rozbijała jarocińską. Wtedy Owsiak wysłał mnie z gitarą, żebym coś z nimi zrobił. Zaśpiewałem "Pijanego Gonzalesa", a później "Atlantydę". Na początku rzucili we mnie butelkami. Jak butelka leciała na twarz, to się zasłaniałem i grałem dalej... Nie dałem się zdjąć ze sceny. To był mój prawdziwy debiut artystyczny. Choć grałem trochę jak chłopak na rowie...

W przerwach między śpiewaniem był ogrodnikiem, magazynierem, a nawet kominiarzem. Rzeźbił w drewnie.

- Interesuje mnie wszystko - twierdzi. - Od kosmosu po politykę. Nieraz nawet przyznaję się, że jestem kosmitą. Czuję, że mam predyspozycje do tego, by wierzyć, że ktoś mną z tego kosmosu kieruje...

Sam fakt, że w wieku 50 lat zadebiutowałem na scenach artystycznych nie mając żadnego pojęcia o muzyce! Śpiewam, nagrywam płyty. Świetnie też gram w szachy! W 1994 roku kompletnie rozgniewany na sytuację polityczną w kraju zacząłem zastanawiać się nad kształtem nowego państwa, czyli, co uratowałoby naszą sytuację ekonomiczno-społeczną. Opracowałem krótką pracę - projekt konstytucji IV Rzeczpospolitej...

Startował nawet w wyborach prezydenckich. Zaraz po tym, jak sprzedał ziemię. Ale finansowo stał nietęgo, więc nic z tego nie wyszło.

???

Witek mi tu dyrdymały polityczne wciska, a tymczasem ludzie pozdrawiają, grabę podają, pytają, kiedy koncertuję!

- Niedawno miałem piękną sytuację życiową - zaczyna opowieść. - Podchodzi do mnie na Monciaku pewien starszy pan i mówi: Proszę pana! Ja pana bardzo przepraszam! - A za co? - pytam. - Bo ja myślałem, że pan jest kompletny dureń!

I o mało nie uklęknął przede mną! A moje życie jest takie, że czasem na buty nie mam, ale kraść nie pójdę, tylko robię coś, żeby z głodu nie zdychać... Cieszę się z życia. Czuję się potrzebny ludziom. Czasem jestem samotny, może dlatego, że choć mam wszystkich, tak naprawdę nie mam nikogo. Żona wstydzi się mnie, gdy przyjeżdżam do Grójca. Jak spotykamy się na ulicy, to ona, biedna, ucieka!

Jeśli ktoś chciałby skontaktować z panem Witkiem, może dzwonić: 0601-273-270

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto